Weekend już minął i teoretycznie powinnam być już teraz w szkole ale nie mogę się podnieś z łóżka. Nadszedł ten tragiczny dzień. Okres. Jednak w tym miesiącu jest tak cholernie bolesny, że wiem jakbym tylko z łóżka wstała to bym zemdlała. Miałam już tak kiedyś kilka razy, ale bywają także łagodniejsze miesiące.
Mimo to dziś nie jestem w stanie wstać, a do tego jestem w tragicznym humorze. Jest mi tak cholernie smutno, że aż chce mi się płakać. Wszystkie smutki, które do tej pory siedziały we mnie i udawało mi się nad nimi panować dzisiaj dają upust.
Podnoszę telefon by zerknąć na godzinę. Jest kilka minut po jedenastej plus widzę kilka nie odebranych od Josha i kilka sms'ów od niego i Evy. Samo przypomnienie mi o nim wywołuje u mnie łzy i dziś nawet nie jestem w stanie ich zatrzymać. Mimo, że Kevin odwrócił na chwilę moją uwagę to przyznaję nie jestem cyborgiem i nie przestałam kochać Josha z dnia na dzień. Chociaż nie powiem bardzo by mi to ułatwiło życie ale wiem, że musi minąć trochę czasu zanim się to stanie. Chce mi się zapaść pod ziemię po prostu podczas gdy przypominają mi się nasze wspólne chwile. Był zawsze kiedy go potrzebowałam, był gotowy znosić każdy głupi film tylko dlatego, że chciałam go obejrzeć. Jednak potem się zakochałam i z czasem, jak przedstawiał lub opowiadał mi o swojej nowej dziewczynie kończyło się to u mnie ogromnym smutkiem w sercu.
Ból, który obecnie mi doskwiera jest nie do zniesienia. Wiem, że nie mogę wstać po tabletki ponieważ nawet nie jestem na siłach. Moje powieki z tego cierpienia robią się coraz cięższe aż w końcu je zamykam.
***
-Cher! Halo! Cheryl! - Budzą mnie krzyki, które moje uszy od razu wyłapują. Nagle słyszę, jak drzwi mojego pokoju otwierają się z wielkim hukiem. Wiem, że to Josh ale jedyne na co mam siłę to trzymać się za brzuch i czekać aż ból zniknie.
-Cher! Co ci jest? - Pyta chłopak znajdując się szybko przy moim łóżku.
-Boli. - Tylko tyle jestem w stanie wypowiedzieć.
Chłopak od razu wstaje i znika z pokoju. Po chwili jednak szybko wraca i czuję, jak materac ugina się pod jego ciężarem obejmuje mnie ramieniem podnosząc mnie do pozycji siedzącej. Podaje mi tabletki, po które nie miałam siły wstać i podaje szklankę wody. Łykam tabletki i oddaję mu szklankę po czym ten ją odstawia.
-Myślałem że ci się coś stało, nie strasz mnie tak więcej. - Mówi tuląc mnie do siebie. Uwielbiam to.
-Nie miałam siły napisać. - Mówię trzymając się za brzuch. Ból zaczyna się pomału zmniejszać.
-Choć, zdrzemnij się może ci szybciej przejdzie. - Mówi i kładzie się razem ze mną nadal mnie przytulając. To jest to czego tak bardzo pragnę, ze do moich oczu napływają łzy.
***
Budzę się nie mając zielonego pojęcia ile spałam, ale jedno co czuję to nie ma Josha już obok mnie. Nie mając pojęcia, gdzie jest chłopak wstaje póki ból się zmniejszył i idę wziąć szybki prysznic.
Wracam do pokoju owinięta w ręcznik i jeszcze jeden na głowie. Puszczam sobie jakąś piosenkę i śpiewam sobie do lustra. Co chwilę jestem w innym nastroju ale tak już jest. Kiedy odwracam się ciągle śpiewając moim oczom ukazuje się sylwetka Josha. Podskakuje do góry z chwilowego strachu. Chłopak natomiast stoi w drzwiach cały roześmiany.
-Bawi cię coś? - Pytam go.
- Nie skądże. - Mówi z uśmiechem.
-Mógłbyś w końcu się nauczyć pukać. - Mówię i podchodzę do szafy żeby wyciągnąć z niej ubrania.
CZYTASZ
Friendzone
Teen Fiction"Znowu mam całe załzawione oczy na samo to wspomnienie. -Wyjdź stąd. - Mówię spokojnie. -Cher proszę, wysłuchaj mnie chociaż. -Stawałeś zawsze po mojej stronie nawet jeśli nie trzeba było i nawet jeżeli był to twój najlepszy kumpel, a teraz kiedy mo...