Rozdział 10

3.5K 90 0
                                    


Obudziłam się w wyjątkowo wyspana i wypoczęta. W dodatku pełna energii, co nie zdarzało mi się zbyt często. Życie marnego ucznia. To dosyć dziwne, wczoraj tak ''zabalowałam'' jeśli w ogóle można to tak nazwać, a dzisiaj nic. Kompletnie żadnych zmartwień, żadnego bólu głowy z powodu alkoholu czy innego tego typu urozmaiceń. Kompletnie NIC. Czułam się jak nowonarodzona, jakbym dosłownie przed chwilą wyszła z łona matki, pełna energii do życia. Już wtedy wiedziałam, ba, byłam pewna, że to będzie całkiem udany dzień.

Leżałam w niezwykle miękkim łóżku, tak delikatnym i tak wygodnym, że mogłabym już stąd nie wychodzić, no może tylko po jedzonko i siku. Kurde dlaczego moje łóżko nie jest takie wygodne. Chyba muszę zastanowić się nad małą zmianą. Może rodzice się zgodzą, tata pewnie tak, mamę będę musiała dłużej przekonywać, ale może się uda. Też chcę mieć takie miękkie posłanie. Cholera. Czuję się jak w raju w tym łożu. Pewnie musiało być w kij drogie, ale ta wygoda znacząco to rekompensuje. 

No kurwa.

Jestem debilem.

Przecież to nie moje łóżko! Nie jestem u siebie, w swoim domu! Nie,nie,nie,nie. A jednak ktoś mnie porwał i wywlukł na jakieś odludzia, albo do Rosji. Jezu, nie , nie chciałabym tam trafić. Proszę nie.

Otworzyłam szeroko powieki, aby zorientować się o co chodzi. Ujrzałam nieskazitelnie biały sufit, i brązowe ściany. Po mojej prawej znajdowało się duże okno, przez które wychodzi się na taras, jak na razie całe było zasłonięte roletami. W pomieszczeniu panował ogromny ład i porządek. Jestem pewna, to nie może być mój pokój. U mnie zawsze jest burdel. Syf, kiła i mogiła. A tu jest nadzwyczaj schludnie. 

Chwila. Już wiem...

Pamiętam te ściany. I ten cudowny zapach unoszący się w powietrzu, JEGO zapach. Te meble i to duże okno. Cholera. Zajebiście. To pokój Roberta. Jestem w jego domu. Szybko próbowałam sobie przypomnieć co takiego się wczoraj stało, że się tu znalazłam. Kurde, mimo tak dużego wysiłku nic nie pamiętam. Dziura. Kurwa czarna dziura. 

Brawo Cam, jesteś naprawdę niesamowita. Właśnie leżysz w pokoju obcego faceta, w dodatku nie wiesz jak się tu znalazłaś, no brawo, brawo laska, tak trzymaj. Może kiedyś wylądujesz w ten sposób w pokoju Chris'a Hemsworth'a lub Tom'a Hiddleston'a. Ta, jasne.

I właśnie w tym momencie zorientowałam się że, nie jestem w swoich ubraniach a w jakiejś dużej białej koszulce. Za pewne w jego koszulce. Jeszcze lepiej. Chociaż tyle, że mam bieliznę na sobie. Bogu dzięki. Jeszcze tego mi brakowało, żeby nagą mnie oglądał w dodatku pijaną.

Odwróciłam głowę w lewo, a moje oczy prawie mi wyleciały z orbit. Lekko rozchyliłam usta z wrażenia i osłupienia i szoku i dużo innych. Obok mnie leżał ON. We własnej osobie. I to w dodatku w samych bokserkach z CK. Byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi i jednocześnie strasznie przerażona. Dlaczego on leżał obok mnie, w tym samym cholera łóżku. Kurde w sumie to jego pokój. Boże, czy my no ten... nie proszę nie jak się okaże, że się z nim przespałam po pijanemu to jestem skończona, ale mam na sobie bieliznę to może nie. Oby nie. Uznałby mnie za jakąś pierwszą, lepszą i w dodatku łatwą szmatę. Kurczę, nie dobrze, ale później będę się tym przejmować, nie teraz kiedy on sobie słodko śpi, a ja mam okazję bezkarnie i niewinnie się pogapić na jego boskie ciało. Wyglądał jak jakiś półbóg. Leżał na plecach, a jedna jego ręka znajdowała się  za głową, druga zaś swobodnie zwisała z łóżka. W tej pozycji mogłam podziwiać jego umięśniony brzuch, który co chwilę się unosił. Czyli żyje, oddycha tak samo jak ja, czyli chyba to nie sen. Może dla pewności dotknę jego torsu, niby tak przypadkowo. A jak się obudzi? Dobra raz się żyje. Nachyliłam się nad jego spokojną twarzą, jejku on wyglądał tak słodko jak spał. Delikatnie dotknęłam jego torsu. Był ciepły i bardzo twardy, zresztą tak jak cały brzuch, po którym przejechałam ręką. Dobra może nie będę go tak obmacywać bo to podchodzi pod gwałt. Ostatni raz przejechałam po jego torsie bo nie mogłam się powstrzymać.

