O to się nie martw

406 20 8
                                    

*Pov Maddeline*

-I jak? - zapytała Rose wchodząc z łazienki w stroju kompielowym.
Dzisiejszy dzień minął naprawdę bardzo szybko. Właśnie za chwilę mieliśmy iść na basen.

- Całkiem nieźle.- powiedziałam nawet na nią nie patrząc.

-Idź się przebrać!- zawołała Ro owijając się ręcznikiem. Westchnęłam i zaraz po wyciągnięciu z walizki stroju poszłam do łazienki. Nałożyłam na siebie dwuczęściowy, czarny strój kąpielowy, po czym wyszłam z pomieszczenia.-No Madd, jestem pod wrażeniem!- powiedziała Rose. Wzięłam ręcznik z łóżka i obwinęłam się nim.

Wyszłyśmy z pokoju i wyruszyłyśmy w stronę windy, którą zjechaliśmy na parter, gdzie znajdował się basen. Tam stała już grupka nastolatków z wychowawcą czekająca na resztę osób z grupy.

Gdy w końcu weszliśmy na hale basenową. Położyłyśmy gdzieś na bok ręczniki i weszłyśmy do wody.

-No, no, no laski! Ubierzcie się, bo się chłopaki zlecą!- zaśmiał się Allan patrząc na nas.

-O to się nie Martw. - powiedziałam klepiąc przyjaciela po ramieniu.

-No właśnie, mamy swojego ochroniarza. Jak nie my to on da sobie radę. - zaśmiała się Rose. - A teraz wio koniku! - krzyknęła wskakując kuzynowi na barana. Ojj, chyba właśnie zaczynają się małe tortury

-O nie moja droga! Złaź naty...- nie dane mu było dokończyć, gdyż Rose pociągnęła go za włosy nieświadonie, a może jednak świadomie wywołując wojnę. - Ałaaa- jęknął, po czym zanurkował, przez co Ro musiała go puścić. Gdy All się wyłonił niemal od razu zaczął nas chlapać. Miałyśmy szczęście, że woda była ciepła. Do naszej miałej bitewki zaczęli dochodzić kolejni ludzie. Jedni stawali po stronie Allana inni po naszej. W tłumie dostrzedłam bliźniaków. Oni również świetnie się bawili.

Pociągnęłam Rose za rękę i razem poszłyśmy w ich kierunku. Miałam o tyle szczęścia, że obaj stali do nas odwróceni tyłem. Starałyśmy się skradać do nich jak najciszej się dało. W pewnej chwili Martins odwrócił się przez co nas zauważył. Szybko położyłam palec na usta, a chłopak lekko kiwnął głową. Ro pokazała mi trzy palce, po chwili schowała jeden z nich, gdy zniknął już ostatni wskoczyłam Marcusowi na plecy chlapiąc go. Chłopak się tego nie spodziewał.

-Boże święty, Maddeline! Czy ty chcesz, żebym na zawał zszedł tutaj? - zapytał odwracając głowę w moją stronę.

- Ejjj! Skąd wiedziałeś, że to ja?- oburzyłam się.

-Odbijasz się w okularach kolegi. - powiedział wskazując na jakiegoś chłopaka. Rzeczywiście miał założone czarno-srebne lustrzanki z areny.

-Skubany! - zaśmiałam się i lekko uderzyłam go pięścią w plecy.

-Ulatniam się, idę szukać Bena! - usłyszałam szept Rose przy moim uchu.

Ej stara, nie zostawiaj mnie teraz samej!

Mogłam tylko patrzeć jak moja przyjaciółka odchodzi szukając swojego chłopaka. Zrezygnowana oparłam głowę o plecy Marcusa nie zdając sobie sprawy, że to zrobiłam. Uświadomił mnie o tym dopiero jego cichy śmiech. Po chwili również Martins zniknął z pola widzenia.

Mac nic nie mówiąc ruszył do przodu. Owinęłam szczelniej nogi wokół jego pasa żeby nie wpaść do wody. Chłopak chwycił mnie za ręce i obwinął je sobie wokół szyi. Basen był podzielony na dwie części. Jedna na dworze, druga w środku. Między jedną, a drugą streją był wąski basen z wyjściem na świerze powietrze. Tam też się udaliśmy. Poza halą było dużo osób. Marcus chyba jednak miał na dziś dosyć tłumów, bo usiedliśmy obok siebie w miejscu gdzie nikogo nie było.

-Co się ostatnio dzieje między nami?- zapytał po chwili ciszy.

-Nie jestem pewna...

-Czy my nadal jesteśmy tylko przyjaciółmi?

-Nie wiem.

-Nie chce być tylko twoim przyjacielem.- powiedział, a mnie przeszły ciarki. Nic nie odpowiedziałam. - Maddeline spójrz na mnie! - podniosłam powoli na niego wzrok. Patrzyliśmy sobie w oczy. Czułam się jak zahipnotyzowana. Właśnie tak działało na mnie jego spojrzenie. - Lubie Cię Madd. Bardzo, bardzo, bardzo mocno. - szepnął.

-Też cię kocham Marcus. - powiedziałam i bez chwili zastanowienia pocałowałam chłopaka nie dając dojść mu do słowa.

Never-Marcus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz