"On nie jest wart twoich łez..."

5.3K 153 64
                                    

Tradycyjnie budzi mnie dźwięk okropnego budzika, który od razu wyłączam przy trzecim irytującym dźwięku. Podnoszę się do pozycji siedzącej i przecieram oczy. Rozglądam się po pokoju i nigdzie mój wzrok nie dostrzega guzika. Pewnie się gdzieś pałęta po domu. Sięgam po telefon i spoglądam na godzinę. Mam jakieś 30 minut na ogarnięcie się do szkoły. Wsuwam więc nogi w kapcie, biorę ze swojej małej walizki szare jeansy, a do tego czarny sweter po czym chwytam jeszcze kosmetyczkę i kieruję się w stronę łazienki w celu doprowadzenia się do jakiegokolwiek ładu. 

Przeglądam się w lustrze po około 17 minutach jestem gotowa. Wzięłam szybki prysznic, wyszczotkowałam włosy, ubrałam się i na koniec umyłam zęby. Nie mam ochoty się malować, jak już kiedyś mówiłam wolę pospać niż nałożyć na siebie tapetę. Po za tym w moim obecnym stanie emocjonalnym i tak by to raczej pogorszyło sprawę niż raczej pomogło jeśli bym się rozpłakała.

Schodzę na dół i kiedy znajduję się w salonie moje kochane zwierzątko od razu podbiega do mnie i kręci się w okuł moich nóg.

-Hej malutki. To co idziemy na krótki spacerek? - Kieruję swoje słowa do psa, kiedy z kuchni wychyla się Josh.

-Już z nim wyszedłem, chciałem żebyś chwilę dłużej pospała.

-Dziękuję. - Mówię do przyjaciela i posyłam mu wdzięczny ale lekko smutny uśmiech.

-Ile spałaś?

-Jakieś 4,5 godziny. - Mówię.

-Mało. - Stwierdza brunet.

-Wiem. To co idziemy? - Pytam, chcąc już jak najszybciej zacząć i skończyć ten dzień.

-Tak. Weź lżejszą kurtkę nawet ciepło jest, wiosna idzie.

-Okej. - Mówię kierując się do pokoju po jeansową kurtkę i torbę, a następnie schodząc na dół.

***

Połowa dnia już za mną. Obecnie sama siedzę sobie jako jedyna z niewielu przed szkołą i jem jabłko. Trwa teraz dłuższa przerwa na lunch ale nie jestem w stanie jeszcze aż tak się obżerać. Po porostu wszystkie emocje związane z tym wszystkim co się stało między mną, a Kevinem meczą mnie wewnętrznie. Dlatego stawiam na małe posiłki, a raczej przekąski. 

Mając w końcu chwile dla siebie, to znaczy mam na myśli, że ani Josh ani Ash za mną nie chodzą, zagłębiam się w swoich myślach. Doceniam co ta dwójka dla mnie robi. Wiem, że się martwią i nie chcą dla mnie źle ale prawda jest taka, że i tak nie będzie mi się łatwo pogodzić z tym wszystkim. Kiedy człowiek się zakochuje to jest zupełnie inny świat i wszystkie emocje z tym związane odczuwamy o wiele mocniej niż normalnie. Szczególnie jeżeli ktoś, jak ja jest bardzo emocjonalny. Nie należę do tych co się szybko zakochują, ale nie jestem robotem i jeżeli się już zakocham to z całych sił. Wciąż w swojej głowie przywołuje obraz czarnowłosego chłopaka, to jak się do mnie uśmiechał, ile miłych chwil razem spędziliśmy... oraz nasze pocałunki. Moje ciało całe wtedy odczuwało, jak zalewa je fala przyjemności. Teraz natomiast stało się to czego obawiałam się z początku naszej znajomości. Bawił się mną, uwierzyłam, że mnie lubi. Może źle odczytywałam jego sygnały? Może po prostu mydlił mi oczy? Któraś z tych opcji musiała być prawdziwa skoro w jakimś sensie postanowił ze mną zerwać mimo, że nie byliśmy razem. 

Czuję jak całe moje rozmyślanie nad chłopakiem spowodowało, że pojedyncze łzy zaczęły spływać mi po twarzy. Póki się nie odkocham wszystkie nasze wspomnienia będą krążyć po mojej głowie. 

-Tu uciekłaś. - Mówi Ash i zajmuje miejsce obok mnie.

-Potrzebowałam chwili dla siebie.

-Jak się trzymasz? - Pyta chłopak z smutnym uśmiechem, a na jego twarzy wręcz maluje się współczucie.

FriendzoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz