*Pov Maddeline*
Dziś miał być Wielki Dzień. James szykował się już od samego rana.Był jak tykająca bomba. Stał przed lustrem zastanawiając się co powiedzieć i powtarzając różne kwestie. Jak tylko coś do niego powiedziałam od razu wkurzał się. Trochę mnie to śmieszyło, stałam w kuchni prasując jego koszulę. Stamtąd miałam idealny widok na brata. Zaśmiałam się pod nosem widząc jak stara się wymyśleć użyteczny tekst co chwila klękając na prawe kolano przed lustrem.
-Nie śmiej się ze mnie!- warknął.
-Oj braciszku. - jęknęłam podchodząc do niego z koszulą w rękach. - Wyprasowana.- powiedziałam.
-No, dzięki. - burknął.
-James...wyluzuj się! - szturchnęłam go.
-Oj Madd, łatwo ci mówić. Ja nawet nie wiem jak chce to zrobić...
-Zastanów się może po raz ostatni, czy ty na 100% chcesz to zrobić.
-Ja tego chce Maddeline, ale czy ona chce tego samego? - spuścił głowę na dół. Położyłam rękę na jego ramieniu.
-Nie martw się braciszku, ona cie naprawdę bardzo kocha. - szepnęłam mu na ucho przywierając do jego pleców przez co się uśmiechnął. Położył dłoń ma mojej.
-Wiesz co? Zrobię to na spontanie. Przecież tylko tracę czas stojąc tu od rana. - tupnął nogą jak obrażony trzylatek.
- Może idź się ubrać, już późno. - powiedziałam patrząc na wiszący w kuchni zegar. W tym samym kierunku spojrzał również James.
-Rzeczywiście. - zaśmiał się nerwowo i poszedł do swojego pokoju.
W tym samym momencie usłyszałam dźwięk dzwonka, po czym drzwi się otworzyły i stanął w nich Marcus. Od jakiegoś czasu właśnie tak robiliśmy. Spojrzałam na chłopaka uśmiechając się.
-Hej- powiedział, a ja nic nie mówiąc przytuliłam się do niego. - Wszystko w porządku? - zapytał wplatając dłoń w moje kasztanowe włosy.
-Dopiero się stanie. - zaśmiałam się podnosząc głowę w górę, by móc spojrzec w jego oczy. - James chce... - szepnęłam, ale przerwał mi mój brat wchodzący do przedpokoju.
-I jak? - zapytał.- O część Marcus. - przywitał się, a chłopak odpowiedział mu tym samym. Podeszłam do Jamesa i odwinęłam mu kołnierz oraz poprawiłam krawat.
-Idealnie!- uśmiechnęłam się zadowolona z efektu końcowego.
-Ale teraz mnie ciśnie. - jeknął próbując poluzować krawat.
-Tak ma być przystojniaku. - zaśmiałam się i wyciągnęłam z wazonu bukiet. - Leć już, bo się spóźnisz. - wsadzialm mu róże w dłonie i pocałowałam jego policzek.
-Tylko grzecznie mi tu. - powiedział patrząc na Marcusa.
-Tak jest generale! - zawołał Mac stając na baczność.
- Dobra koniec tych wygłupów, trzymajcie się. - poklepał go po ramieniu i wyszedł z domu zamykając drzwi za sobą.
-...oświadczyć się Clarze. - dokończyłam wcześniej zaczęte zdanie.
-Żartujesz? - zapytał patrząc na mnie z niedowierzaniem.
-Nie. - zaśmiałam się. Poszliśmy do mojego pokoju gdzie usiedliśmy na łóżku. - Wiesz, jest taka sprawa.- zaczęłam, a on kiwnął tylko głową na znak żebym kontynuowała. - Moi dziedkowie zaprosili mnie i Jamesa na weekend. Chcą poznać ciebie i Clarę. Pojedziesz ze mną? - zapytałam niepewna jego odpowiedzi. Chłopak przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad moim pytaniem.
-Pojadę. - uśmiechnął się do mnie w chwili, gdy traciłam już nadzieję na pozytywna odpowiedź.
-Dziękuję, to dla mnie naprawdę bardzo ważne. - przytuliłam się do niego.
-Nie ma sprawy słońce. - pocałował mnie w czoło.
*Pov Clara*
-Wszystko w porządku James? - zapytałam chłopaka chwytając jego dłoń leżącą na stole. Odkąd po mnie przyjechał był taki jakiś nie mrawy. Był bardzo zamyślony i jakby nie obecny.
-Tak. - odpowiedział. -Wiesz długo zastanawiałem się nad tym co powiedzieć. I wiesz co? Nie jestem dobry w myśleniu. - powiedział, po czym wstał od stołu podchodząc bliżej mnie. Klęknął na jedno kolano, a z kieszeni wyciągnął małe, białe pudełeczko. - Już gdy spotkałem cię po raz pierwszy, wiedziałem, że nie skończy się na jednym spotkaniu. Chcę budzić się codziennie przy tobie, chce żebyś była moja. Czy ty też tego chcesz? - zapytał otwierając podełko. Nie wiedziałam co powiedzieć, zabrakło mi powietrza, a moje serce przyspieszylo.
-James ja...tak chce! - krzyknęłam i przytuliłam się do niego całując ze szczęścia.
CZYTASZ
Never-Marcus Gunnarsen
Fanfiction- Chciałaś skoczyć, dlaczego?- usłyszałam za sobą ten znajomy, a jednocześnie nieznajomy głos. -A dlaczego ty mnie powstrzymałeś? -Nie pozwoliłbym ci tego zrobić....NIGDY!