51. Ależ to takie proste

549 80 0
                                    

Silna i nagła fala wody uderzyła w twarz ochroniarza, budząc go tym samym ze snu. Ruszył się dosyć gwałtownie, przez co po całym jego ciele przeszła fala bólu, spowodowana postrzeleniem.

Mrugnął kilkakrotnie oczami, aby obraz chociaż trochę mu się wyostrzył i zdał sobie sprawę, że siedzi przywiązany do krzesła na samym środku jakiegoś opuszczonego magazynu. Zacisnął z całej siły pięści, znowu wykonując szybki ruch, jednak więzy były zbyt mocne.

Syknął, kierując wzrok na swoje udo, zabandażowane jakimś skrawaniem materiału. Najwyraźniej Hoseok postanowił nie pozwolić mu się wykrwawić.

— Proszę, moja śpiąca królewna w końcu się obudziła. Już myślałem, że nawet woda nic nie pomoże i będę musiał cię zakopać — usłyszał głos swojego oprawcy za plecami.

Dosłownie chwilę później, Jung stanął przed nim w skórzanej kurtce, takich samych rękawiczkach, oraz pistoletem z założonym tłumikiem w jednej z dłoni. Brunet przełknął powoli ślinę, nawiązując niepewny kontakt wzrokowy z mężczyzną.

— Zastrzelisz mnie teraz? — zapytał.

Przeciwnik uśmiechnął się jedynie szeroko i zrobił krok do przodu, aby odsunąć mokre kosmyki włosów z czoła Mina. W magazynie nie było zbyt ciepło, a on został dodatkowo oblany wodą, więc był pewien, że prędzej czy później zrobi mu się cholernie zimno.

Nie wiedział tylko, czy do tego momentu będzie jeszcze żywy.

— Oczywiście, że nie. Jaka byłaby w tym wszystkim zabawa, gdybym cię wywiózł i tak po prostu zastrzelił? Najpierw muszę zrujnować twój idealny plan — powiedział, a szeroki uśmiech wręcz natychmiast zniknął z jego twarzy.

Yoongi znowu zobaczył w jego oczach czysty obłęd, przez co zastanawiał się, czy nie łatwiej było po prostu go zastrzelić. Chciał się trzymać ustalonych wytycznych, a tymczasem nie wiedział, czy cokolwiek z tego naprawdę się uda.

— O czym ty mówisz? — spytał, chociaż doskonale wiedział, o czym myśli mężczyzna.

W końcu to było częścią tego planu.

— Nie udawaj, Yoongiś. Podsłuchałem twoją rozmowę z tym całym policjantem. Jak mu tam było? Jimin? Chyba dobrze zapamiętałem, prawda?

Tym razem to on miał ochotę szeroko się uśmiechnąć, ale nie mógł tego zrobić. Nie miał prawda zdradzić samego siebie. Cieszył się jednak, że udało mu się tak łatwo przewidzieć ruchy Hoseoka i wykiwać go.

Zamiast tego zagryzł jednak nerwowo wargę i zaczął błądzić wzrokiem po pomieszczeniu, jakby szukając nadchodzącej pomocy. Wszystkie jego mięśnie się napieły, z kolei Jung myślał, że wygrał.

— Czego chcesz? — rzucił, ponawiając kontakt wzrokowy.

— Ależ to takie proste. Nie zabiję cię, bo wtedy nie będziesz czuł mojego bólu. Sprowadzę tutaj tą twoją dziwkę i zastrzelę go na twoich oczach — prychnął, przewracając oczami.

Brunet wręcz natychmiast podskoczył nerwowo na krześle, zaciskając mocno szczękę. Miał ochotę wyrwać się i rzucić na tego faceta, ale niestety liny znowu okazały się mocniejsze od niego.

Zamiast tego plunął prosto w twarz oprawcy, uśmiechając się szeroko. Jung cofnął się o parę kroków, po czym wytarł ślinę z twarzy, wręcz gotując się ze złości.

— Nikt nie będzie tak nazywał Taehyunga — syknął tym głosem, którego wszyscy się bali.

Jednak tym razem był związany u nie mógł nic zrobić swojemu przeciwnikowi, jaki z tego skorzystał. Już po krótkiej chwili końcówka pistoletu z całej siły uderzyła w twarz ochroniarza, powodując gwałtowne odrzucenie jego głowy.

— A więc jak mam to nazwać? Kochany idol tak po prostu daje dupy pierwszemu, lepszemu ochroniarzowi. Jestem pewien, że gdybyś teraz nie wrócił, on pieprzyłby się z kolejnym. Zresztą, może nawet teraz to robi — powiedział.

Gdyby teraz ktoś ich obserwował, bez zastanowienia porównałby Yoongiego do bestii, z której nozdrzy wylatuje dym. W tej chwili miał głęboko w czterech literach jakiś tam plan i walczył z więzami, aby własnoręcznie udusić tego faceta.

— Jeżeli tylko się uwolnię, przysięgam, że nie zdążysz zawołać o pomoc, a już będziesz martwy — rzucił przez zęby.

— Spokojnie, według twojego planu nikt ci nie pomoże w przeciągu jakiś dwóch dni, prawda? A gdybym teraz zadzwonił do tego twojego policjanta i powiedział, że chcę mieć tutaj Kima za dwie godziny? Wiem, że znasz jego numer — odparł, zupełnie nie zwracając uwagi na groźbę Mina.

Zamiast tego wyciągnął z kieszeni telefon, odblokował go i uśmiechnął się, przystawiając pistolet do czoła bruneta. O dziwo, Yoongi był strasznie spokojny i nie wykonywał żadnych nieporządanych ruchów.

Doskonale wiedział, że broń służy Jungowi tylko do zastraszenia go, a on sam powiedział, że nie zamierza go zabijać. Dlatego nie bał się o swoje życie, tylko o przyszłe bezpieczeństwo Taehyunga.

— Mam ci go teraz wyrecytować z pamięci? Myślisz, że serio zapamiętałem numer, który widziałem raz w życiu? — prychnął, uśmiechając się delikatnie.

Hoseok oblizał nerwowo wargi, zastanawiając się przez chwilę nad tym, co dalej robić. Po dłuższej chwili jego kąciki ust ponownie uniosły się do góry, tym razem o wiele pewniej.

— Ale numer Taehyunga znasz na pamięć, prawda? Więc teraz grzecznie mi go powiesz, ja zadzwonię. Powiem, gdzie jesteśmy oraz, że ma tu być za dwie godziny. Na sto procent weźmie ze sobą tego policjanta do obrony, więc wyjdzie na to samo. Bądź dobrym chłopczykiem i podaj telefon do swojej ulubionej dziwki, a postaram się być delikatny.

Yoongi zacisnął dłonie w pięści z całej siły, przez co paznokcie dosyć boleśnie zaczęły wbijać mu się w skórę. Po raz kolejny miał wrażenie, że cały plan aresztowania Junga pójdzie się jebać, a on sam po prostu rozwali mu głowę przez to, jak nazywa jego księżniczkę.

Blood Sweat & Tears | TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz