"Nawet się do niej nie zbliżaj (...)"

5.6K 137 51
                                    

-Ooo hej dotarłaś w końcu. - Mówi roześmiany Ash.

-Ta jakoś mi się udało. - Mówię i siadam obok w ławce. - Czuję się jakbym się bawiła w chowanego.

-Dobrze proszę o ciszę zaczynamy już. - Mówi donośnym tonem nauczycielka, z niebyt zadowoloną miną.

-Wiesz, że wiecznie tak nie może być? - Pyta szepcząc Ash.

-Wiem, ale to jeszcze nie ten czas. - Mówię.

-Myślę, że nadchodzi ten czas. - Odpowiada chłopak z uśmiechem, który wkrada mu się na twarz.  

Ja natomiast marszczę brwi spoglądając na niego kompletnie nie wiedząc o co mu chodzi. 

Jednakże zanim ruszymy dalej, jestem wam winna wyjaśnienia. 

Od momentu mojego pocałunku z Joshem kompletnie nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Najzabawniejsze jednak chyba jest to, że myślałam strasznie dużo mimo, że wcale nie wiedziałam co mam myśleć. Paradoks. Nie odzywał się do mnie kilka dni wiem, że chciał dać mi czas abym to przemyślała ale to nie było wcale takie proste. Jednak jego cierpliwość pomału się skończyła. Codziennie próbował mnie złapać by porozmawiać. Ja natomiast unikałam go, jak ognia. Dosłownie. Przestałam z nim jeździć do szkoły, siadać w ławkach na lekcjach, a nawet wplątałam w to Ash'a. Od razu po weekendzie wszystko mu opowiedziałam i poprosiłam by pomógł mi unikać przyjaciela, na co blondyn lekko rozbawiony całą sytuacją i uwierzcie mi wcale tego nie ukrywał, jak bardzo go to bawi, zgodził się. Na jego wiadomości i każdą inna próbę kontaktu ze mną znajdowałam jakąś wymówkę lub najzwyczajniej w świecie nie odbierałam. 

Takim sposobem minęły mi około dwa tygodnie. 

Jednak pewnie zastanawiacie się też co z Kevinem w końcu i powiem szczerze. Nadal nic. Kompletnie nic. Tak, jak było tak zostało. Nie dał żadnego znaku życia, nie odezwał się. Jest po prostu tak, jak byśmy zerwali kontakt albo nigdy się nie znali. Przynajmniej z jego strony. Z mojej jest inaczej. Codziennie o nim myślę, wkradł się do mojej głowy tak bardzo, jak jakiś karaluch i to on jest też powodem dla którego nie wiem, jak mam porozmawiać z Joshem o tym co miedzy nami zaszło. Tak bardzo chciałabym go zobaczyć ale z drugiej strony nie wiem, jak bym się wtedy zachowała. To wszystko jest nienormalne. Minął już miesiąc, albo trochę więcej sama już nie wiem, a ja nadal przeżywam to tak samo. Nadal boli to tak mocno. Mówią, że czas leczy rany. Nieprawda. On tylko przyzwyczaja nas do nowego stanu sytuacji. Jednak ja się jeszcze nie przyzwyczaiłam, ja nie przebolałam, nie zaakceptowałam tego. 

Do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka i szczerze mówiąc nawet nie wiem kiedy ta lekcja minęła. Wychodząc z klasy razem z Ashem kierowaliśmy się w stronę szkolnego wyjścia by usiąść na tamtejszym placu i spędzić długą przerwę. 

-Cher, tak w ogóle to mam dla ciebie zaproszenie.  - Powiedział chłopak ale moje oczy jednak od razu wychwyciły dobrze znaną mi sylwetkę, która stanowczo zbliżała się w naszą stronę. My natomiast sprawnie kierowaliśmy się do wyjścia, a ja chcąc przyśpieszyć uniknięcie bruneta złapałam Ash'a pod ramię i szybszym krokiem kierowałam nas do wyjścia. Blondyn ciągle coś mówił ale ja byłam tak skupiona na ucieczce, że nie zwracałam uwagi na to.

-Cheryl możemy w końcu porozmawiać? - Zapytał brunet szybko stając naprzeciwko mnie, torując mi tym samym drogę. Widziałam po jego oczach, że zaczynało go to już trochę denerwować i mu się nie dziwię ale to nie był ten moment. Jego wyraz twarzy wyglądał za to na bardziej zatroskany.

-Oh Josh, cześć, wiesz co może potem dobrze? Ash mi właśnie opowiadał bardzo... - I tu na chwilę uciął mi się wątek. Takie są efekty nie słuchania przyjaciół blondynko. Szybko jednak wymyśliłam wersję zastępczą. - ... ważna rzecz. I musimy to obgadać. Rozumiesz to sprawa nie cierpiąca zwłoki. Do zobaczenia. - Powiedziałam i wyminęłam chłopaka ciągnąc tym samym Asha za sobą do szkolnego wyjścia.

FriendzoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz