"Najlepiej prosto z mostu"

4K 127 99
                                    

Wiecie co takiego bańka szczęścia?

 Nie?

To ja wam powiem.

Znacie kogoś lub poznajecie dopiero, to bez różnicy. Dla tej osoby tworzy się wasza własna wyimaginowana bańka. Wiadomo, że każdy ma swoje wady. Nie ma człowiek idealnego, nieomylnego. Mimo wszystko jednak i tak dostrzegacie w takiej osobie pozytywne cechy dzięki, którym ta bańka się powiększa. 

Ta osoba zapełnia nie tylko tą bańkę ale i wasze życie. Staję się dla was ważna. Chcecie dla niej, jak najlepiej. Dużo potraficie wybaczyć i puścić w nie pamięć.  Rozmawiacie dniami i nocami. Taki ktoś często sprawia nawet, że czujecie się lepiej. Komplementuje was, co częste w przypadku płci przeciwnej. Wydaje wam się, że dostrzega to jacy jesteście naprawdę i za to was lubi. 

Można nawet myślę stwierdzić, że uzależniacie się od tej osoby. I myślę, że w jakimś stopniu na pewno tak jest.

Po pewnym czasie, nieważne czy długim czy krótkim ale kiedy już przywiążecie się do tej osoby. Nagle dzieje się coś takiego, co zmienia wasze podejście, a czasami też i sposób myślenia o takim człowieku. 

Czasem po prostu przestajecie rozmawiać, rozmawiacie ale to już nie to samo, dowiadujecie się, że zostaliście oszukani lub po prostu najzwyczajniej w świecie zawodzi was. Powody tego można by wymieniać i wymieniać ale nie o to chodzi.

Chodzi właśnie o to, że was zawodzi. Nie ważne co takiego zrobiła. Jednak to coś ruszyło wasze serce. Sprawiło, że podejście do niej nie będzie już takie samo.

Często też obwiniacie siebie, że to wy daliście zrobić z siebie głupka. Mózg zaczyna prowadzić analizę dlaczego? 

To właśnie zawód na osobie, którą darzyliście uczuciem, sympatią, która stała się dla was ważna powoduje zmniejszenie tej bańki lub jej całkowite i nie odwracalne pęknięcie.

Tak też się stało w moim przypadku. 

Kiedy poznałam Josha był zupełnie inną osobą. Nie mówię już o tym, że nie odwzajemniał moich uczuć i poniekąd też nie do końca mógł wiedzieć, że mnie rani. Jednak  przeszedł zmianę jako osoba. To też rozumiem, że ludzie się zmieniają z czasem, ale to był inny rodzaj zmiany. To była ta zmiana, gdzie ranił mnie nawet świadomie lub po prostu sprawiał mi przykrość. 

Wróciłyśmy właśnie z Evą do mojego domu po tym, jak dziewczyna robiła się śpiąca. Kolega mojego taty, który był na patrolu odebrał nas i podrzucił do domu. Postanowiłyśmy jeszcze przed położeniem się do łóżka spać napić herbaty. 

Przyjaciółka usiadła naprzeciwko mnie przy wyspie kuchennej, a ja po drugiej stronie, stojąc za blatem zabrałam się za przygotowywanie napoju. Wstawiłam wodę, wyjęłam dwa kubki i wrzuciłam do każdego z nich po jednej torebeczce malinowej herbaty. 

-To teraz, jak jesteśmy same powiesz mi, gdzie zniknęliście z Cloinsem? - Pyta przyjaciółka wyginając usta w uśmiechu i unosząc ku górze jedną brew.

-Byliśmy przed domem. - Odpowiadam krótko.

-I zamiast wejść do środka, jak zaczęło padać to woleliście cali zmoknąć? - Pyta drwiącym głosem.

-Można tak powiedzieć. - Mówię z lekkim uśmiechem wzruszając ramionami.

-Cher no weź mi powiedz no. - Dziewczyna nie daje za wygraną i spogląda na mnie błagalną miną.

-Całowaliśmy się. - Mówię krótko i wywracam oczami, a następnie odwracam się by po czajnik z zagotowaną już wodą. Mimowolnie pod nosem moje usta wykrzywiaj się w uśmiechu.

FriendzoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz