Rozdział 3

5.3K 146 9
                                    

Po tym jak białe Ferrari odjechało spod szkoły, ja nadal tam stałam wgapiając się w bramę wjazdową. Byłam w szoku, on- miliarder znany na całym świecie mnie przeprosił. Wow.

Moje przemyślenia przerwał Chris, który właśnie wychodził, że szkoły.

- Hej Cammie, co ty tu jeszcze robisz? Wszyscy już poszli. Coś się stało?

Gdyby wiedział co przed chwilą miało miejsce nie zadawałby głupich pytań.

- Heej, yyy nic się nie stało. Po prostu... Trochę się zasiedziałem na ławce i tyle.- powiedziałam prawdę... To że kilka szczegółów pominęłam to nic.

- W takim razie okej. Idziemy do domu?

- Jasne, nie mam ochoty siedzieć pod tą zasraną szkołą ani minuty dłużej.- westchnęłam, ta szkoła męczy i to bardzo.

Całe szczęście, że jeszcze 2 dni pokazów. 2 dni... Obyśmy znowu się nie spotkali, chociaż fajnie by było znowu na niego popatrzeć. Z tego co kojarzę to jutro będzie wycieczka do firmy, ale najpierw oczywiście spotkanie w szkole.

***

Dzisiejszy poranek był dosyć dziwny. Nie obudziły mnie krzyki mamy, ani mój brat. Coś tu nie gra. Wstałam i spojrzałam na zegarek. Boże znowu... 7:30 no zajebiście za 5 minut mam autobus.

Od razu pobiegłam do łazienki niemal się przy tym zabijając, to życie jest naprawdę trudne. Gdy już się pomalowałam, nałożyłam na siebie czarne jeansy z dziurami, biały top i jeansową kurtkę. Godzina? 7:40, okej bez paniki autobus czasami się spóźnia to normalne. Niczym gepard zbiegłem ze schodów i pobiegłam nałożyć moje czarne adidasy. Chwilę potem byłam już przed domem. Miałam jeszcze nadzieję, że zdążę na ten cholerny autobus zatem zaczęłam biec ile sił w nogach. Chociaż tyle, że lata grania w piłkę nożną nie zdały się na nic, kondycja jakaś jest.

Kurwa.

Nie zdążyłam. W sumie czego mogłam się spodziewać, że będzie stać 15 minut dłużej specjalnie dla mnie? No bez jaj.

W takim razie spacerek. W sumie do szkoły nie mam daleko, może 3 km lub trochę mniej.

Idąc nierównym chodnikiem usłyszałam za sobą jakieś auto, które zwalnia, pewnie ktoś parkuje tuż za mną. Zanim zdążyłam się odwrócić moim oczom ukazało się to samo białe Ferrari należące do sponsora naszej szkoły. Stałam w miejscu i z zaciekawieniem czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Okej przeprosił mnie, ale czego on może więcej chcieć ode mnie?

Przednia szyba auta odsunęła się, a za kierownicą ujrzałam już dobrze znanego mi Roberta Evansa.  Idealnie uczesane włosy, elegancki garnitur i okulary przeciwsłoneczne na nosie w kształcie pilotek. On jest taki idealny.

- Cześć, wsiadasz? Mogę cię podrzucić pod szkołę, bo właśnie tam jadę.- odezwał się w moją stronę po czym uśmiechnął się zachęcająco.

- Ale już mam niedaleko, poza tym nie chce sprawiać Panu problemu.- Boże jaka ja czasami jestem głupia, taki półbóg pyta się mnie czy chcę podwózkę a ja głupia odmawiam.. Nieee

- Żaden problem, wsiadaj nie daj się prosić.

- No dobrze. - zgodziłam się po czym wsiadłam do auta po stronie pasażera, ach ten zapach jego perfum, są cudowne. Mogłabym je wdychać godzinami.

Wnętrze auta było bardzo ekskluzywne, w końcu to miliarder.

- Zagaduję, że nie zdążyłaś na autobus.

- Tak- zaśmiał się na moją odpowiedź- ale to nie powód do śmiania się ze mnie, każdemu może się zdarzyć. Mogę pana o coś zapytać?- zapytałam nieśmiało

Only With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz