Rozdział 9

3.3K 88 4
                                    


Gdy się odwróciłam, spanikowałam. Zaczęłam głośno krzyczeć, mimo, że i tak pewnie nikt nie usłyszał. Na skutek tego mój oprawca jeszcze mocniej mnie do siebie przycisnął jedną ręką, a drugą szczelnie zamknął moje usta. 

Cała nadzieja odeszła. Nikt nie przyszedł, nikt się nie zjawił. Wszyscy świetnie się bawili, nie zaprzątając sobie głowy tym co może dziać się na zewnątrz tego cholernego klubu.

Nawet Rick, nie zauważył, że zniknęłam, pewnie był zbyt pochłonięty obmacywaniem randomowych lasek. Idiota.

Szarpałam się z całych sił, ale on był zbyt silny. 

Po tym mieście można spodziewać się wszystkiego. Jest zepsute w środku, mimo, że niemal idealnie wygląda z zewnątrz. Pomimo tego wszystkiego nie wiem co sobie myślałam idąc do tego zasranego miejsca. Jedna małolata, gówniara z liceum z równie niedojrzałym kumplem, a cała zgraja napalonych i pijanych facetów, chociaż Rick nie miał takich problemów.  Faceci mają lepiej.

Zawsze.

Kurwa, zawsze.

Bo faceta chyba nie zgwałci niewyżyta laska, a jeśli tak to chyba by mu to nie przeszkadzało. 

Jednego byłam pewna, mam przejebane. Nikt nie słyszy, nikt nie widzi tego co tu się dzieje, a raczej tego co zaraz się stanie, jeśli nic nie zrobię. Zbiera mi się na wymioty gdy o tym pomyślę. Boże, chyba zaraz na serio się tu porzygam, czują już to w gardle, ohyda. Ciekawe czy jak zrzygam się mu na ręce i może twarz to mnie puści. Nie no wtedy to jeszcze bardziej go wkurwię. Może inna strategia. Teraz kiedy wiedziałam, że nie mogłam liczyć na pomoc innych osób , musiałam działać sama. No bez przesady, ale nie dam się zgwałcić tu przed tym kurnikiem jakiemuś niewyżytemu i w kij pijanemu typowi. Szanse miałam niewielkie , ale czemu by nie spróbować.

W tym samym momencie mężczyzna popchnął mnie w głąb jakiegoś przejścia pomiędzy budynkami i przytknął do ściany. Tak, że teraz patrzyliśmy sobie prosto w oczy, twarzą w twarz. Swoje ręce oparł  o ścianę tuż po bokach mojej sylwetki. Patrzył się na mnie intensywnym wzrokiem, pełnym pożądania i odwagi, za to ja niczym małe dziecko, stałam przerażona opierając się o tą ścianę, bo inaczej chyba bym upadła. 

W tej pozycji mogłam dokładnie się mu przyjrzeć. Ku mojemu zdziwieniu był to jeden z ochroniarzy. Cóż za jebana ironia, ochroniarz, który próbuje dokonać gwałtu.

Ja pierdole, to miasto jest jeszcze bardziej pojebane niż myślałam.

O dziwo nie był to ten młody chłopak, który puścił mi oczko gdy wchodziłam do klubu, tylko był to ten drugi, starszy od niego. Na oko może miał tak z 35 lat. Ubrany był w typowy dla ochrony czarny strój, z wysokimi butami, może trochę były zbyt przesadzone.Wyglądał jak by miał zaraz iść na wojnę, niż pilnować imprezy. Był bardzo umięśniony, co pewnie jest wymagane w jego pracy. Jego włosy zaczesane były lekko do tyłu, a twarz pokrywał lekki zarost. Z amoku wyrwał mnie jego donośny, gruby głos:

- Teraz mi nie uciekniesz mała. Obiecuję ci, że zaraz spędzisz chwile najlepsze w twoim życiu. Gdy z tobą skończę, będziesz błagała o więcej, będziesz jęczeć z rozkoszy dzięki mnie.- wychrypiał mi wprost do ucha, po czym zbliżył się jeszcze bliżej mojej twarzy.

- Nie byłabym tego taka pewna. Po za tym nie chce cię zniechęcać, ale jestem nosicielką.- odparłam pewnie, choć tak naprawdę dygotałam w środku, nogi miałam jak z waty, a serce biło jak szalone. Jednak nie chciałam poddać się mu tak łatwo.

- Hahah, niby czego?- zapytał głośno rechotając się.

- HIV , kotku.

Jego mina od razu spoważniała, przestał się śmiać i lekko odsunął się ode mnie, nadal trzymając ręce tuż przy moim ciele. Czyżby mi uwierzył? Czy tylko udaje?

Only With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz