Kiedy Taehyung zniknął za drzwiami swojej garderoby, dwójka ochroniarzy siedziała w ciszy w salonie. Yoongi założył nogę na nogę i czytał gazetę, podczas gdy Seokjin uważne mu się przyglądał.
Wiedział, że nowy nie będzie rozmowny, ale nie spodziewał się całkowitego milczenia. Zastanawiał się, czy po tym jak wczoraj wrócił do domu, brunet wymienił z idolem chociaż jedno zdanie.
Wreszcie jego rozmyślania przerwało przybycie piosenkarza, ubranego wyłącznie na czarno. Taehyung uniósł lekko brwi do góry, kiedy mimo jego przybycia, ochroniarze nie wstali ze swoich miejsc.
— Ruszać się. Nie zamierzam się spóźnić na pogrzeb Jeona — powiedział z widocznym niezadowoleniem.
Seokjin już zamierzał coś odpowiedzieć, kiedy usłyszał szelest gazety. Min odwrócił się w stronę niebieskowłosego.
— Nigdzie nie jedziesz, Taehyung. Wszyscy zostajemy tutaj — odparł.
Drugi ochroniarz był pod ogromnym wrażeniem nie tylko obojętnego tonu mężczyzny, ale również tego, że jego mimika twarzy cały czas pozostawała taka sama.
Nie posłał muzykowi lekkiego uśmiechu, czy wzruszenia ramionami. On mu po prostu oznajmił pewien fakt.
— Chyba sobie żartujesz. Mam prawo pojechać na pogrzeb własnego ochroniarza, który nie żyje, bo ktoś do mnie strzelał! — krzyknął, tupiąc przy tym na koniec nogą.
Min musiał w duchu przyznać, że w tym momencie miał ogromną ochotę wybuchnąć śmiechem.
Taehyung wyglądał jak małe dziecko, uwięzione w ciele dorosłego mężczyzny i tak się zachowywał. Brakowało jeszcze tylko, żeby położył się na podłodze i zaczął w nią walić rękoma i nogami.
— Właśnie, ktoś do ciebie strzelał. Sądzisz, że wyjście na pogrzeb człowieka, który został zabity na oczach tysięcy jest bezpieczne? Media od rana trąbią, gdzie to się odbędzie, kto tam będzie i wiesz co? Każdy może tam przyjść. Jeśli chcesz umrzeć, zwolnij mnie najpierw, bo nie chce mieć cię na sumieniu, księżniczko — wytłumaczył.
Niebieskowłosy rozchylił delikatnie wargi, ale nie powiedział nic. Zdawał sobie sprawę z tego, że Yoongi ma rację.
Jeśli teraz by wyszedł, gdy zamachowiec jest cały czas na wolności, każda sekunda mogłaby być jego ostatnią. Przynajmniej zginąłby blisko Jungkooka.
— Nie jestem księżniczką i nie nazywaj mnie tak — rzucił po dłuższej chwili.
— Więc przestań się tak zachowywać. Radziłbym ci się przebrać, bo nie wyglądasz za wesoło — odpowiedział, ponownie rozkładając gazetę.
Taehyung prychnął jedynie ściszonym głosem, aby ponownie udać się do swojej garderoby i tym razem włożyć coś jaśniejszego.
Jasne, że mógłby tak zostać, ale nie wiedział czemu, po prostu chciał się posłuchać Mina. Po raz kolejny pozwolił mu wygrać, ale nie miał sobie tego za złe.
Kiedy przegrywał z Jungkookiem, najczęściej się do niego nie odzywał do końca dnia, albo bił go swoimi słabymi pięściami.
Jednak Min i tak nie mówił dużo, a on nie miał ochoty bić takiego ciała. Nawet, jeśli jego ciosy nic by mu nie zrobiły.
— Jesteś chyba pierwszym człowiekiem, którego się słucha po takim krótkim czasie — zaśmiał się.
Yoongi ponownie zamknął gazetę, ale tym razem na dobre odłożył ją na stół, po czym odpiął jeden guzik swojej marynarki, następnie ją z siebie zdejmując.
— A on jest pierwszy, który się mnie od razu słucha — uśmiechnął się nieznacznie.
Mimo iż jego kąciki ust zostały uniesione dosłownie na sekundę, Seokjin nie mógł w to uwierzyć.
W głowie odhaczył sobie, że paraliż twarzy odpada, a Yoongi naprawdę tak idealnie maskuje uczucia.
— To specyficzny dzieciak. Wiele ochroniarzy całodobowych rezygnowało po tygodniu, albo nawet po jednej nocy — stwierdził.
Nie zamierzał okłamywać nowego co do zachowania Taehyunga. Idol potrafił być naprawdę nie do zniesienia, ale Min miał się o tym dopiero przekonać.
Chociaż ten Tae, którego zna Seokjin, a ten, którego pozna Yoongi to dwie zupełnie inne osoby.
— Spokojnie, nigdy nie rezygnuje z podjętej pracy, jeśli o to ci chodzi. Zostanę z nim, dopóki sam mnie nie wykopie — powiedział.
Kim zamierzał już coś odpowiedzieć, gdy do pomieszczenia ponownie wszedł Taehyung, ale już nie w czarnych ubraniach.
Tym razem miał na sobie zwykłe, niebieskie jeansy i białą koszulkę. Staną teatralnie przed Minem i zakręcił się dokoła, niczym modelka na wybiegu.
— Lepiej? — spytał, stając ponownie w miejscu.
Yoongi kiwnął twierdząco głową i po raz kolejny powstrzymywał się przed uśmiechem.
— Lepiej — odparł.
Niebieskooki wypuścił powietrze z ust, po czym podszedł do kanapy, na której siedział Seokjin i zajął miejsce obok niego.
Obydwaj ochroniarze zwrócili swoje spojrzenia na idola, który z kolei patrzył się raz na jednego, raz na drugiego.
— Nie patrzcie się tak, jestem tylko człowiekiem. Będziemy tak siedzieć do zakończenia całej sprawy? Jeśli tak, chyba wolę ryzykować — rzucił, przez co spotkał się z morderczym spojrzeniem Seokjina.
— Jeśli ci się nudzi, możemy wyjść na dwór, pobiegasz wokół domu czy coś takiego — zaproponował brunet, na co Taehyung odpowiedział głośnym prychnięciem.
Mężczyźni złapali ze sobą bezpośredni kontakt wzrokowy, a po plecach piosenkarza przebiegł przyjemny dreszcz.
Nawet z takiej odległości mógł stwierdzić, że oczy Yoongiego są po prostu idealne. Nie to, co Jungkooka. Jemu zawsze potrafiło spierdolić jedno z nich.
Ale spojrzenie bruneta było zupełnie inne. Z jednej strony obojętne i bez wyrazu, ale z drugiej, z tych ciemnych tęczówek emitowało cholernie przyjemne ciepło.
— Nie jestem jakimś psem — powiedział, energicznie wstając z kanapy i odwracając się tyłem do Mina, aby przejść do innego pokoju.
Ochroniarz właśnie wtedy postanowił zapamiętać, że tyłek Taehyunga to istny cud świata.

CZYTASZ
Blood Sweat & Tears | Taegi
Fiksi Penggemar☆ You've got my heart and I've got your soul But are we better off alone? With every battle we lose a little more Remember everything that we'd die for You are everything that I'd die for ☆ Podczas koncertu znanego idola, Kim Taehyunga na stadionie...