Rozdział 5

4K 109 0
                                    

Spodziewałam się, że dzisiejszy dzień w szkole będzie trudny. W dodatku nie z powodu testów czy kartkówek, ale wczorajszego dnia. W końcu wygrałam główną nagrodę, dlatego byłam przygotowana na te zazdrosne pustaki

Wchodząc do szkoły, wszystkie spojrzenia były skierowane w moją stronę. Jakie to cudowne uczucie widzieć , że te blachary nie mogą przeżyć tego, że to nie one będą spędzać cały dzień z Evansem. Przykro trochę, ale takie życie.

Gdy zauważyłam jak Eva mrozi mnie spojrzeniem, uniosłam jeszcze wyżej głowę. Nienawidzimy się od zawsze. A wszystko zaczęło się gdy pobiłyśmy się w przedszkolu.

- Zapewne od razu dasz mu dupy, Cam- o niee, jeżeli ta szmata myśli, że może się tak do mnie odzywać to się grubo myli.

- Nie jestem tobą skarbie. To, że ty już od dawna się puszczasz nie oznaczy, że wszyscy tak robią. A teraz zamknij swoją buźkę, i idź się dalej kurwić. Szkoda czasu na szkołę. Czas leci, tik tak.

Zadowolona ze swoich słów odeszłam nie odwracając się i zostawiając Evę z wyrazem twarzy jakby zobaczyła nowego sponsora.

***
Oprócz porannego incydentu nic ciekawego dzisiaj się nie działo. Wielmożny Evans nawet się nie odezwał, więc dalej nie znam dnia ani godziny, w sumie nawet nie wiem czy jeszcze się spotkamy.

Wychodząc ze szkoły zauważyłam tłum ludzi gapiących się na wjeżdżające luksusowe auto na teren szkoły. Nie, proszę niech to nie będzie to o czym myślę.

Zaciekawiona podeszłam do przyglądających się ludzi, auto zaparkowało a z środka wysiadł nie kto inny jak Robert Evans we własnej osobie. Świetnie, bajecznie, po prostu smerfastycznie. Czyżby nagroda miała się zacząć? Ale, że tak w połowie dnia?

Moją zdezorientowana twarz szybko dostrzegł i uśmiechnął się szarmancko. Po czym udał się w moją stronę.

- Camilla? Zwyciężczyni konkursu?- idiota udaje przed wszystkimi, że mnie nie zna, typowe...

- Nie, Mikołaj lądujący na księżycu. - parsknęłam na co tylko się zaśmiał.

- Zgadza się. A więc zapraszam- w tym samym momencie wyciągnął bukiet róż który mi wręczył i otworzył drzwi do auta.

Myślałam, że reszta dziewczyn zaraz wydrapie mi oczy z zazdrości. Patrzyły zazdrosnym wzrokiem w moją stronę gdy odjeżdżaliśmy spod szkoły.

- Nie powinnam wsiadać do auta z obcymi.

Zaśmiał się głośno po czym odpowiedział:

- Nie długo już wcale nie będziemy sobie obcy kochanie. - teraz zrobiło się trochę dziwnie, ale mniejsza pewnie tylko żartował.

Tak tak okłamuj się dalej pewnie zaraz wywiezie cię do lasu zgwałci i zabije...

- A dlaczego nie wysłałeś po mnie jakiegoś szofera czy kogoś takiego, przecież sam musisz mieć mnóstwo spraw na głowie?- cicho zapytałam

- Hej, to w końcu cały dzień ze mną, a poza tym wolałem to zrobić osobiście.- odwrócił się w moją stronę, a nasze spojrzenie się zetknęły. Prawie utknęłam w jego spojrzeniu, było tak niesamowite a zarazem hipnotyzujące, jakby nie z tej ziemi.

Miał w sobie coś co nie pozwalało się mu oprzeć, tą tajemniczość i nieziemskość. Mogłabym tak wpatrywać się w niego cały dzień, i podziwiać jego boską urodę. Jak można być aż tak pięknym?

Z amoku wyrwały mnie jego słowa:

- Heej Cam wszystko ok? Dobrze się czujesz?

- T-tak wszystko ok- szybko się otrząsnęłam, mam nadzieję, że nie pomyślał sobie, że się w nim zakochałam czy coś bo nie.

Czyżby?

- Wiem, że jestem przystojny i wszystkie kobiety jedzą mi z rąk- cicho zaśmiałam się na jego słowa

- Zabawny jesteś. Ale obawiam się, że nie wszystkie.

- Nie? Jesteś pewna ? Widzę jak działam na ciebie.

- Wydaję ci się.

- I tak będziesz moja - dodał szeptem, ale mimo to i tak to usłyszałam. Nie była bym tego taka pewna.

***

Ku mojemu zaskoczeniu dojechaliśmy nie do firmy a do jakiegoś wielkiego budynku. Przypominał dom, ale był kilka razy większy.

- Mogę wiedzieć gdzie mnie wywiozłeś?

- Do mnie.

- A nie mieliśmy być w firmie w ramach nagrody?

- Już tam byłaś, poza tym tu będzie ciekawiej- znacząco uniósł brwi na co tylko prychnęłam

Zapowiada się nieźle.

- Mieszkasz tu sam?

- Tak zgadza się, tu w lesie mam spokój i ciszę od miasta i ludzi.- jego dom wokół otoczony był lasem. Było tu pięknie.

Sam na sam w wielkiej Villi z milionerem? Tylko pozazdrościć...

***

Postanowiliśmy że obejrzymy film, to zawsze się sprawdza. Padło na film animowany mianowicie Jak wytresować smoka 3, uwielbiam tą serię, a okazało się że Robert nie jest wcale takim sztywniakiem. W trakcie oglądania filmu zachciało mi się wyjść do toalety.

Pomyślałam, że to dobra okazja by trochę rozejrzeć się po tym domu. Wchodząc od drzwi do drzwi pod pretekstem szukania toalety natrafiłam na windę. Matko, czego on nie ma w tym domu? Zjechałam w dół po czym ujrzałam długi elegancki korytarz z mnóstwem drzwi. Czemu nie?

W większości pomieszczeń znajdowały się różne auta i reszta mechaniki. Moją uwagę zwróciły stalowe drzwi na samym końcu. Musiałam to sprawdzić, jestem zbyt ciekawska.

Prawie zemdlałam gdy zobaczyłam co kryje się za tymi drzwiami... Wtedy ujrzałam jego na końcu korytarza , wpatrującego się we mnie zabójczym wzrokiem .

Zaczęłam uciekać ile sił w nogach...

Nemezyys

Only With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz