8 ~ Sasuke

3.7K 271 123
                                    

   -No nie! Znowu wygrałeś! Oszukujesz! -Krzyczał na mnie Naruto i prawie co rzucił padem, ale sprytnie chwyciłem go za uniesioną ku górze rękę chcącą dokonać czynu niegodziwego i piorunowałem go wzrokiem, żeby nawet o tym nie myślał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

   -No nie! Znowu wygrałeś! Oszukujesz! -Krzyczał na mnie Naruto i prawie co rzucił padem, ale sprytnie chwyciłem go za uniesioną ku górze rękę chcącą dokonać czynu niegodziwego i piorunowałem go wzrokiem, żeby nawet o tym nie myślał. Wyciągnąłem rękę żeby mi go oddał i oddał, ale z wielkim fochem. 

-O! Gracie w tą grę, w którą ostatnio przegrał ze mną Sasuke. -Zainteresował się Itachi.

-Itachi oszukiwał. -Powiedziałem pewnym siebie głosem. Nie chciałem żeby Naruto miał mnie za przegrywa.

-Mów sobie co chcesz. -Sprostował Itachi i ruszył z powrotem do kuchni po czym krzyknął. -To ja wygrałem. -Denerwował mnie.

   Naruto usiadł na kanapie i wyciągnął swój telefon więc pomyślałem, że zrobię to samo i poczekam aż mu przejdzie. Ku mojemu zdziwieniu dostałem wiadomość od Sakury, że Hinata zgodziła się zatańczyć na urodzinach Naruto. Boże... znowu będzie przez tydzień odwalał cyrki jak ostatnio. Nie podobał mi się ten pomysł, by Hinata mu tańczyła. A co będzie jak przypadkowo uwiedzie Naruto i moje szanse jeszcze bardziej zmaleją? W sumie nie mogłem liczyć w stu procentach na to, że Naruto nie podobała się Hinata. W końcu nie czytam mu w myślach.

   Odpisałem Sakurze, że jak Naruto zakocha się w Hinacie to z jej winy. Tak, Sakura wiedziała, że podoba mi się Naruto a ja wiedziałem, że podoba jej się Ino. To była nasza słodka tajemnica. Kiedyś na jednej z imprez strasznie się upiliśmy, i tak wyszło, że sobie o tym powiedzieliśmy. 

   Sakura odpisała mi, że jak ma się w niej zakochać to i tak się zakocha. Co wcale nie poprawiło mi humoru. Odpisałem jej, że Itachi ostatnio dużo gotuje z Izumi i mogę z nimi zagadać, czy nie chcą czegoś ugotować na urodziny. Odpisała mi, że było by świetnie. Napisała też, że właśnie mają przerwę obiadową i korzysta w całości z naszej nieobecności planując listę gości i jaki prezent mogą mu kupić. Na dowód wysłała mi zdjęcie uśmiechniętej gromadki przy stole, na którym widniała lista gości. Uśmiechnąłem się mimowolnie co nie umknęło uwadze Naruto.

-Z kim piszesz? -Zapytał zaciekawiony.

-Z Sakurą. -Odparłem chłodno.

-O czym piszecie? -Na jego twarzy zagościł sztuczny uśmiech.

-O niczym ważnym. -Skłamałem.

-Pokaż. -Zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać. Więc zacząłem od niego oddalać telefon najdalej jak mogłem, ale on wspinał się po mnie więc wstałem i oparłem się o oparcie, Naruto też wstał zupełnie ignorując fakt, że kanapa może się przewrócić. Gdy już prawie dosięgną telefonu kanapa przewróciła się, Naruto wylądował na mnie miażdżąc moją głowę swoją klatką piersiową a telefon wylądował wprost przed nogami Shisuiego, którego przybycia w ogóle nie zauważyłem. Zapach perfum Naruto dotarł do moich nozdrzy, uwielbiałem go. Chciałem żeby nigdy ze mnie nie schodził.

   -Nie wiedziałem, że jesteście ze sobą tak blisko. -Zażartował Shisui i podniósł mój telefon. Jego oczom zapewne ukazało się zdjęcie wysłane mi przez Sakurę, ale nic nie powiedział.

-Oj! Shisui! -Podniósł się Naruto. -Pokaż mi.

-To nie dla twoich oczu Naruto. -Mężczyzna oddał mi telefon a Naruto wyglądał na zbitego z tropu a potem się obraził.

-Sakura wysyła ci nagie fotki? -Zapytał zdenerwowany.

-Jest w szkole młotku. -Odparłem niewzruszony.

   Nagle do naszych uszu dotarł dźwięk tłuczonego szkła. Pierwszy pobiegł Naruto a za nim poszliśmy my. Zastaliśmy Itachiego zastygniętego w bezruchu ze sztućcami w ręku i Izumi w kółku stłuczonego szkła. Po nodze spływała jej krew. Widocznie się zraniła. Itachi odłożył sztućce.

-Pójdę po apteczkę. -Wyszedł z kuchni.

Izumi zaczęła nerwowo zbierać stłuczoną szklankę. -Odkupię ją. -Jąkała się. 

-No co ty. Jesteś jak rodzina. Nic nie będziesz odkupywała. -Upierałem się. Izumi była narzeczoną Itachiego i do tego z nami mieszkała. Była jak rodzina. Najbardziej na jej zostanie u nas nalegał tata. Chciał żeby Itachi się z nią ożenił bo jej ojciec był jego najlepszym przyjacielem. Izumi najpierw umarła mama a potem tata i tak znalazła się u nas.

    Shisui zaczął jej pomagać. Krew nie przestawała spływać po jej nodze. Pojedyncze krople spadały na posadzkę. Itachiemu się nie spieszyło. Naruto podał jej papier a ona uśmiechnęła się do niego blado i powiedziała cicho -Łap mnie. - Izumi zemdlała. W ostatniej chwili złapał ją Shisui. Itachi przeszedł z apteczką. Poszedłem z Naruto ustawić kanapę do pionu po czym Shisui położył na niej dziewczynę. Wziął od Itachiego apteczkę i opatrzył ranę. Przykrył ją kocem i wtedy smród spalonego jedzenia przypomniał nam o roladach. Kompletnie nie nadawały się do jedzenia.

-Zamawiamy pizze. -Wyszczerzył się Naruto i chwycił za telefon. Widocznie już zapomniał o incydencie z telefonem. 

     -Heeeeej! Już jestem! -Wołała mama w progu obładowana zakupami z banerem w ręku. -Coś się pali? 

-Rolady Itachiego. -Powiedziałem z kpiną w głosie.

-A gdzie jest Izumi?

-Śpi na kanapie. -Odpowiedziałem i sięgnąłem po baner. -Co dzisiaj zrobiłaś?

-Baner na twój sparing. Przyjdziemy całą rodziną ci kibicować. Cieszysz się?

Byłem cholernie niezadowolony, ale wiedziałem, że nawet jak by dostała sądowy zakaz wstępu na mój sparing to i tak by wlazła. Miałem nadzieję że zapomni o tym banerze.

-Bardzo. -Odpowiedziałem niechętnie. Itachi oglądał z zachwytem jej dzieło.

-Jesteś w tym coraz lepsza mamo. Mi też taki zrobisz? -Podlizywał się Itachi.

-Pewnie Itachi. -Podeszła do niego i dała mu buzi w policzek. W tym samym momencie przyjechała nasza Pizza.



WiryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz