*Pov Maddeline*
Wściekła wyszłam ze szkoły i zaczęłam biec przed siebie. Przez łzy, które miałam w oczach nic nie widziałam. Normalny człowiek zatrzymałby się ablo chociaż zwolnił, ale nie ja. Ja cały czas biegłam mono braku widoczności. Wybiegłam przez bramę z nazwą mojej szkoły, a następnie wybiegłam na ulicę. Usłyszałam głośny, długi klakson. Odwróciłam się w jego stronę, w było już za późno. Usłyszałam pisk opon, a po chwili czułam już tylko ostry ból całego ciała.
*Pov April*
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go z torebki i widząc numer mojego brata na wyświetlaczu- odebrałam.
-Halo, James?
-April....- usłyszałam jego głos. - Maddeline...ona...- jego głos łamał się. Nie umiał nic powiedzieć bez przerwania.
-James, coś się stało? - zaniepokoiłam się.
-Miała wypadek...przyjedź, prosze cie... - wybuchł płaczem.
-Przylece pierwszym samolotem jaki będzie.
-Wiesz gdzie mieszkamy...zostawie klucz w doniczce.
-Dobrze.- powiedziałam i rozłączyłam się. Szybko weszłam na stronę najbliższego lotniska i zarezerwowałam bilet. Następnie zadzwoniłam do szefa prosząc go o urlop, który dał mi bez większego problemu.
Szybko zaczęłam się pakować. Miałam tylko kilka godzin do wylotu. Po chwili ponownie mój telefon za żal wydawać z siebie dźwięki. Na ekranie pojawiło się imię mojego chłopaka.
-Czesc skarbie. - powiedział.
-Dylan słuchaj, muszę na jakiś czas jechać do Norwegii.
-Co? Ale dlaczego?
-Moja siostra miała wypadek, brat panikuje, muszę być tam jak najszybciej. - mówiłam w pośpiechu zamykając drzwi.
-Nie mówiłaś, że masz rodzeństwo.
-Dylan kochanie, teraz to nie jest najważniejsze. Za trzy godziny mam samolot.
-Lecę z tobą!
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł...
-Ja się ciebie nie pytam czy jest to dobry pomysł, czy nie, tylko informuje cię, że sama tam nie polecisz.
-Ale...
-Właśnie kupiłem bilet. - poinformował mnie i się rozłączył. Gdy wyszłam z domu, złapałam taksówkę, która zawiozła mnie na lotnisko. Tam spotkałam swojego chłopaka. Gdy tylko mnie zobaczył podszedł, delikatnie mnie przytulił i pocałował w czubek głowy.
***
Od razu po wylądowaniu taksówką pojechaliśmy do domu mojego rodzeństwa gdzie zostawiliśmy swoje rzeczy. Stamtąd było dość blisko do szpitala, więc żeby rozprostować trochę nogi, poszliśmy tam pieszo.
-Mieszkałam kiedyś w Oslo z rodzicami. - powiedziałam przerywając krępującą ciszę. - Po śmierci mojej najmłodszej siostry, wyjechałam. Po roku zginęli również rodzice, ale to wiesz. Mam jeszcze dwujke rodzeństwa. Maddeline i Jamesa.
-Rozumiem. - spuścił głowę w dół. - Dlaczego wcześniej nie mówiłaś? - zapytał cicho.
- Sama nie wiem. Jakoś tak wyszło. Przepraszam cie.
-Nie szkodzi. - mocniej ścisnął moją dłoń. Gdy weszliśmy do szpitala, dowiedzieliśmy się gdzie leży Madd. Szybkim krokiem poszliśmy w wyznaczone miejsce.
-James! - krzyknęłam gdy zobaczyłam brata siedzącego z opuszczoną głową. Chłopak podniósł na mnie wzrok. Podbiegłam do niego szybko i mocno go przytuliłam. - Wiesz co się stało? - zapytałam. James pokiwał tylko głową. Nie umiel nic powiedzieć, bo gdy tylko otwierał usta, zaczynał dusić się powietrzem. - Już, spokojnie. - zaczęłam gładzić go po głowie.
Dopiero teraz zobaczyłam, że oprócz nas jest tu więcej osób. Jeszcze czterech chłopaków i jedna dziewczyna. Zapewne przyjaciele Maddeline. Niektórzy patrzyli na mnie, inni za szybę dzielącą korytarz i sale. Obejrzałam się za siebie, żeby spojrzeć na Dylana. Chłopak podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu.
-Będzie dobrze. - wyszeptał mi do ucha i usiadł obok mnie.
CZYTASZ
Never-Marcus Gunnarsen
Fanfiction- Chciałaś skoczyć, dlaczego?- usłyszałam za sobą ten znajomy, a jednocześnie nieznajomy głos. -A dlaczego ty mnie powstrzymałeś? -Nie pozwoliłbym ci tego zrobić....NIGDY!