Rozdział 18

2.5K 75 2
                                    

Jeśli chodzi o tą wysokości to trochę się przeliczyłam. Wdrapałam się na parapet, a gdy zerknęłam w dół o mało nie wypadłam. Tu wcale nie było tak nisko. Od ziemi dzieliło mnie może jakieś 4 metry.

Cztery cholerne metry, a zarazem jedyna droga na ucieczkę. Niestety nie mam innego wyjścia, albo skoczę i być może połamię sobie rękę lub co gorsza nogę, albo zostanę tu niczym posłuszny tchórz i zaczekam na Douglasa, któremu nie wiadomo co chodzi po głowie. Niby jestem obiektem przetargowym między nim a Evansem, ale nie wiem co mu strzeli do tego blond łba i może postanowi mnie pozbawić mojego marnego życia.

Chwyciłam mocno ramy od okna zamknęłam oczy. Starałam się nie myśleć. 

Muszę to zrobić, pomimo tego lęku wysokości muszę. To jedyna szansa. Muszę sobie sama poradzić nikt mi tu nie pomoże. Przykucnęłam i wychyliłam się na zewnątrz. Starałam się oderwać od podłoża, ale nie dałam rady. 

Zdecydowanie za wysoko jak dla mnie.

Gdy usłyszałam głośny ryk od strony schodów nie zastanawiając się dłużej postanowiłam skoczyć. Wylądowałam  całe szczęście na tyłku po czym szybko  podniosłam się. Spojrzałam na lekko przybrudzone od ziemi ręce, którymi chwyciłam się za obolały od upadku tyłek. Dobra mimo tego, że jest dosyć duży bolało. Mimo tego nie stało mi się nic innego. Dzięki Bogu, jeszcze brakowało by mi tu jakiegoś złamania. Wtedy kompletnie byłabym już w czarnej dziurze.

Nie czekając dalej postanowiłam uciec z tego więzienia jak najszybciej. Po nie ustających krzykach z domu wiedziałam, że mam przesrane i to bardzo. Słyszałam jak Douglas drze się do wszystkich aby mnie szukali. 

- Mario, Norberto do roboty! Nie słyszeliście do kurwy co do was gadam! Szukać jej inaczej obydwoje dostaniecie kulkę między oczy! Już!

Trzeba stąd jak najszybciej spierdalać. Nie poradzę sobie sama z nimi wszystkimi, nawet nie wiem ilu ich jest.

Rozejrzałam się przed siebie i zaczęłam biec ile sił w nogach. Dostrzegłam bramę wjazdową, i już miałam biec w tamtą stronę lecz tak szybko jak ta myśl się pojawiła tak szybko odleciała.

To byłaby czysta głupota, tam na pewno by mnie zobaczyli, i jestem pewna, że jacyś goryle tam stoją. 

Nawet się nie myliłam, stało ich może troje. Nagle jeden odwrócił się zdezorientowany w moją stronę. Nie zwalniając zaczęłam biec w stronę ogrodzenia. Na moje szczęście było dość niskie więc bez problemu prze nie przeskoczę. 

Gdy dobiegłam do celu po raz ostatni odwróciłam się za siebie. Moje serce zabiło jak szalone kiedy zobaczyłam czterech mężczyzn biegnących w moją stronę ze wspaniałym Douglasem "czarną owcą" Evansem na czele. Szybko przełożyłam nogi przez ogrodzenie i wylądowałam na ziemi tak na marginesie już drugi raz dzisiaj. Nie myślałam nad tym jak żałośnie musiałam teraz wyglądać, nie mogłam dłużej zwlekać, jakby teraz mnie złapali wątpię żebym wyszła z tego domu żywa. 

Wstałam i ponownie zaczęłam biec przed siebie jak najszybciej umiałam. Czułam, że lada chwila wypluję płuca z tego wysiłku. Ucieczka przed kilkoma gorylami z nawiedzonego domu nie jest łatwa, serio. Tym bardziej, że cały czas czułam na sobie ich ohydny i w dodatku wkurwiony wzrok. 

- Szybciej do kurwy!- usłyszałam przerażający krzyk mężczyzny, który był sprawcą mojego porwania.

Zerknęłam w ich stronę uświadamiając sobie, że są już niebezpiecznie blisko. Douglas dotarł już do ogrodzenia, gdy bardziej mu się przyjrzałam zobaczyłam duży tatuaż na jego przedramieniu, jak to możliwe, że wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, no tak miał wtedy na sobie koszulę. Na skórze dostrzegłam wizerunek węża oplatającego nóż, skądś kojarzyłam ten wzór, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Gdy mężczyzna przeskoczył ogrodzenie i biegnąc celował do mnie z pistoletu ocknęłam się i zaczęłam uciekać jak najdalej od tego świra.

Only With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz