Rozdział 38

1.7K 60 17
                                    


Wyszłam z pokoju powolnym krokiem wpadając na jego tors przez moją nieuwagę.

Kurwa mać.

Przejebane razy miliard.

Uniosłam wzrok ku górze napotykając intensywne spojrzenie niemalże czarnych tęczówek.

Wkurwione spojrzenie, które już pożerało mnie żywcem. 

I znowu czułam się przy nim jak malutka owca przy ogromnym wilku. 

Krwiożerczym wilku.

- Nie dotykaj mnie bez pozwolenia.- czy ja się mylę czy on mi już kiedyś to mówił? Muszę natomiast przyznać, że kilka słów wypowiedzianych z jego ust przyprawiło mnie o duszności.

- Przepraszam.- szepnęłam spuszczając wzrok na jego czarną koszulę.

- Kto cię tu wpuścił?- zapytał kipiąc ze złości.

- Nikt. Drzwi były otwarte.

- Nie pytam o ten pokój.- warknął.

- Nie pamiętam.- dobrze wiedziałam, że gdy powiem prawdę Marcello będzie miał nieźle przejebane.

A dobrze pamiętam jak mnie tu przyprowadził, a potem zamknął drzwi ze zmartwioną miną. Nie mogę skazać go na gniew tego psychopaty, kto wie do czego się posunie w akcie zemsty.

- Nie pamiętasz?- zapytał nachylając się nade mną. Był sporo wyższy, także żeby nasze twarze się zrównały musiał nieźle się nagimnastykować. Wymusił na mnie abym spojrzała mu w oczy, na co głośno przełknęłam. Modliłam się w duszy aby nie zapytał ponownie o tą osobę.

- Niestety.- szepnęłam niemal niesłyszalnym tonem, próbując nie rozpłakać się na widok jego zdenerwowanej do granic możliwości twarzy.

- Przypominam, że na korytarzu są kamery. Jak mi nie powiesz teraz prawdy, sam się za chwilę dowiem, a wtedy chyba nie chcesz wiedzieć co się stanie.- wysyczał.

- Marcello.- odpowiedziałam krótko, mimo tego że nie chciałam go zdradzić. Za bardzo boję się jego pojebanego braciszka.

- A myślałem, że naprawdę nie umiesz się posługiwać mózgiem.- odparł prostując się.- Idziemy.

Pchnął mnie do przodu przez co omal się nie potknęłam. 

Zaczekałam na niego gdy ten zamykał drzwi pokoju na klucz.

Chwilę później staliśmy przed drzwiami do jego gabinetu, które kazał mi otworzyć, a potem wejść.

Weszłam zatem pierwsza, a ten zaraz za mną zamykając je potem. 

Doszedł do biurka siadając za nim. Spojrzał na mnie gniewnie na co od razu odwróciłam wzrok.

- Harington!- krzyknął głośno, nie spuszczając ze mnie spojrzenia. 

W środku czułam, że już jestem martwa, jak moje serce powoli przestaje bić. Tak strasznie się go bałam, był nieobliczalny. W dodatku po tym co widziałam na balkonie, mam ochotę zaszyć się pod ziemię i nigdy więcej go nie oglądać.

W mgnieniu oka do pokoju wbiegł Marcello ubrany w granatowe jeansy i biały t-shirt. Spojrzał na mnie uśmiechając się blado. Wypowiedziałam nieme przepraszam na co ten tylko się skrzywił. Było mi go tak bardzo żal w tym  momencie, chociaż dobrze wiedziałam, że ja też mam przesrane kto wie czy czasem nie bardziej niż on.

- Tak, bracie?- zagadał Marcello podchodząc w stronę biurka.

Zrobiłam kilka kroków w tył aby znajdować się jak najdalej tego zamieszania. Jak najdalej Caledona i jego złości.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 17, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Only With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz