Rozdział 29

2.4K 91 3
                                    

- Jesteśmy w ciemnej dupie.- usłyszałam gdzieś z przodu zrezygnowany ton Valentino. Jeśli on tak mówi, to musi to być prawda, a my nie mamy najmniejszej szansy na ucieczkę tym gnojkom. 

Oparłam się z bezsilności o szybę, zaprzestając jakiejkolwiek walki. Tym razem po prostu się poddałam. Byłam zmęczona tą ciągłą walką o własne życie, walką z tym całym popieprzonym światem. Miałam już po prostu dość. Wcześniejszy strach i przerażenie przerodziło się teraz nagle w znużenie i brak chęci. Zrozumiałam, że już nie warto się starać, to był już mój definitywny koniec, pomimo tego ile razy wcześniej to mówiłam, teraz byłam tego pewna. Jeśli miałabym przedstawić szanse na wygraną to byłyby one równe zeru. Niestety. Było nas tylko troje, a ich? Dwa samochody, po  brzegi za pewne wypchane ludźmi gotowymi, aby nas pojmać a potem zabić z uśmiechem na twarzy. 

Wplątałam się w świat, który ciągnie mnie na samo dno.

Raczej zostałam wplątana, przez dwójkę mężczyzn, którzy sama nie wiedziałam co dla mnie znaczyli.

Robert Evans- kochałam go, mimo naszej dość krótkiej i burzliwej znajomości. Niestety ten na swoje nieszczęście zniszczył wszystko w jednej chwili. A ja jednego jestem pewna. Nie daję drugiej szansy. Nigdy. Zniszczył mnie, moje dotychczasowe, w miarę uporządkowane i spokojne nastoletnie życie.

Marcello La Torre- z kolei ten facet był chodzącą zagadką, którą starałam się rozwikłać, lecz jego charakter skutecznie mi to utrudniał. Z jednej strony troskliwy, szarmancki, a z drugiej arogancki i zimny. Jemu akurat humorki zmieniały się częściej niż poglądy polityczne mojej mamy. Tak na marginesie polityka to dla mnie jedno wielkie gówno, nie polecam. Sama nie wiem co czuję do Włocha, podoba mi się fizycznie, ale jego charakter mnie strasznie irytuje, chociaż potrafi być zabawny. Na samo przypomnienie sobie niektórych sytuacji lekko się uśmiechnęłam.

- Czy cię bawi to, że zaraz umrzemy?- gdy odwróciłam głowę na te słowa, napotkałam mroźne spojrzenie Marco w lusterku. Całe szczęście, że widziałam tylko oczy.

- Właśnie, umrzemy.- zbliżyłam się do mężczyzny siedzącego przede mną i szepnęłam mu do ucha- Dlatego cieszmy się ostatnimi chwilami.

- Camilla wszystko w porządku?- zapytał lekko zdezorientowany ochroniarz, patrzący na mnie z boku.

- W jak najlepszym. W końcu nie ma nic lepszego niż ucieczka przed jakimiś gangsterami, w dodatku uczucie, że te dwa gnojki nas zostawiły tam na lotnisku jest niesamowite.- wysyczałam szeroko się uśmiechając w stronę skołowanego Valentino.

W pewnym momencie niekontrolowanie poleciałam na szybę, na skutek silnego uderzenia z prawej strony. Otworzyłam oczy widząc czarnego SUV-a, który jechał niebezpiecznie blisko nas. 

Zaczyna się. 

Kątem oka dostrzegłam ochroniarza przeładowującego broń, a następnie strzelającego do napastników. To samo robił brat Włocha, kierując autem tylko jedną ręką. Cholera, teraz robiło się coraz bardziej niebezpiecznie, co zaczynało mi się coraz mniej podobać.

Cały czas słyszałam strzały, kule wbijały się w szyby, ale na szczęście ich nie przebijały. Kuloodporne auto, chociaż tyle od losu. 

W pewnym momencie czarne auto ponownie w nas uderzyło, tym samym spychając nas z jezdni. Marco stracił panowanie nad kierownicą, przejechaliśmy kilkaset metrów z powodu naszej olbrzymiej prędkości, a chwilę później usłyszałam ogromny hałas. Niczym marionetki odbijaliśmy się po wnętrzu auta, w pewnym momencie nieruchomiejąc. Poczułam jak odłamki szkła upadają na moje nogi. Otworzyłam w końcu oczy napotykając wzrokiem ogromne drzewo znajdujące się przed nami. Przednia szyba została cała wybita, a maska samochodu była powyginana we wszystkie strony. Natychmiastowo zbliżyłam się do mężczyzn, gdy ujrzałam, że Val okropnie krwawi. Głowa lekarza znajdowała się natomiast w poduszce powietrznej. Obydwoje nie ruszali się. Zaczęłam potrząsać raz jednym raz drugim, ale nic to nie dawało. Nie reagowali nawet na moje głośne krzyki i piski. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku, którą szybko otarłam, ostatni raz potrząsnęłam barkami Valentino, który wreszcie otworzył oczy.

Only With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz