Rozdział 27

2.3K 76 2
                                    

Nieustannie oglądając się za siebie zaczęłam biec w kierunku miejsca, w którym znajdował się samochód Marcello. Całą robotę ogromnie utrudniała mi ciężka torba, w której nawet nie wiedziałam co się znajdowało. Chociaż znając Włocha i Evansa jest tam jakaś broń, ale jak na razie nie za bardzo mogę to sprawdzić. Rzeczą, która szczególnie przykuła moją uwagę były tatuaże na ciałach mężczyzn, takie same jak tatuaż Czarnej Owcy. Jeśli dobrze im się przyjrzałam to były to węże oplatające nóż. 

Gdy wreszcie ujrzałam czarnego Jeepa od razu odetchnęłam w duchu. Zaczęłam pędzić jeszcze szybciej, aby za wszelką cenę nie złapano mnie, sama  nie wiedziałam co to za ludzie i czego ode mnie chcą.

 W jednej chwili z naprzeciwka ujrzałam kolejnego mężczyznę  biegnącego w moim kierunku. Na moje nieszczęście ten miał w rękach karabin, którym celował idealnie w moje ciało. Odwróciłam głowę w drugą stronę dostrzegając kolejnego napastnika, ten z kolei był ubrany inaczej niż inni, bardziej elegancko i formalnie. Nie jakby brał udział w pościgu, ale zmierzał na konferencję czy ważne spotkanie biznesowe, oczywiście jako najwyżej postawiony człowiek na tym wydarzeniu.

Kiedy bardziej mu się przyjrzałam spostrzegłam, że łudząco przypominał martwego już Douglasa Evansa. Facet miał nawet taką samą fryzurę i rysy twarzy jak mój były porywacz. Stanęłam w miejscu jak wryta gdy ujrzałam ten sam tatuaż w dodatku w tym samym miejscu co u brata Evansa, wystający zza podwiniętego rękawa nieskazitelnie białej koszuli.

Nogi całkowicie odmówiły mi posłuszeństwa nie mogłam zrobić choćby najmniejszego kroku w przód. Zdałam sobie sprawę, że to już mój koniec, zostałam otoczona, już nie ma ucieczki. 

W dodatku Czarna Owca zmartwychwstała. 

To przecież niemożliwe, widziałam jak umiera, widziałam to na własne oczy, jego nieruchome, martwe ciało leżące tuż obok mojego na zimnej ziemi. Marcello go postrzelił, krwawił, to nie może być on.

Gdy napastnicy z bliźniakiem Owcy na czele znajdowali się coraz bliżej mnie, nagle ocknęłam się. Samochód Włocha oddalony był ode mnie o jakieś sto metrów. Jak to możliwe, że mężczyźni nie reagują na całe zajście jakie teraz ma miejsce. Przecież z tej odległości muszą wszystko dokładnie widzieć, dlaczego więc nie pomagają mi? Dlaczego nie zwracają uwagi na to co się dzieje?

Nieoczekiwanie usłyszałam strzały, a zaraz potem zobaczyłam odbijające się kule tuż obok moich nóg. Niczym zawodowy biegacz ruszyłam pędem w stronę auta nie zważając na jednego z tych gangsterów znajdującego się niedaleko mojego celu.

- Nie strzelać! Chcę mieć ją żywą!- usłyszałam głos dobiegający z mojej prawej strony.

Teraz byłam już pewna.

Douglas Evans żyje.

Dobiegłam do samochodu szarpiąc natychmiastowo za klamkę, jednak ku mojemu ogromnemu zdziwieniu pojazd był zamknięty. Odruchowo spojrzałam na siedzenia z przodu , lecz te były puste.

Gdzie do cholery są Marcello i pierdolony Evans?!

Teraz mam pewność, że jestem skończona. 

Odwróciłam się w stronę mężczyzn, którzy znajdowali się już zaledwie około dziesięć metrów przede mną. Oparłam się o auto czekając już na pewną śmierć. Zamknęłam oczy i głęboko zaciągnęłam się powietrzem po raz ostatni.

Jednak na myśl przyszła mi jedna bardzo istotna rzecz.

Torba.

Nie zastanawiając się dłużej otworzyłam ją w poszukiwaniu czegoś co może mi pomóc przeżyć.  Oprócz mnóstwa pieniędzy w gotówce, znalazłam dwa karabiny. Szybko chwyciłam jeden z nich, a następnie wycelowałam w zbliżających się ludzi. 

Only With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz