No tak

276 13 4
                                    

*Pov Maddeline*

-Ten Allan był sto razy lepszy!- usłyszałam głos dziadka, gdy przechodziłam przez korytarz. Rozmawiał z babcią w salonie. Zatrzymałam się pod drzwiami. Gdy byłam mała, razem z Rose i Allanem co jakiś czas tu przyjeżdżaliśmy. Dziadek bardzo lubił tą dwójkę moich przyjaciół. A Allana to już szczególnie. Wiem nawet, że z babcią chcieli nas że sobą spiknąć. Tak wiem, to dość dziwne, że akurat oni chcieli się tym zająć.

-Tom, doskonale rozumiem, że Marcus może Ci się nie podobać, ale my nie mamy na to wpływu. Zresztą uważam, że jest naprawdę porządnym i dobrze wychowanym chłopakiem.

-No wiem, zauważyłem przecież, ale brakuje mi coś w nim. Czegoś co miał Allan, a nie ma on. Tylko nie do końca wiem co to jest...-westchnął.

-A może ty po prostu wmawiasz sobie, że coś jest z nim nie tak, a w rzeczywistości tak nie jest. - zasugerowała babcia. Miała zrównoważony głos.

-Może masz rację, moja droga. Może to tylko wymyśł mojej wyobraźni. - odpowiedział. Babcia zaśmiała się pod nosem.

-Zobaczysz, z czasem się przyzwyczaisz.

- No nie wiem, nie wiem.

-A jak nie, to chciał naciesz się wnukami. Dawno ich nie widzieliśmy i nie wiesz kiedy znowu ich zobaczymy.

-Jak zwykle masz rację. - nagle usłyszałam naj dziadek wstaje z krzesła i wsówa je pod stół. Szybko odwróciłam się na pięcie zaczęłam iść w stronę mojego pokoju.

***

-Jak było u dziadków? - zapytała Rose jak tylko wsiadłam do samochodu Allana.

-Całkiem znośnie. Dziadek polował na Marcusa, ale spokojnie, pilnowałam go. - zaśmiałam się.

-A babcia?

-Polubiła go. Powiedziała, żebysmy kiedyś znowu przyjechali.

-Myślę, że twojemu dziadkowi nie spodobał się ten pomysł. - powiedział All.

-Przyzwyczai się może kiedyś. Musi.

-Wcale nic nie musi. - spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem. - Ewentualnie może, ale to jego decyzja. Nie każdy przecież musi go lubić, prawda?

-No tak. - odpowiedziałam speszona. Coś mi się nie podoba ta rozmowa, Allan jakoś dziwnie się dzisiaj zachowuje. Z opresji na całe szczęście wyciągnęła mnie Rose opowiadając o jej wspólnych planach z Benem na wyjazd z kraju do jego ciotki na wakacje.

Gdy dojechaliśmy do szkoły, All zostawił nas z Benem, a sam bez słowa poszedł w stronę swoich kolegów.

-Czy mu się zdaje, czy Allan się coś inaczej zachowuje? - zapytałam patrząc na odchodzącego w dal przyjaciela.

-Nie wiem, ale myślę, że powinnaś z nim porozmawiać. - zasugerowała. Spojrzałam na nią dając jej do zrozumienia, że nie rozumiem, a ona westchnęła.

*Pov Rose*

- On zachowuje się inaczej już odkąd zaczęłaś chodzić z Marcusem. Może coś jest na rzeczy. - wyjaśniłam uważając by nie powiedzieć kilku słów za dużo. Chciałam, żeby jej w końcu powiedział, a jak nie, to chociaż, żeby ona zrozumiała, że Allan ją kocha.

-Myślisz, że...

-Maddeline, ja nic nie wiem!- krzyknęłam.

-No dobrze, spokojnie. - położyła mi rękę na ramieniu i poszłyśmy w kierunku szkoły. Podeszłam do swojej szawki i otwarłam ją. Wyciagnęłam potrzebne książki i zaczęłam iść w kierunku klasy.

Błagam was, kto wymyślił matmę o ósmej rano? Ten ktoś chyba zrobił to z myślą, abyśmy się jednak wyspali. Chociaż i tak nie wiem czy mam mu dziękować, czy go przeklinać.

Stojąc pod klasą zobaczyłam idącego w moja stronę Nasha. Miałam szczera nadzieję, że się mylę i jednak nie idzie w moja stronę, tylko do jakiegoś kolegi czy coś. Spuściłam wzrok w dół mając nadzieję, że mnie nie zauważy.

-Cześć. - usłyszałam. Czyli jednak...

Never-Marcus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz