Nie rozumiesz słowa "nie"?

657 19 3
                                    

*Pov Maddeline*

{SEN}

Idę ciemną, pustą uliczką. To, że nikogo tu nie ma, strasznie mnie niepokoi. Nagle zaczynam słyszeć za sobą dość głośny tupot, a już po chwili czuję na nadgarstku czyjąś dłoń. Powoli odwracam się, a w odpowiedzi dostaję pięścią w twarz. Zaczęło kręcić mi się w głowie przez co po chwili upadłam na zimny bruk.

Mężczyzna pociągnął mnie za rękę tak mocno, że postawił mnie na nogi. Moje nogi trząsły się jak galareta, miałam wrażenie, że upadne po raz kolejny.

-Pość mnie...- jęknęłam, gdy chwycił mnie za drugi nadgarstek i przygwoździł do najbliższej ściany.

-Nie tak prędko!- zaśmiał się i przejechał mi palcem po policzku. Był na tyle blisko, że mogłam poczuć od niego woń alkocholu.

Kurwa, kurwa, kurwa...!

-ZOSTAW MNIE!- krzyknęłam tym razem głośniej i pewniej.

-Nie, nie, nie moja droga! Teraz pójdziesz ze mną...!

-Nie! Ja nie chce!- zaczęłam panikować i wyrywać się.

-Ej!- po uliczce rozbrzmiał donośny głos nie należacy do mojego oprawcy, na co sie się obrócił.- Czy ty nie rozumiesz słowa "nie"? - zostałam gwałtownie odepchnięta, a przed sobą ujrzałam stosunkowo młodego chłopaka, który okładał pięśćmi napastnika. Gdy mężczyzna w końcu osunął się na ziemię, chłopak odwrócił się w moją stronę. Dopiero teraz zoriętowałam się kto przedemną stoi.

Marcus.

Spojrzałam na niego z wdzięcznością lecz gdy zaczęłam podchodzić bliżej niego, leżący na, ziemi nagle się zerwał i podbiegł do mnie od tyłu obejmując moją szyję i przyciskając mi do skroni lufę pistoletu. Moje ciało automatycznie zesztywniało. Zamknęłam oczy ze strachu, a po chwili usłyszałam, że strzał został oddany. Jednak ja nie poczułam bólu, a zamiast tego usłyszałam głośny jęk. Nagle zostałam puszczona. Powoli uchyliłam oczy. Mężczyzna się jakby ulotnił. Jednak bardziej przeraziło mnie to, iż chłopak leżał na chodniku w jak narazie niewielkiej kałurzy krwi.

Cholera!

Opadłam na kolana i dotknęłam jego krwawiącej klatki piresiowej. Chłopak ciężko oddychał i nerwowo rozglądał się na boki.

-Co ty zrobiłeś? Dlaczego? - zaczęłam łkać i jaknajszybciej zadzwoniłam po pogotowie.

-Nie dał bym cię skrzywdzić NIKOMU, NIGDY...! Bez względu na wszystko, kocham cię Madd, pamiętaj o tym.- ostatnie zdanie wyszeptał łapiąc mnie za dłoń.- Rozumiesz? Kocham cię.

- Ja...Marcus? Marcus!- zaczęłam krzyczeć i panikować, gdy jego oczy się zamknęły, klatka piersiowa przestała się unosić, a jego dłoń zsunęła się z mojej. On nie żył. -Nie, nie, nie. Mac proszę cię, nie udawaj...cholera Marcus! Proszę, nie zostawiej mnie, Mac proszę! - po chwili ktoś zaczął mnie odciągać od nastolatka. Widząc jak ratownicy go reanimują wtuliłam się w postać nie patrząc nawet kim jest.

*Pov James*

- Maddi, już dobrze! - powiedziałem ponownie tuląc siostrę do siebie.- To tylko zły sen.

-Zostaniesz ze mną dopłuki nie zasnę?- zapytała mimo, że znała odpowiedź.

-Tak.- szepnąłem i wyszedłem pod miękką kołdrę.

Mino, że Maddeline ma te siedemnaście lat nadal jest dla mnie jeszcze tą małą Maddy. Maddy, która jest strasznie delikatna, drobna i wrażliwa. Maddy, którą jako starszy brat zawszę będę chronić przed wszystkim i wszystkimi. Nadal jest tą małą zranioną i raniącą Maddy, która czasami nie dokońca wie co robi.

Nadal jest moją Maddy!

*Pov Marcus*

- Idziesz z nami na boisko po szkole!- poinformował mnie Zack.

- Z wami? Po szkole?- udałem, że się zastanawiam.- Kusząca propozycja.

-Weź nie pierdol od rzeczy! Idziesz i tyle!- potargał mi włosy na co zacząlem mordować go wzrokiem.

-Godzinę to układałem! GODZINĘ!

- Oj zamknij się w końcu...- westchnął.

Ten człowiek mnie rozbraja...

-Dwa warunki.-powiedziałem wyciągaląc do niego dwa palce.

-Jakie?

-Pierwszy, przed powrotem idziemy na pizze.

-Dobra.

-A drugi, ty stawiasz!

-Ej no!

-Nie to nie.- wzruszyłem ramionami i obruciłem się na pięcie.

-No dobra, dobra. Niech ci już będzie...

-Tak myślałem!- zaśmiałem się i zacząłem iść w kierunku klasy.

******

Wiem, wiem nudne jak flaki z olejem...
Coś mi się ostatnio nie chce pisać i nie mam na to czasu, a moja wena utonęła.

Ale już dobra nie narzekam.

Kolejny rozdział już wkrótce!

Never-Marcus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz