Pov.Josh
-Wstajemy książę! - Krzyczy moja mama wpadając do mojego pokoju i odsłaniając żaluzje, co powoduje, że promienie słoneczne rażą mnie po twarzy.
Niechętnie przecieram dłonią twarz i otwieram oczy. Kiedy rodzicielka wychodzi, siadam na łóżku, a moje spojrzenie ląduje na zdjęciu oprawionym w ramkę. Pewnie się zastanawiacie co takiego jest na tej fotografii, że zawiesiłem na nim wzrok.
Widzę na zdjęciu najpiękniejszą dziewczynę jaką znam. Widzę jej roześmianą twarz. Radość w oczach. Widzę te anielskie blond włosy, te niebieskie oczy. Widzę swoją najlepszą przyjaciółkę odkąd tylko pamiętam. A teraz? A też stała się moim obiektem westchnień. Jakby ktoś jeszcze kilka miesięcy temu powiedział mi, że to ją będę kochać to nigdy bym nie uwierzył. Nie dlatego, że mi się nie podoba czy coś. Po prostu nasze relacje nigdy nie zbliżały się w tym jednym kierunku. Bynajmniej nie z mojej strony. No właśnie, nic nie wiedziałem o jej uczuciach.
Czasem myślę, że teraz to wszystko co się dzieje to jakaś karma za to, że wcześniej jej nie dostrzegłem i nie doceniłem. Teraz wszystko się pokomplikowało. Praktycznie nic nie jest tak, jak powinno być. Często zawieszam się nad tym, jak to się ułoży? Na czym w końcu stanie? Nie wiem czy chcę znać na to odpowiedź czy nie. Po prostu czasem już nie wiem co by było lepszym wyjściem.
Przerywając swój wewnętrzny monolog, wstaję z łóżka i idę wziąć szybki prysznic, a następnie zakładam jeansy i czarną koszulkę, a na to wszystko czarną jeansową kurtkę. Żegnam się z mamą i wsiadam do samochodu ruszając pod adres Cheryl.
Kiedy zatrzymuję się pod jej domem, wciskam kilka razy dzwonek klaksonu, a dziewczyna tradycyjnie wychyla się i krzyczy na mnie.
-Jak mi tatę obudzisz to cię osobiście walnę wałkiem w łeb! - Słyszę i pod nosem uśmiecham się sam do siebie na jej tekst.
Taką ją znam i taką ją kocham.
Po krótkiej chwili blondynka ubrana w czarne spodnie i różową bluzę z kapturem wsiada do auta.
-Hej. - Mówi i zapina pas.
-Cześć. Co taka markotna? - Pytam przyglądając się jej. Widzę po jej twarzy, że jest zmęczona i jakaś nie w humorze.
-Nie wyspałam się, wszystko jest okej. - Kłamczuch. Znam ją tak dobrze, a ona nadal próbuje mnie oszukać. Nie ma szans kochana.
Bez słów odpowiedzi ruszam autem, a kiedy widzę pierwsze zapalające się czerwone światła po drodze, gwałtownie hamuje. Wiem, że ona tego nienawidzi i przy okazji w końcu pęknie.
-Co ty wyprawiasz?! - Pyta zdenerwowana. No to pierwszy krok za nami.
-O świetnie już oprzytomniałaś, to może teraz mi w końcu powiesz co ci jest? - Wypowiadam słowa do dziewczyny. Widzę, że ją coś trapi. Ma to wypisane na twarzy. Nie odpuszczę jej póki się nie dowiem.
-Nie ważne. - Mówi i kątem oka widzę, jak zawiesza swój wzrok na szybie.
-Bo zahamuje tak drugi raz. - Mówię ostrzegawczo.
-Poważnie musisz mnie tak męczyć. - Mówi i kiedy po kilku minutach dojeżdżamy do szkoły, od razu wysiada i nie czekając na mnie.
-Cheryl! - Podbiegam i chwytam blondynkę za nadgarstek odwracając w swoją stronę.
-Co? - Pyta podniesionym tonem i przeciera swoje zmęczone oczy.
-Powiedz mi co się dzieje. - Mówię i już zaczynam się o nią martwić. Po chwili dziewczyna trzymając moją dłoń kieruję się w stronę ławki przed szkołą.
CZYTASZ
Friendzone
Teen Fiction"Znowu mam całe załzawione oczy na samo to wspomnienie. -Wyjdź stąd. - Mówię spokojnie. -Cher proszę, wysłuchaj mnie chociaż. -Stawałeś zawsze po mojej stronie nawet jeśli nie trzeba było i nawet jeżeli był to twój najlepszy kumpel, a teraz kiedy mo...