Chyba zależy Ci na czasie

438 19 2
                                    

Specjalnie dla stalkerka6

*Pov Marcus*

-Siadać na swoje miejsca! - wrzasnął nauczyciel wchodząc do klasy. Zgodnie z poleceniem wszyscy usiedli.- Siedemnastego stycznia jedziemy na wycieczkę do Szwecji, która będzie trwać cztery dni. Kwota to 750 koron. Z nami jedzie jeszcze jedna szkoła, niestety jeszcze nie wiemy jaka. - powiedział, a wszyscy zaczęli gadać między sobą.- Do poniedziałku muszę wiedzieć ile osób jedzie. Do przyszłego tygodnia zbieram zaliczkę. Umówmy się, że 150 koron.

- Jedziemy co nie? - zapytał Martins bujając się na krześle.

- Jak inaczej?- zaśmiałem się.

- Jak myślisz, co za szkoła jedzie z nami?- ponownie zapytał siadając normalnie.

- Nie mam bladego pojęcia. Jest tu dość dużo szkół. W sumie to każda z nich może jechać.

-Niby tak.

***

- Jesteśmy!- powiedzieliśmy w tym samym momencie wchodząc do domu.

- Dobrze!- usłyszeliśmy głos mamy dochodząc z kuchni. - Za dziesięć minut obiad.

Zdiąłem kurtkę oraz buty i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Otworzyłem drzwi i rzuciłem plecak, który poleciał prosto pod biórko. Położyłem się na łóżku zamykając oczy.

*Pov Maddeline*

-Jamessss...-przeciągnełam imię brata siadając obok niego.

-Co potrzebujesz?- zapytał spoglądając na mnie.

-Bo będzie taka wycieczka wiesz....

-Ile?

- 750 koron.

- Oh Madd. Obawiam się, że to trochę za dużo. Wiesz, że ciężko z pieniędzmi.

-Pójdę do pracy! Zarobię tyle ile będzie trzeba. Proszę zgódź się....-jęknęłam opierając głowę na dłoniach. - Braciszkuuu proszeee...

- Niech będzie.-powiedzial po czym odszedł od stołu zabierając telefon ze sobą.

Poszłam do pokoju i wyciągnęłam książki. Otworzyłam podręcznik od matematyki i zaczęłam się uczyć. Starałam się rozwiązać jakieś zadania. O dziwo jakoś szło. Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się. I pojawił się w nich James.

-Matka koleżanki prowadzi kwiaciarnie. Od jakiegoś czasu szukała kogoś do pomocy. Zgodziła się zatrudnić ciebie. Zaczynasz od jutra.

-Żartujesz sobie ze mnie? - zapytałam niedowierzając.

-Skądże.

-Miałam zamiar sama znaleźć te prace.

- Nic szybciej nie znajdziesz, a chyba zależy Ci na czasie, prawda?

***

Następnego dnia od razu po szkole poszłam do kwiaciarni. Przedstawiłam się pracującej tam kobiecie, a ona powiedziała mi co mam robić.

Moim zadaniem było przycinanie kwiatów w razie takiej potrzeby, wybuenianie wody, sprzątanie i takie różne inne drobne czynności. Nie była to ciężka praca. Wręcz momentami przyjemna. Moja pracodawczyni była bardzo miła i wyrozumiała. Kobieta opowiadała mi dużo o kwiatach i układaniu ich w bukiety.

Gdy wróciłam do domu, jedyne na co miałam ochotę to na spanie, a trzeba było jeszcze odrobić lekcje. Usiadłam niechętnie przy niezbyt dużym biorku
i wyciągnęłam zeszyty.

Wieczorem idąc do kuchni spotkałam brata z jabłkiem w ręku.

-Jak tam młoda pierwszy dzień w pracy?- zapytał uśmiechając się do mnie.

-Całkiem całkiem. - Odpowiedziałam siadając na blacie.

-Zmęczona?

-Nawet nie wiesz jak... - powiedziałam. Na moje słowa James podszedł do mnie i przytulił do siebie calylujac czule w czoło.

- Dzielna dziewczynka.- zaśmiał się cicho opierając swoje czoło o moje. Staliśmy tsk przez chwilę. Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. - Spodziewasz się kogoś Madd? - zapytał a ja zaprzeczyłam ruchem głowy. Chłopak podszedł do drzwi i otworzył je. - Kim pani jest?

- April? Co ty tutaj robisz? - zapytałam podchodząc bliżej.

-April, to ty? - zdziwił się brat.

- Tak. - dziewczyna tylko to zdołała powiedzieć, bo już po chwili osunęła się na podłogę z płaczem. Ukucnęlam obok siostry i przytuliłam się do niej. - Tak bardzo tęsknilam za wami...

- Teraz to nie ma znaczenia! Co ty tu do cholerny robisz? - zapytał wściekły James. - Skąd masz nasz adres?

- Mam znajomego, u którego kiedyś pracowałeś. Kilka dni temu opowiadał mi o pewnym dzielnym chłopaku, który mimo śmierci rodziców i siostry, opiekuje się drugą. Wiedziałam, że to ty. Poprosiłam go o adres. Na początku nie chciał mi go dać. Ale teraz już tu jestem. Razem z wami. - powiedziała chcąc przytulić brata lecz ten się od niej odsunął.

- Za pięć minut ma cię tu nie być. - syknął i odszedł.

-JAMES NIE! - krzyknęłam i wtuliłam się w siostrę, która tylko opatulula mnie swoim ramieniem.

________

JA NIE MAM POJĘCIA C9 WZIĘŁO MNIE NA PISANIE, ALE DOBRA. STWIERDZIŁAM, ŻE PRZECZYTAM SOBIE WERSJE ROBOCZĄ I MOŻE COŚ UDA MI SIĘ DOPISAĆ, A TU PROSZĘ...

NIE WIEM KIEDY NEXT.

-A

Never-Marcus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz