9. Wiesz, że on ma rację

1.2K 138 0
                                        

— Jak to odwołałeś wszystkie koncerty?! — krzyknął, stając przed ochroniarzem.

Wyraz twarzy Yoongiego był kompletnie obojętny, podczas gdy Taehyung po prostu kipiał ze złości. Nie rozumiał jak Min mógł zrobić coś takiego, bez wcześniejszej rozmowy z nim. Nigdy nie lubił, kiedy ktoś podejmował za niego decyzje.

— Po prostu zadzwoniłem i powiedziałem, że się nie pojawisz. To nie jest jakaś wielka filozofia — odpowiedział, wzruszając ramionami.

Piosenkarz odwrócił na chwilę głowę w stronę stojącego nieopodal Seokjina, ale tamten jedynie podniósł do góry ręce. Zawsze tak robił, gdy wina nie była po jego stronie, a on chciał się w jakiś sposób wybronić.

Taehyung wypuścił powoli powietrze z ust i ponownie spojrzał się na stojącego przed sobą bruneta.

— Dlaczego nie uzgodniłeś tego ze mną? Wydaje mi się, że powinienem mieć z tym coś wspólnego. Mógłbyś chociaż coś powiedzieć jednym zdaniem. To moja kariera, moi fani i moje koncerty, nie twoje! — znowu krzyknął.

Mimo iż starał się zachować spokój, w pewnym momencie jego charakter dawał o sobie znać. Przecież to do Taehyunga zawsze należało ostatnie słowo jak i decyzja. Nie ważne w jakiej dziedzinie.

Min nie był nawet jego menadżerem, który zresztą po tym całym zajściu, wysłał mu tylko krótką wiadomość i spytał się, czy wszystko w porządku. Namjoon nie był zły w tym co robił, w końcu po części dzięki niemu doszedł tak daleko.

Jednak należał do osób, które są zbyt zapracowane, żeby przyjechać do swojego podopiecznego, albo chociaż zadzwonić. Idol przyzwyczaił się do tego już dawno temu, ale musiał przyznać, że czasami te ignorowanie wkurzało go.

— Gdybym ci powiedział, że musisz odwołać wszystkie najbliższe koncerty, co byś zrobił? — spytał, zakładając ręce na piersi.

Kim spojrzał mu prosto w oczy i wręcz od razu poczuł, że to Yoongi tutaj rządzi. Zacisnął wręcz od razu dłonie w pięści i przygryzł wewnętrzną stronę policzka.

Owszem, w łóżku wolał być zdominowany, ale w ciągu dnia on pragnął mieć całą kontrolę.

— Jasne, że bym się nie zgodził! Zdajesz sobie sprawę jak bardzo zawiedzone będą moje fanki, kiedy to rozniesie się po sieci! Czekały na ten dzień całe swoje życie, a ty tak po prostu to odwołałeś! — krzyczał, a gruba żyła na jego szyi stawała się coraz bardziej wyraźna.

Ochroniarz jednak cały czas stał niewzruszony, opierając się jednym ramieniem o ścianę. Zupełnie, jakby Taehyung zamiast się drzeć, mówił cichym szeptem.

Nawet Seokjin podskoczył, kiedy idol zaczął wydzierać się chyba najgłośniej jak tylko potrafił.

— A zdajesz sobie sprawę, że kolejny koncert mógłby się równać powtórką z rozrywki? Tylko tym razem, ty mógłbyś leżeć w kałuży swojej krwi — odpowiedział ze stoickim spokojem.

Niebieskowłosy zamknął swoje usta, a żyła na szyi zaczęła powoli zanikać. Natomiast dłonie cały czas miał mocno zaciśnięte w pięści, a jego zęby ciągle przygryzały wnętrze policzka.

Powoli zaczynał naprawdę nienawidzić tego, że Min za każdym razem ma rację, przez co Kim ciągle przegrywa. A on cholernie nienawidził przegrywać.

— Dlaczego nie robicie nic, żeby złapać tego chuja? — syknął, przechodząc wzrokiem z bruneta na Seokjina, aby chwilę później znowu piorunować go wzrokiem.

Ewidentnie nie lubił tej wyższości, która biła od Mina. Chociaż były chwilę, w których jej pragnął. Jednak w głębi duszy ciągle przeszkadzało mu to, że to nie on tutaj rządzi.

Jungkook zawsze słuchał jego rozkazów, nawet jeśli mruczał coś pod nosem. Seokjin nie mówił nic, tylko wykonywał polecenia. Ale Yoongi był szefem z jego własnym domu, a on nieświadomie mu na to pozwalał.

Bo przecież ulegał każdemu, najmniejszemu poleceniu, szepcąc coś pod nosem. Zupełnie jak Jeon, ale tym razem rolę się odwróciły.

— Jimin robi co w jego mocy, żeby namierzyć tego człowieka. Zaangażował wszystkich najlepszych ludzi, ale na razie nie mają nic. Dzwonię do niego codziennie, Taehyung. Facet rozpłynął się w powietrzu — powiedział Seokjin.

Jednak piosenkarz nie odwrócił głowy w jego stronę. Zamiast tego patrzył na Mina, uważnie obserwującego dużą szybę, praktycznie zastępującą ścianę. Rozciągała się na cały salon, ukazując zielony ogród, zabarykadowany od strony ulicy wielkimi krzewami.

— Szyby są kuloodporne? — zapytał nagle.

Niebieskowłosy przekręcil teatralnie oczami.

— Tak, nie jestem takim idiotą, żeby narażać się na śmierć we własnym domu. Mam świadomość, że jestem sławny. Nie zmieniaj tematu, Min. Okey, przeżyje jakoś te koncerty. Napiszę na Twitterze, dlaczego to się stało i mam nadzieję, że fanki to zrozumieją. Ale jest jeden, drobny szczegół. Co z nagrywaniem teledysku na premierę nowej płyty? Zdjęcia miały się zacząć w przyszłym tygodniu, wszystko już gotowe. Co powiesz na to? — rzucił.

Brunet powrócił wzrokiem na twarz piosenkarza. Wiedział, że nie ma innego wyjścia i niestety teledysk również będzie musiał poczekać, ale nie chciał mu tego mówić teraz.

Ten dzieciak już wyglądał, jakby za chwilę miał wysadzić całą tą willę, dzięki własnemu krzykowi. Wolał mu to powiedzieć innym razem, gdy idol już trochę ochłonie. Chociaż pewnie zareaguje tak samo.

— Zadzwonię do twojego menadżera i przedyskutuję tą sprawę. Ale nie miej nadziei, że narażę twój tyłek na niebezpieczeństwo — odpowiedział, odbijając się od ściany.

Yoongi tak po prostu wyszedł z salonu, zostawiając Taehyunga i Seokjina samych ze sobą.

— Wiesz, że on ma rację, Tae. Wybacz, ale w tej chwili twoje życie jest ważniejsze, niż koncerty i sława. Lepiej licz się z tym, że teledysk nagrasz po wydaniu płyty — rzucił.

Drugi ochroniarz również opuścił pomieszczenie, zostawiając w nim samego niebieskowłosego. W jego głowie pojawiło się pytanie, którego nie zadał sobie od naprawdę długiego czasu.

Co tak naprawdę było dla niego ważniejsze? Zdrowie i życie, czy pieniądze i sława?

Tak bardzo chciał potrafić na nie odpowiedzieć, ale nie mógł. Bał się tego, co mogłoby wyjść z jego ust. Bał się, że naprawdę jest takim potworem, za którego uważała go większość poznanych ludzi. Po prostu wolał jednak nie znać całej prawdy.

A była ona taka, że w tamtej chwili, Taehyung bez wahania powiedziałby, że to właśnie sława jest dla niego ważniejsza, niż cokolwiek innego.

Na szczęście miał przy sobie kogoś, kto wkrótce miał to zmienić.

Blood Sweat & Tears | TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz