Tak jakoś wyszło.

255 12 3
                                    

*Pov Maddeline*

-I jak było? - zapytałam widząc jak James wchodzi do kuchni. Chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

-Nadal w to nie umiem uwierzyć, ale zgodziła się! - powiedział uradowany.
Podeszłam do niego i przytuliłam go mocno.

-Gratuluję braciszku. - zaśmiałam się całując jego polik. Wyglądał na szczęśliwego. A skoro on jest szczęśliwy, to ja również.

-A pytałaś się Marcusa czy jedzie z nami w weekend? - zapytał ciekawy otwierając lodówkę.

-Pytałam.

-I?

-Jedzie. - James uśmiechnął się nadal patrząc w lodówkę.

-Babcia się ucieszy. - powiedział wyciągając karton mleka.

***

Od razu po szkole poszłam do domu, żeby się spakować. Niby wyjechać mieliśmy dopiero za dwa dni, ale ja wolałam być już gotowa do wyjazdu. Nie mogłam się doczekać wyjazdu. Każda godzina (nawet ta spędzona w gronie moich przyjaciół, chłopaka czy brata) dłużyła się w nieskończoność.

W piątek Marcus miał spać u mnie. Właśnie czekałam za nim aż przyjdzie w moim pokoju. Nagle usłyszałam dzwonek, a już po chwili Mac leżał obok mnie na łóżku wybierając film dla nas. Wybór padł na mój u kochany film z czasów podstawówki "Avatar".

Mac obiął mnie i przykrył nas kocem. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało wlepiając wzrok w ekran laptopa. Było mi bardzo ciepło, błogo i przyjemnie. Chciałam, żeby ta chwilanie kończyła się lecz trwała wiecznie. Chłopak bawił się moimi włosami, a ja starałam się w skupieniu oglądałam po raz tysięczny ukochany film. Po kilku ekranizacjach usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

-Proszę! - zawołałam. W jednej chwili James zjawił się obok nas.

-Idźcie już może spać. Jutro musimy wstać bardzo wcześnie. - powiedział zamykając mojego laptopa i odłożył go na biurko.

-Ej! - krzyknęłam odruchowo. - My to oglądaliśmy... - jęknęłam.

-No i co z tego? Do spania! - zaśmiał się i wyszedł z pokoju gasząc światło.

-Wiesz Madd, chyba nie mamy wyboru. - usłyszałam melodyjny śmiech mojego chłopaka.

-Chyba masz racje. - również się zaśmiałam i ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej.

-Dobranoc słońce. - powiedział całując mnie w czoło.

-Dobranoc. - odpowiedziałam. Już po chwili byłam w krainie snów.

***

Zostaliśmy obudzeni bardzo wcześnie. Spaliśmy niecałe cztery godziny. Wyjechać mieliśmy przed szóstą rano.

- No, wstały golabeczki!- zawołał radośnie James patrząc na nas. Ziewneliśmy w tej samej chwili czym wywołaliśmy śmiech narzeczonych.

-W samochodzie pośpicie sobie. - powiedziała Clara uśmiechając się w naszą stronę.

-James, powiesz mi łaskawie dlaczego powiedziałeś babci, że tak wcześnie przyjedziemy? - zapytałam przeciągając się.

-Tak jakoś wyszło. - wzruszył ramionami.

-Nie można było chociaż dwie godziny później? - ponownie zapytałam, a brat podszedł do mnie całując mnie w nos.

-Nie mała, nie można było.

Gdy siedzieliśmy już w aucie, Clara odpaliła radio. Jechaliśmy nie za szybkim, ale też nie za wolnym tempem. James jedną rękę trzymał na kierownicy, drugą zaś na kolanie dziewczyny. Uśmiechnęłam się widząc to. Zmęczona ułożyłam głowę na kolanach Marcusa. Chłopak oparl się o szybę i obydwoje zasnęliśmy.

*Pov James*

Spojrzałem w lusterko, żeby zobaczyć co u młodych. Coś za cicho siedzą. W odbiciu lustrzanym widziałem Madd leżącą na Marcusie. Była przykryta jego bluzą, a on sam w krótkim rękawku opierał się o szybę. Nie wiem czy wypada mi jako starszemu brutu to mówić, ale wyglądają razem naprawdę mega uroczo.

-Co będzie dalej? - usłyszałem głos Clary, który wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia.

-W jakim sensie? - zapytałem  spoglądając na nią.

- Z nami. - odpowiedziała speszona.

-Zamieszkasz ze mną? - ponownie zadałem pytanie.

-Nie chce Ci się narzucać...- zaczęła, ale przerwałem jej.

-Przecież się nie narzucasz ja ciebie o to pytam to po pierwsze. A po drugie jesteś moją narzeczoną i myślę, że to dobry czas na takie decyzję. No chyba, że chcesz jeszcze poczekać.

-Zamieszkam z wami. - powiedziała już trochę pewniej. Uśmiechnąłem się na te słowa. Oczami wyobraźni już ją widziałem w białej, piękniej sukni i długim welonie stojąca przede mną.  Czułem się trochę jak zakochany szczeniak, w końcu Clara to moja pierwsza miłość i szczerze mam nadzieję że ostatnia.

Never-Marcus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz