"Nie pytajcie"

4.7K 136 65
                                    

Kolejny dzień. Tak samo paradoksalny, jak każdy następny. Niby inny, zupełnie nowy, ale jednak taki sam. Jednak jakby się zastanowić to szczegół zależy od dnia czy od człowieka? Dla mnie odpowiedź jest prosta. Od człowieka. Od jego emocji.

No właśnie uczucia.

Jakbym opisała to wszystko co się obecnie dzieje w moim życiu?

Po prostu ludzie czasem zakochują się w nie właściwych osobach. Błędy się zdarzają. I tak się dzieje. Czasami, kiedy człowiek cierpi myśli, że jest tak naprawdę zakochany. Ale czy jeżeli ktoś z tego powodu był szczęśliwy chociaż najkrótszy okres czasu, to czy możemy powiedzieć, że aż tak bardzo cierpiał? Przez jakiś czas był szczęśliwy. Nie cierpiał zawsze. Czy cierpiał, a tego nie zauważał?

Niektórzy mogą sprawiać nam radość dłuższy czas, ale zaczęłam sobie ostatnio zdawać jedno pytanie. Czy liczy się czas trwania naszego szczęścia czy raczej jego jakość? Przecież ten krótki okres radości i pełen uniesień może być mimo wszystko najlepszym co ci się mogło przydarzyć. Zawsze będziesz to wspominać dobrze, bo coś zmieniło to w twoim życiu. To co się stało później lub, jak się skończyło jest poniekąd nieważne. Nie da się zapewnić komuś wiecznego szczęścia. To jest po prostu niewykonalne.

My możemy sobie sami poprawić te dni naszej egzystencji. Dlatego czy nie warto ryzykować, żeby potem sobie nie pluć w brodę, że czegoś nie zrobiliśmy albo mogliśmy zaryzykować? Czy aż tak bardzo jesteśmy przywiązani do stabilności?

Z takimi myślami wije się od kilku dni. Liczę, że pomoże mi to podjąć jakąkolwiek decyzję w moim życiu. Tylko mimo moich pięknie filozoficznych rozważań, mój mały głosiłk jakiegoś rodzaju obawy się odzywa. I w tym miejscu ulatuje cała moja odwaga. Jestem tchórzem zdecydowanie.

-Tu usadowiłaś swoje leniwe dupsko. - Mówi na powitanie Eva, a guzik z radości plącze jej się wokół nóg.

Leżę sobie w swoim małym ogródku, na hamaku. Jednak przyjaciółka przerywa moje leniuchowanie i uwierzcie zaraz zacznie się mój koszmar. Dziś jest sobota i impreza urodzinowa Ash'a. Umówiłyśmy się, że Eva przyjdzie do mnie się wyszykować, jak i zarówno na noc.

-Przerywasz mi mój popołudniowy wypoczynek. - Mówię leżąc dalej na hamaku i spoglądając na przyjaciółkę, która jest cała rozpromieniona.

-Nie ma co tracić czasu. Potem będziesz marudzić, że cię poganiam. - Odpowiada z uśmiechem, jednocześnie krzyżując ręce na piersiach.

-Dobrze już idę. - Mówię i kiedy wstaję z hamaka, podnoszę w tym samym momencie także ręce do góry w geście poddania.

***

-Gotowa! - Mówi głośniejszym tonem Eva, klaszcząc przy tym w dłonie.

Wstaję z krzesła i podchodzę do lustra by się przejrzeć. Przyjaciółka, jak zawsze wykonała kawał dobrej roboty. Zrobiła mi delikatny makijaż. Powieki w odcieniach jasnego różu, podkreślone czarnymi kreskami, twarz lekko mi wykonturowała i do tego nałożyła też trochę rozświetlacza. Wszystko grało ze sobą idealnie, a najzwyklejszy, przezroczysty błyszczyk tylko to dopełnił.

-Tam ci wybrałam co masz założyć. - Mówi wskazując placem na ciuchy, który leżą na moim łóżku, a sama siada przy biurku by wykonać swój makijaż.

Biorę ubrania i kieruję się do łazienki w celu przebrania się. Zakładam jasne jeasny, a do tego białą koszulkę na cienkie ramiączka, która poniżej ramion, nad biustem ma falbankę. Do tego zakładam swoje czarne vansy. Nawiasem mówiąc w końcu przyjaciółka dała za wygraną i nie namawiała mnie na inne obuwie. Szczotkuję swoje włosy, szybko jeszcze się przeglądam i wracam do pokoju.

FriendzoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz