*Pov Maddeline*
Dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z samochodu wpatrując się w niewielki biały domek porośniety bluszczem. To właśnie tu razem z bratem spędzałam całe wakacje i każdy weekend jak byłam mała. Na podwórku nadal stał domek z drewna oraz niewielka huśtawka.
Polowi podeszliśmy do drzwi. Poczułam jak Marcus zmacnia uścisk na mojej ręce na co zaśmiałam się nerwowo.
-Nie denerwuj się. - szepnęłam mu na ucho stając na palcach.
-Łatwo ci mówić Madd. - odszepnął i prawdopodobnie zorientował się, że trzyma mnie za mocno, więc poluzował uścisk dłoni.
James nacisnął dzwonek, chwilę czekaliśmy. Po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich 75 latka. Nic się nie zmieniła. Włosy już lekko jej siwiały, była trochę zgarbiona. Mimo wieku cały czas miała te swoje bystre, szczęśliwe, niebieskie oczy. Gdy tylko nas zobaczyła uśmiechnęła się i przytuliła mojego brata.
-Witaj wnusiu!- powiedziała. - Dzień dobry Claro, miło cię znowu widzieć. - teraz zaczęła obejmować jego narzeczoną. - Maddeline, słońce ty moje! - zawołała całując poje policzka. - A ty to pewnie Marcus. - powiedziała patrząc z dumą na chłopaka obok mnie.
-Tak proszę Pani. - uśmiechnął się.
-Jaka tam pani? Jestem Octavia.
***
Weszliśmg do naszego pokoju. Jego wielkość idealnie nam odpowiadała. Ściany miały kolor szary, meble były białe. Na środku stało dwuosobowe łóżko.
-Chyba nie było, aż tak źle, prawda? - zapytałam odwracając się przodem do Marcusa.
-Myślałem, że będzie gorzej. - zaśmiał się obejmując mnie w talii.
-Babcia polubiła cie. - powiedziałam patrząc w górę, żeby nasze spojrzenia skrzyżowały się ze sobą .
-Z dziadkiem poszło chyba trochę lgorzej.
-No bo wiesz, dziadek cały czas uważa, że jestem jeszcze małą dziewczynką. Zresztą zawsze byłam jego oczkiem w głowie. Jak byłam mała, mówił mi, że jak kiedyś przyprowadzę chłopaka do domu, będzie czekał na niego że strzelbą. Ciesz się, że jej nie miał przy sobie. Bo uwierz, strzela celnie. - uśmiechnęłam się na co chłopak zaczął się śmiać. - Nie byłoby ci do śmiechu, jakby rzeczywiście tak zrobił skarbie. - pogładziłam jego policzek. Chłopak nic nie mówiąc pocałował mnie.
-Zawsze zastanawiało mnie dlaczego jak syn przyprowadzi dziewczynę do domu to ojciec jest dumny, ale jak jego córka przyjdzie z chłopakiem to ten sam ojciec na ochotę go rozszarpać. W ja jak będę miał córkę nie będę tak robić. - powiedział stanowczo gdy oderwaliśmy się od siebie.
-Ta jasne, to się okaże. Jak jedna z najkochańszy (o ile nie najkochańsza) osób przyprowadzi ci do mieszkania chłopaka zoba zymy co zrobisz.
-Myślę, że będę próbował go traktować normalnie.
-Ha, no właśnie, PRÓBOWAŁ. Myślę, że ojcowie po prostu nie chcą stracić swoich córek. Gdy przyprowadzają swoją drugą połówke do domu, oni tak naprawdę dopiero wtedy zdają sobie sprawę z tego że nie jesteśmy już małymi dziećmi. Starają się sobie jednak wmówić, że tak nie jest.
-Może masz rację...- westchnal kładąc się na łóżku.
-Poprawka słońce, ja mam rację. - zaśmiałam się podchodząc do okna. Słońce zaczęło zachodzić. Pole przed domem zaczęło rumienić się. Wiatr delikatnie szumiał zdmuchując liście z drzew. Nagle poczułam jak Mac przytula mnie do siebie od tyłu.- Wiesz, cieszę się, że przyjechałeś ze mną. Nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne. - powiedziałam patrząc w dal.
-Właśnie dlatego tu przyjechałem. - pocałował delikatnie mój polik. W tej pozycji staliśmy przez cały zachód słońca wpatrując się gdzieś tak daleko przed siebie.
CZYTASZ
Never-Marcus Gunnarsen
Fanfiction- Chciałaś skoczyć, dlaczego?- usłyszałam za sobą ten znajomy, a jednocześnie nieznajomy głos. -A dlaczego ty mnie powstrzymałeś? -Nie pozwoliłbym ci tego zrobić....NIGDY!