- Cammie mogłabyś wziąć włosy z mojej twarzy- usłyszałam jego cudowny, gruby głos,przez moment znieruchomiałam po czym odskoczyłam od niego jak poparzona. Spojrzałam nieśmiało prosto w jego oczy, też mi się przyglądał, na jego twarzy gościł delikatny uśmiech, a na moją czerwoną ze wstydu twarz kąciki jego ust podniosły się jeszcze wyżej. Wyglądał uroczo. Jego włosy, które zwykle były perfekcyjnie zaczesane do tyłu, teraz pozostawały w lekkim nieładzie, co jeszcze bardziej dodawało mu uroku.

- Przepraszam, ja... Po prostu... Chciałam yyyy... dosięgnąć telefonu- zaczęłam głupio się tłumaczyć, co wychodziło mi trochę nieudolnie. Wcale nie wyglądał jakby mi uwierzył. Na moje słowa jego oczy błysnęły, a sam zaczął się cicho śmiać.

- Tak i przy tym niechcący zaczęłaś mnie molestować- znowu zrobiłam się czerwona jak świeży burak, fajnie, wszystko czuł, jestem głupia- Co muszę przyznać spodobało mi się.- O Boże, czy ja się przesłyszałam? Czyli na szczęście nie wyszłam na taką idiotkę.

- Robert co ja właściwie tutaj robię? I gdzie są moje ubrania? - na moje zapytanie Robert uśmiechnął się i jednocześnie popatrzył się na mnie lekko zdziwiony.

- Co ty? Nic nie pamiętasz? Myślałem, że tą noc zapamiętasz i to na długo. Przecież byłaś taka szczęśliwa i czułaś się znakomicie, ja zresztą też. Och.. Cammie. My...- przygryzł dolną wargę, i zjechał mnie swoim przeszywającym wzrokiem po czym poruszył znacząco brwiami.

- Co? Robert?! Że niby my, no ten... - spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem i instynktownie bardziej przykryłam się kołdrą.

- Tak kotku, my uprawialiśmy seks. Nie pamiętasz jak było ci dobrze?- spojrzał na mnie po raz ostatni po czym wybuchnął donośnym śmiechem, wypełniającym całe to pomieszczenie. A ja nadal siedziałam osłupiała. Właśnie dotarło do mnie znaczenie jego słów. 

Kurwa. Zajebiście. Przespałam się z Robertem.

- Co?- tylko tyle zdołałam z siebie wydusić, podczas gdy on nie przestawał się śmiać, nawet miałam wrażenie, że na moje słowa, zaczął się jeszcze bardziej śmiać, tak jakby było to coś zabawnego. Mnie to w ogóle nie śmieszyło. Nie tym razem.

- Hahah... Nie no Cam. Żartowałem. A ty niczym malutkie dziecko dałaś się nabrać.

- Czyli my nie?

- Nie kręci mnie bycie nekrofilem. Byłaś kompletnie pijana i śpiąca. Przywiozłem cię do siebie bo było bliżej, poza tym nie chciałem niepokoić twoich rodziców o tak późnej porze.- odetchnęłam z ulgą, jakie szczęście, nie przeleciał mnie. Haha, aż mnie to zaczyna bawić. Ale to nie wszytko.

- Dlaczego więc jestem w samej koszulce, w dodatku twojej?- pytałam zaciekawiona, zobaczymy jak się z tego wywinie.

- Zwymiotowałaś. Miałaś brudne ubrania, poza tym całe przesiąkły zapachem klubu, nie chce nic mówić ale pachniałaś jak chodząca wódka.- kurwa jak to brzmi, ja pierdole zrzygałam się na jego oczach, jestem przegrywem. Wstyd, po prostu wstyd. Zaśmiał się na moją minę po czym kontynuował- Uprzedzając twoje pytanie o rodziców. Napisałem do nich SMS-a z twojego telefonu, że będziesz nocować u koleżanki. Nie ma za co.- znowu odetchnęłam z ulgą, jestem mu cholernie wdzięczna, pomyślał o wszystkim- Ooo, właśnie a ten twój koleżka, cały czas coś do ciebie wypisywał, chyba się martwił, zupełnie niepotrzebnie , napisałem mu, że wszytko ok z tobą. 

- Dziękuję Robert, i przepraszam za mnie. Jesteś kochany.- byłam mu tak bardzo wdzięczna, że zdobyłam się na odwagę i przytuliłam go, co oczywiście odwzajemnił, opatulając mnie swoimi muskularnymi ramionami.

- Dlaczego spałeś obok mnie?- nagle mi się wyrwał, ale ja jestem głupia, powinnam się cieszyć, a nie mu to wypominać.

- A jak myślisz?- chłopak pocałował mnie delikatnie w czoło po czym zniknął za drzwiami pomieszczenia. On mnie pocałował. Pocałował. Ha, miałam rację, wiedziałam, że ten dzień będzie niesamowity i udany. 

W dodatku dopiero się zaczął.

Only With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz