29 ~ Naruto

2.5K 180 107
                                    

   Pobiegłem w stronę schodów i skierowałem się na dach. Przez szyby widziałem, że zbierało się na deszcz. No co za zjeb... miałem taką ochotę mu przywalić. Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie naszą wizytę w szpitalu. Sasuke miał siedzieć z bananem na twarzy obok Itachiego, my mieliśmy przyjść i usłyszeć, że wszystko jest super i mieliśmy zapomnieć o tym złym początku dnia, a zamiast tego Sasuke jest smutny i do tego muszę go szukać po całym szpitalu, bo odczytuje moje wiadomości, ale na nie nie odpisuje!

  Wiedziałem, że tu jest, bo przecież znamy się nie od wczoraj. W szkole zawsze gdy miał zły dzień uciekał na dach, a że tutaj też jest do niego dostęp, to miałem tylko jeden pomysł.

 Byłem już prawie na dachu, gdy moim oczom ukazała się postać. Zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem Sasuke z zaczerwienionymi oczami i nosem, siedzącego na schodach przy oknie z zasmarkaną chusteczką w dłoni. Momentalnie cała złość jaką na niego nagromadziłem w ciągu dnia uciekła. Takiego Sasuke jeszcze nigdy nie widziałem.

-Myślałem, że będziesz siedział na dachu.

-Tu jest cieplej i nie pada. -Odparł patrząc się pusto w okno i zrobił mi miejsce obok siebie. -Myślałem, że nikt tu nie przyjdzie.

   Usiadłem koło niego i szczerze to nie wiedziałem co mam mu powiedzieć. Byłem w szoku. Itachi mnie okłamał. Sasuke nie mógł być w takim stanie tylko dlatego, że Izumi nie jest w ciąży. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy a ja nie mogłem wymyślić co powiedzieć. Nagle poczułem, że Sasuke opiera swoją głowę o moje ramię.

-Tylko na chwilę. -Powiedział krótko nadal na mnie nie patrząc. Co się z nim dzieje?

-Sasuke... co się stało? -Zapytałem ale on się nie odzywał. Schylił tylko bardziej głowę, a ja obserwowałem jak na moich spodniach pojawiają się mokre plamki. Bez zastanowienia przytuliłem go i pocałowałem w czubek głowy głaszcząc uspokajająco.

   Nie wiem ile czasu minęło, gdy tak siedzieliśmy, ale gdy się uspokoił spojrzał na mnie zeszklonymi oczami. Pocałowałem go w nos a potem w czoło. -Już lepiej? -Zapytałem, a ten tylko kiwną głową i otarł oczy oraz nos uwalniając się z mojego uścisku, po czym wyciągną kolejną chusteczkę z kieszeni. -Powiesz mi w końcu co się stało?

-Nic się nie stało. -Wydmuchał nos a we mnie rosła złość.

-Żartujesz sobie?!

-Nie krzycz. -Skarcił mnie. -Wybacz Naruto, ale nie mogę ci powiedzieć. To ciebie nie dotyczy.

-Że co proszę? Zechcesz powtórzyć, bo chyba źle usłyszałem. -Sasuke spojrzał się na mnie wzrokiem pt. "odpuść" lecz ja miałem już tego wszystkiego dość. Wstałem i postanowiłem wyrzucić z siebie wszystko. -Najpierw tajemnice z Sakurą, a teraz to? Zastaje cię na schodach, w stanie, jak byś przed chwilą dowiedział się, że umierasz, a ty mi mówisz, że to mnie nie dotyczy? W takim razie, kim ja dla ciebie jestem, że nie chcesz mi powiedzieć o czymś, co doprowadziło cię do łez? Na jakim dnie twojego serca muszę być, skoro nie chcesz podzielić się ze mną tak ważną informacją? Pff... w sumie czego mogłem się spodziewać? Nie chcesz mi nawet mówić o tak błahych sprawach, jak o tym, o czym piszesz po nocach z Sakurą. -W oczach Sasuke widziałem narastającą złość ale nie potrafiłem przestać. -Niby jestem twoim chłopakiem, a traktujesz mnie jak bym był twoim nowym, nielubianym kolegą z klasy. Czy ty na pewno coś do mnie czujesz? Bo ja wcale nie czuje się przez ciebie kochany!

-Dość. -Podniósł na mnie głos. Nie kryłem swojego zszokowania. -Wyjdź stąd. -Sasuke serio się wkurwił.

-Co? 

-Nie będziemy o tym teraz rozmawiać. -Powiedział twardo.

-Czemu ty masz decydować, kiedy będziemy o tym rozmawiać? Moje zdanie się tu nie liczy?

WiryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz