Na wstępie chciałam tylko zaprosić do przeczytania notki pod rozdziałem i żyć miłego czytania bo myślę, że zdecydowanie się przyda. :)
Słowa. Zwykły ciąg liter. Niby nic takiego nadzwyczajnego, a jednak. W niektórych momentach, sytuacjach znaczą więcej niż mogłoby się wydawać. Czasem są motywacją, podstawą do funkcjonowania w świecie. Innym razem są obietnicami lub zapewnieniami. Tak naprawdę są wszystkim. Odpowiednio dobrane, wypowiedziane w odpowiednim momencie, przez odpowiednią osobę. Czasem mogą nam zrujnować życie i zaburzyć całą harmonię, która panowała ale mogą też być początkiem czegoś pięknego, szczęśliwego. Są momenty, gdy nie znaczą nic ale są i takie, w których znaczą wszystko. Bywa iż zamieniają się we wspomnienia. Wtedy są po prostu niczym pamiątki z wakacji. Tylko zamiast stać na półce lub leżeć w szafie, to one znajdują się schowane w naszym umyśle. A potem? A potem wyciągamy je w chwilach, w których ich potrzebujemy. Ten zdawałoby się banalny ciąg liter bez żadnej głębi, którym posługujemy się na co dzień, nie posiada wagi czy też nie jest niczym szczególnym. Ale są. Są podstawą komunikacji ale co ważniejsze są podstawą do funkcjonowania, do nie poddawania się. Są po prostu deską ratunku w chwilach, w których często myśli się, że już nic dobrego nas nie czeka. W chwilach, gdzie blisko o załamanie.
Kolejne.
W przeciągu ostatnich dni w moim życiu słowa odegrały kolosalną rolę i zostawiły po sobie monumentalne znaczenie. Cała harmonia, która po ciężkich trzech tygodniach pomału, delikatnie, krok po kroku rozgaszczała się w moim życiu została zniszczona w jedną sekundę, przez kilka słów. Te kilka słów było niczym huragan niszczący na swojej drodze wszystko, równający wszystko co spotka na swojej drodze z ziemią i nie liczący się zupełnie z niczym. Zawsze wiedziałam, ze spokój nie jest moim przyjacielem i nie zostaje ze mną nigdy na długo. Jednak wszystko ma swoją granicę. Człowiek również. W końcu przychodzi tak beznadziejny, a zarazem tragiczny moment, który zostawia po sobie ślady już do końca życia. To jest jak zdarzenie zaznaczone na osi czasu. Zdarzenie przez, które nic już nie jest takie samo i nigdy nie będzie. Wtedy można poczuć, że życie leci przez palce niczym piasek. Ponieważ, jak powszechnie wiadomo czasami zdarza się coś co sprawia, że nic późniejszego w życiu nigdy już nie będzie takie samo. Ten jeden dzień będący niczym huragan zmieni wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Zniszczy wszystko i pozostawi po sobie tylko ból, pustkę i cierpienie.
Najgorsza jednak zdecydowanie jest nieświadomość. Nieświadomość tego co nasz czeka. Właśnie dlatego każdy chciałby by istniała maszyna, która pozwala podróżować w czasie. Moglibyśmy wtedy tej nieświadomości zapobiec. Jednak się nie da. Nie da się igrać z czasem. Nie w prawdziwym życiu. Nie kiedy potrzebujemy tego, jak niczego innego.
Katastrofa. Czas start.
Pomału zaczęłam mrugać powiekami przyzwyczajając się do światła dziennego, które wpadało do mojego poprzez okno. Znowu zapomniałam zasłonić rolet. Przetarłam twarz ręką i podpierając się na swoim prawym łokciu rozejrzałam się po pokoju. Moje oczy w końcu wyłapały rzecz, która była obiektem moich niemych poszukiwań. Mianowicie telefon leżący na biurku. Z wielką niechęcią zwlekłam się z łóżka i skierowałam swoje kroki w kierunku mebla. Ekran mojego telefonu ukazywał godzinę 10:16. Następnie skierowałam się na dół do kuchni w celu zaparzenia sobie kawy i umilenia sobie tym kolejnego dnia moich wakacji. Po wejściu do pomieszczenia i wstawieniu wody, oparłam się o jedną z szafek, a swój wzrok umiejscowiłam w rozprzestrzeniającym się widoku prezentowanym przez kuchenne okno. Dzień nie zapowiadał niczego szczególnego. Od kiedy nadrobiłam cały materiał szkolny po wypadku taty i zdałam egzaminy, rozpoczęłam swoje upragnione wakacje. Tydzień temu przy małej pomocy pewnego osobnika o czarnych włosach udało mi się nawet zdać w końcu prawo jazdy. Byłam z tego powodu niesamowicie z siebie dumna, ponieważ w ogóle nie czułam tej tzw. smykałki do prowadzenia.
CZYTASZ
Friendzone
Teen Fiction"Znowu mam całe załzawione oczy na samo to wspomnienie. -Wyjdź stąd. - Mówię spokojnie. -Cher proszę, wysłuchaj mnie chociaż. -Stawałeś zawsze po mojej stronie nawet jeśli nie trzeba było i nawet jeżeli był to twój najlepszy kumpel, a teraz kiedy mo...