Nie potrafił zliczyć czasu, który spędził w silnych ramionach Yoongiego. Nie pamiętał również, kiedy tak po prostu zasnął w jego ramionach, ciągle znajdując się na podłodze.
Jednak brunet nie zamierzał zostawić go pośród porozrzucanych rzeczy i wziął go na ręce, aby następnie zanieść do odpowiedniej sypialni, czyli tej należącej do idola.
Nie zdziwił się prawie wcale, kiedy zobaczył przestronne pomieszczenie z ogromną ilością luster. Po tym dzieciaku od razu było widać, że po prostu kocha całego siebie, bez żadnego wyjątku.
Gdy ostrożnie układał jego ciało na miękkim łóżku, zauważył jednak jedno w miejscu, którego na pewno by się nie spodziewał. Nie wiedział, czy Taehyung chciał na siebie patrzeć nawet, kiedy spał, czy po prostu był fanem Christiana Greya i jego lustra nad łóżkiem. Ostatecznie Min wzruszył ramionami i ruszył do swojego pokoju, który znajdował się naprzeciwko.
Z jednej strony nie chciał poruszać tematu tego, co się wydarzyło w tamtym pokoju, ale z drugiej po prostu zżerała go ciekawość. Bo kim mógł być ten cały Jungkook, za którym Taehyung tak cholernie tęsknił?
Yoongi widział w jego oczach ból i stratę, nie ważne jak bardzo tamten starał się to ukryć. Wiedział, że większość z posyłanych uśmiechów jest zwyczajnie sztuczna.
Po niebieskowłosym po prostu było widać, że czegoś mu cholernie brakuje. Chociaż w tym przypadku raczej kogoś.
Yoongi przecież nie miał bladego pojęcia, że ten Jungkook, za którym tak bardzo tęskni Taehyung jest tym samym, który był jego ochroniarzem. A jednocześnie człowiekiem, jaki oddał za niego życie. Dlatego ból był tak ogromny.
Bo Kim w życiu nie chciał nikomu powiedzieć o tym, że w głębi duszy obwinia się za śmierć Jeona. Yoongi w środku nocy postanowił mu pomóc, chociaż w jakimś drobnym stopniu.
Więc tym razem nie zamierzał się z nim wykłócać o to, kto tu jest od gotowania. Zamiast tego po prostu zrobił najprostsze danie, jakie wpadło mu do głowy.
Kiedy zaspany Taehyung wszedł w swoim puszystym szlafroku do kuchni, nie tylko zobaczył Mina w zwykłych jeansach i zapinanej bluzie, zamiast garnituru, ale również jajecznicę na stole.
Z początku nie zrozumiał, dlaczego Yoongi ją tam zostawił, skoro on sam siedział znowu przy blacie z kubkiem kawy w dłoni.
— To dla ciebie, księżniczko — powiedział, gdy Taehyung kolejną minutę wpatrywał się tępo w talerz z jedzeniem.
Kim na słowa mężczyzny wręcz od razu odwrócił się w jego stronę z wyraźnym zaskoczeniem. Przecież Yoongi powiedział, że nie jest jego osobistą kucharką, tylko ochroniarzem.
— Czemu? — spytał, unosząc jedną brew do góry.
Zamiast odpowiedzi, starszy wzruszył jedynie ramionami i upił kolejny łyk gorzkiej kawy. Niebieskowłosy usiadł przy stole w jadalni i zaczął powoli jeść swoje śniadanie.
Gdyby zrobił ją Jungkook, wytknąłby każdy błąd, jaki popełnił. Zresztą, Seokjinowi również o wszystkim by powiedział. Ale jajecznica, która wyszła spod rąk Yoongiego nagle wydawała się być idealna pod każdym względem.
Nie potrafił się przyczepić do chociażby jednego, niby nic nie znaczącego szczegółu. Domyślił się, że brunet musiał go zanieść do sypialni, bo nie pamiętał, żeby sam tam trafił.
W pewnym momencie zrobiło mu się trochę głupio. Nawet Jungkooka nie wpuszczał do swojego małego królestwa. Pałacu, w którym rządził tylko on i rozkazywał samemu sobie. Do miejsca, w którym obserwował z pasją każde swoje kolejne odbicie.
Tymczasem Yoongi był w środku i widział jego tajemną oazę wyciszenia i spokoju. Taehyung odwrócił głowę w stronę ochroniarza, który właśnie wszedł do pomieszczenia i odruchowo uniósł jedną brew do góry.
Min na pierwszy rzut oka nie wyglądał na takiego, który bez problemu przeniósłby go przez ładnych paręnaście metrów.
Jednak jeszcze wtedy nie mógł zbadać dokładnie każdego z jego wyrzeźbionych mięśni.
— Taehyung? — zaczął, siadając naprzeciwko niego.
Kim po raz kolejny się zdziwił, ale tym razem głównie dlatego, że Yoongi sam inicjuje z nim rozmowę. Czyżby "pan kamienna twarz" zaczynał się w jakiś sposób otwierać?
— Tak? — rzucił, odkładając na chwilę sztuciec na talerz.
Mimika twarzy Mina wyraźnie zdradzała, że tamten nad czymś intensywnie myśli. Jednak niebieskowłosy nie chciał go pośpieszać.
W końcu to mogła być jedyna okazja, aby Yoongi powiedział cokolwiek z własnej woli.
— Wiesz, jakbyś czasami chciał porozmawiać, czy coś, to ten. Zawsze mogę cię wysłuchać i w ogóle — powiedział, drapiąc się nerwowo po karku.
Taehyung zaśmiał się szczerze na ten gest. Gdzie się podział jego obojętny ochroniarz i kim jest ten nieśmiały mężczyzna? Nie mógł jednak zaprzeczyć, że Yoongi w tym momencie nie jest cholernie słodki.
— Dziękuję, Yoongi. Za to i za śniadanie, za zaniesienie mnie do łóżka w sumie też — uśmiechnął się, swoim kwadratowym uśmiechem.
Ku jego zaskoczeniu na twarzy Mina również pojawił się delikatny uśmiech. Nie ten sam co wczoraj, ale jednak. Takiego bruneta mógłby oglądać bez końca.
— Nie ma za co, księżniczko — odparł.
Taehyung przekręcił teatralnie oczami i przez krótką chwilę miał nawet ochotę rzucić w ochroniarza swoim widelcem. W ostatniej chwili postanowił się powstrzymać.
— Nie nazywaj mnie tak — rzucił krótko, na co Yoongi zareagował dźwięcznym śmiechem.
Kim dawno nie słyszał równie pięknego dźwięku.
— Przecież widzę, że ci się to podoba — odpowiedział, wstając od stołu.
Cholera, po raz kolejny miał rację. Bo przecież niebieskowłosemu spodobało się to z dniem, w którym Min nazwał go tak po raz pierwszy. Mógłby nawet powiedzieć, że czasami chciał, aby Yoongi mówił do niego tylko w taki sposób.

CZYTASZ
Blood Sweat & Tears | Taegi
Fanfiction☆ You've got my heart and I've got your soul But are we better off alone? With every battle we lose a little more Remember everything that we'd die for You are everything that I'd die for ☆ Podczas koncertu znanego idola, Kim Taehyunga na stadionie...