*Pov April*
Weszłam na salę mojej siostry. Leżała szczelnie przykryta kołdrą. Miała zamknięte oczy, wyglądała jakby spała. Jej twarz była cała poobijana, szyja, która wystawała spod pieżyny, była posiniaczona, tak samo jak jej zgrabne, małe dłonie.
Miała spokojny wyraz twarzy. Kojący, a za razem przerażający. Do oczu cisnęły mi się łzy, jorych starałam się za wszelką cenę nie wypuszczać poza orbity oczu. Nagle do sali wszedł Dylan. Chłopak stanął za mną kładąc mi swoją dłoń na ramieniu.
-Przykro mi, że poznałem ją w takich, a nie innych okolicznościach. - powiedział cicho lustrując Madd wzrokiem.
-Mi również. - szepnęłam wiedząc, że jak powiem to głośniej - rozpłacze się.
Tega dnia byliśmy tu sami, dzieciaki były w szkole, James musiał jechać za miasto załatwić kilka ważnych spraw.Wstalam powoli z krzesła i odwróciłam się w stronę Dylana.
-Chodźmy już stąd. - powiedziałam. Chłopak nic mi nie odpowiedział, złapał mnie tylko za rękę i wyszliśmy że szpitala, mijając przy drzwiach dwuch blondynów, którzy codziennie przychodzili do Maddeline. Gdy dotarliśmy do mieszkania już od przedpokoju dotarł do nas zapach świeżo upieczonego mięsa. Czyżby James nauczył się gotować?
-Ktoś głodny? - zapytał James patrząc na nas.
-A nie otrujesz nas? - Dylan odpowiedział mu pytaniem na pytanie.
-Ja nie, ale nie mam pojęcia co moja dziewczyna dam dodała. - powiedział.
-Ah dziewczyna... - odezwałam się.
-Nie tylko Ty masz przede mną tajemnice.
Gdy weszliśmy do kuchni ukarała nam się dziewczyna, chyba w wieku Jamesa. Była naprawdę piękna. Nałożyła na talerze obiad, który zjedliśmy wszyscy razem.
*Pov Maddeline*
Gdy się obudziłam jedyne co czułam to okropny ból głowy i całego ciała. Do moich oczu dotarło ostre miałe światło. Chciałam usiąść, ale ból mi na to nie pozwalał. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam podłączona do jakiś urządzeń, które pikały. Wkurzał mnie ten dźwięk.
Po chwili do pomieszczenia weszła kobieta w średnim wieku. Patrzyła na mnie z radością i uśmiechnęła się ciepło do mnie.
-Witaj kochanie, widzę, że się już obudziłaś. - powiedziała spokojnym głosem. - Jak się spało? - zapytała mnie.
-Sama nie wiem... - odpowiedziałam zdysorientowana.- Jak długo spałam?
-Cztery dni kochana.
-O jacie. - przeraziłam się.
-Dobrze kochanieńka, wrócę tu za chwilę. - oznajmiła i już miała wyjść, ale ją powstrzymałam.
-Przepraszam!
-Tak?
-Gdzie ja jestem? - zapytałam.
-W szpitalu, moja droga.
-Jak to w szpitalu?
-Kochana, miałaś wypadek, jesteś połamana.- wyjaśniła. - Za chwilkę wrócę.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego co się stało. Przypomniałam sobie dźwięk klaksonu i nagłą ciemność.
Po chwili do sali wróciła pielęgniarka, lecz tym razem przyszła z lekarzem. Mężczyzna przedstawił mi się i zbadał mnie dokładnie.
-Wychodzi na to, że wszystko w jak najlepszym porządku. - powiedział lekko zdziwiony. - Zadzwonię do pani brata. - oznajmił i wyszedł. Mimo, że spałam cztery dni czułam się bardzo zmeczona i osłabiona. Zasnęłam w mgnieniu oka.
***
Gdy się przebudziłam, zobaczyłam siedzącego obok mnie Jamesa. Patrzył na mnie i trzymając mają dłoń uśmiechnął się.
-Witaj braciszku. - powiedziałam cicho, a on się rozpłakał chowając twarz w dłoniach. - James, spokojnie. - uśmiechnęłam się głaszcząc go po głowie. Gdy James się uspokoił zaczęliśmy rozmawiać, do pomieszczenia weszła April (tak szczerze to zdziwiła mnie jej obecność) i przedstawiła mi swojego chłopaka.
-Na nas chyba już czas. - odezwał się Dylan patrząc za szybę. Stał tam nie kto inny jak Marcus.
-Racja. - zgodził się James i wstał z krzesła. Cała trójka wyszła wymieniając się na Marcusa.
-Cześć. - powiedział, wyglądał jakby nie wierzył w to co widzi.
-Cześć. - odpowiedziałam mu. Chłopak usiadł obok mnie chwytając moją dłoń.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę.
CZYTASZ
Never-Marcus Gunnarsen
Fanfiction- Chciałaś skoczyć, dlaczego?- usłyszałam za sobą ten znajomy, a jednocześnie nieznajomy głos. -A dlaczego ty mnie powstrzymałeś? -Nie pozwoliłbym ci tego zrobić....NIGDY!