Rozdział 16

2.7K 71 1
                                    


Czy ten dzień mógł być jeszcze gorszy? Dopiero co dowiedziałam się, że Robert cały czas mnie oszukiwał to teraz jeszcze to całe zamieszanie. Wpakowałam się w niezłe gówno, przez tego faceta. Mam wrażenie, że jedyne co mogę od niego dostać to śmierć. Nie jakaś pieprzona miłość, związek czy inne bzdury. Ufałam mu, ale teraz to się zmieniło. Jest niebezpieczny i fałszywy. Całe jego pieprzone życie jest niebezpieczne, a ja w tym utkwiłam razem z nim. To co słyszałam rano sprawiło, że cała radość z życia jaką w sobie miałam szybko znikła. Odleciała, tak gdyby nigdy jej nie było. A to wszystko za sprawą jednego pajaca. 

Już kiedyś mnie zranił, a ja głupia nadal w to brnęłam. Zwyzywałam go przed całą szkołą, a potem jak idiotka prosiłam o wybaczenie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak naiwna byłam, ten facet omotał mnie sobie wokół palca, oszalałam na jego punkcie.

Nawet teraz gdy w dziewięćdziesięciu  procentach jestem pewna, że umrę z rąk tych bydlaków nadal o nim myślę. Mimo tego co słyszałam nadal coś do niego czuję, i nie będzie mi się łatwo pozbyć tego uczucia.

Muszę się opamiętać ON ma dziewczynę Kocha ją, pewnie jest sto razy ładniejsza ode mnie, a ja pełnię funkcję tylko chwilowej zabawki. Przecież to fantastyczne raz na jakiś czas zabawić się z pustą małolatą.

Może to i dobrze, że zaczęła się ta cała strzelanina, jak mnie zabiją nie będę musiała dłużej o nim myśleć. O tym co mi zrobił, dał mi nadzieję, a teraz to zniszczył.

Miałam ochotę tam wybiec i sama poddać się. Pozwolić aby mnie zastrzelili. Zapomniałabym o wszystkim. O tym bólu, który teraz rozrywa moje miękkie serce.

Ostatni raz zerknęłam na zmęczonego tym wszystkim ochroniarza Evansa, nawet nie wiem jak się nazywa, starał się bronić nas z całych sił. Co chwila wychylał się zza ściany, oddawał kilka strzałów, po czym krył się aby przeładować broń. Wiedziałam, że to nasz koniec, on nie ma nieskończonej amunicji, jesteśmy skazani na śmierć. 

Wychyliłam się zza kolumny zobaczyć jak wygląda sytuacja. Przeraziłam się na widok kilku zakrwawionych trupów leżących na ziemi, lecz mimo tych ofiar, napastników wciąż nie ubywało. Doliczyłam się ledwo dziesięciu, gdy poczułam silne ręce na moich plecach. Ktoś z całej siły mną szarpnął, przez co lekko zabolało mnie całe ciało.

- Co ty do kurwy robisz chcesz żeby cię postrzelili?!- byłam taka przytłumiona tym wszystkim, że ledwo docierały do mnie jego słowa. Poczułam, że powoli odpływam.

Znowu mną potrząsnął, tym razem mocniej, cały czas krzyczał ale nic nie słyszałam. Miałam już dość tego zamieszania. Pragnęłam tylko spokoju.

Po chwili zobaczyłam jak ochroniarz sięga po coś do kieszeni. Prawie zamarłam gdy dostrzegłam, że to granat. W tym samym momencie ujrzałam Evansa, który szybko biegł w stronę przeciwników co chwila strzelając. Na jego twarzy malowało się ogromne skupienie i opanowanie. Nie miał na sobie żadnego kasku, założył tylko kamizelkę kuloodporną, w rękach trzymał karabin jeszcze większy od tego, który ma mężczyzna siedzący tuż obok mnie. Cały czas obserwowałam sytuację uważnie przypatrując się temu dupkowi. Narażał się, znajdował się zaledwie parę metrów od tych gnojów, kryjąc się za jakimś posągiem. Odwrócił naszą uwagę, przez co wszyscy strzelali teraz do niego, biegnąc w jego stronę. Widziałam jak cały czas któryś z nich padał na ziemię, wtedy dostrzegłam, że zostało tylko czterech. Byli naprawdę blisko Roberta, gdy usłyszałam dźwięk odbezpieczania granatu. 

- Nie!- krzyknęłam, ale było już za późno. Rzucił granat w stronę napastników i Evansa.

Po chwili zapadła głucha cisza. Nagle stało się spokojnie jak nigdy dotąd. W uszach miałam tylko głośny pisk po wybuchu granatu. 

Only With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz