21. Dokąd mnie prowadzisz?

1K 117 9
                                    

W końcu samochód zatrzymał się na wskazanym przez piosenkarza podjeździe, a Min wręcz od razu wyskoczył ze środka, żeby otworzyć drzwi blondynowi. Taehyung uśmiechnął się do niego delikatnie, stając następnie przy jego boku.

Brunet zarejestrował już, że zarówno główna brama, jak i cała willa była otoczona wysokimi, napakowanymi ochroniarzami. W końcu to impreza prywatna, na którą tylko wybrani mają wstęp.

Oczywiście Kim był na tyle znany, że goryle przepuszczali go dosłownie wszędzie.

Wreszcie znaleźli się przed ciemnymi drzwiami budynku, a idol pewnie zadzwonił dzwonkiem. Nie musiał czekać długo aż wejście się otworzyło, a przed nimi pojawił się niższy mężczyzna z szerokim uśmiechem na twarzy.

— Tae! Już się bałem, że nie przyjdziesz! — wręcz krzyknął, przez co brunet miał ochotę zrobić krok do tyłu.

Mężczyźni od razu zamknęli siebie nawzajem w szczelnym uścisku, pozostawiając Mina na uboczu. Kim musiał się oczywiście trochę schylić, aby szarowłosy mógł wykonać tę czynność.

— Jak mógłbym przegapić imprezę u ciebie, Baekkie — zaśmiał się.

Kiedy w końcu się odsuneli od siebie, wzrok Byuna powędrował na stojącego trochę za blondynem, Yoongiego. Ochroniarz oczywiście cały czas pozostawał niewzruszony całą sytuacją, w głębi duszy żałując jednak trochę, że Taehyung nie rzuca się tak w jego objęcia.

— A ten przystojniak to kto? — zapytał, poruszając brwiami z góry na dół.

Z ust idola po raz kolejny wydobył się śmiech, ale tym razem był bardziej zdenerwowany. Blondyn nigdy nie chodził do Baekhyuna z ochroniarzami, bo zwyczajnie wiedział, że szarowłosy gwarantuje dyskrecję i bezpieczeństwo. Nawet Jungkook nie przekroczył progu tej willi.

Gdyby powiedział swojemu przyjacielowi wprost, kim jest Min, tamten mógłby uznać, że stracił do niego zaufanie. Chociaż prędzej, czy później i tak powie mu prawdę, co do pracy Yoongiego.

Dlatego po dłuższej chwili uznał, że kłamanie Baekowi w oczy nie ma najmniejszego sensu.

— To mój ochroniarz, ale przyszedł tutaj ze mną prywatnie — wytłumaczył.

Szarowłosy uśmiechnął się i pokiwał chwilę głową, badając wzrokiem Mina. Następnie otworzył szerzej drzwi, wpuszczając obu mężczyzn do środka budynku.

Pierwsze, na co od razu zwracał się uwagę to głośna muzyka i mocny zapach przeróżnych alkoholi, unoszący się w powietrzu. Dopiero po dłuższym czasie, w tłumie tańczących ludzi, zauważało się twarze, znane ze świata filmu, muzyki, czy telewizji.

W jednej willi znajdowały się osoby, o których spotkaniu marzą tysiące, a nawet miliony na całym świecie. Jednak po dokładnym zeskanowaniu wszystkich gości, Yoongi dalej uważał, że to Taehyung jest z nich najpiękniejszy.

Według Mina, nikt z obecnych, nie miał prawa porównywać się do Kima pod żadnym względem. Sam nie mógł uwierzyć w to, jak strasznie polubił tę księżniczkę, tak samo zresztą, nie wierząc, że on lubi jego.

Ale czy zaproponowałby mu wyjście na tą imprezę, gdyby nie darzył go ani trochę sympatią? Może po prostu bał się o swoje bezpieczeństwo, a Min dalej robi za jego ochroniarza?

— Wszystko jest na swoich miejscach, więc myślę, że znajdziesz te rzeczy bez problemu. Muszę wracać do Sehuna, biedak nie ma pojęcia, co ze sobą zrobić — powiedział, po czym poklepał blondyna po ramieniu i rzeczywiście odszedł.

Taehyung wręcz natychmiast złapał za rękaw bruneta, ciągnąc go w jakimś nieznanym kierunku. Kiedy Yoongi po chwili zorientował się, że jest prowadzony, niczym pies na smyczy, zatrzymał się, powodując tym zderzenie się pleców Kima z jego klatką piersiową.

— Dokąd mnie prowadzisz? — spytał.

Blondyn uśmiechnął się jedynie szeroko i wznowił czynność. Tym razem Min nie zamierzał się już opierać, pozwalając młodszemu doprowadzić go do wyznaczonego przez siebie miejsca.

Brunet nie powinien się dziwić, kiedy po chwili jego oczom ukazał się sporych rozmiarów bar, zaopatrzony w najbardziej wyszukane alkohole. Taehyung od razu zajął miejsce przy blacie, wręcz przymusowo sadzając Yoongiego obok siebie.

— Właściwie to przyjeżdżam tutaj zawsze tylko dla tego baru — zaśmiał się, następnie mówiąc wysokiemu mężczyźnie, co zamierza teraz wypić.

Ochroniarz natomiast uważnie przyglądał się delikatnie uśmiechniętej twarzy idola, który ciągle trzymał jego rękaw.

— Czyli nie przychodzisz dla tego faceta? — zapytał.

Taehyung odwrócił głowę w jego stronę, wręcz od razu nawiązując kontakt wzrokowy. Baekhyun był dobrym przyjacielem, ale na żadnej z tych imprez i tak nie miał dla niego czasu.

Wolał zajmować się plotkowaniem z jakimiś aktorkami, albo obmacywaniu przypadkowych ludzi. Kim przynajmniej określał się otwarcie przed znajomymi mianem geja, ale Byun?

On dotykał wszystko, co wpadło mu w oko. Nie ważne, czy młodszy, starszy, facet, kobieta, nastolatek, czy baba po czterdziestce. Dla Baeka wszystko było dobre, tłumacząc się tym, że Bóg dał, aby brać.

Jasne, na początku ich znajomości, chciał dobrać się Taehyungowi do rozporka, ale ten postawił sprawę jasno. Albo przyjaźń, albo seks. Baekhyun nieoczekiwanie wybrał przyjaźń. Dlatego mimo wszystko, blondyn rozumiał reakcję Yoongiego.

— Nigdy nie łączyło nas i nie połączy nic więcej, oprócz przyjaźni — odpowiedział, biorąc w dłoń szklankę z alkoholem.

Ochroniarz starał się tego nie pokazać, ale w głębi duszy odetchnął z ulgą. Niestety nawet teraz, nie zamierzał zrobić żadnego kroku w stronę, w której Tae miał być jego i tylko jego.

— Jak już się nachlejesz to jedziemy do domu — stwierdził, beznamiętnym tonem.

Młodszy kiwnął głową, zabierając przy tym rękę z rękawa Yoongiego. Mężczyzna nie rozumiał, dlaczego tak nagle miał ochotę po prostu złapać jego dłoń i spleść palce Kima ze swoimi.

Patrząc na niego, chciał robić wiele rzeczy, ale za każdym razem rezygnował. Bo z tyłu głowy cały czas uruchomiona była czerwona lampka, która zapalała się, gdy Yoongi zdawał sobie sprawę z tego, kim jest dla niego Taehyung. A był przecież tylko pracodawcą.

Blood Sweat & Tears | TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz