-Cheryl! - Krzyczy Josh podczas prowadzenia samochodu. Jesteśmy już po lekcjach i niechętnie jadę z nim tam, gdzie jeszcze rano miał plan mnie zabrać.
-Przepraszam zawiesiłam się. - Odpowiadam.
-Cher nie przejmuj się tym kretynem. Nie tknie cię.
-Nie wiesz tego. - Mówię bez jakiej kolwiek wiary w to co mówi przyjaciel. David tak łatwo nie odpuści. Nie wiem co by się musiało stać by dał mi spokój.
-Proszę cię nie myśl o nim już.
-Łatwo ci powiedzieć.
Ja wiem, że Josh też się martwi i naprawdę doceniam to, że znowu wstawił się za mną ale nie oszukujmy się. Nie może być ze mną non stop nawet jeżeli mówimy tylko o szkole. To jest chore. Myślałam, że mój koszmar się skończył ale, jak widać to bumerang i powraca. Jakby tego było mało to niesie ze sobą nowe problemy. Takie na przykład, jak dwoje chłopaków i uczucia z nimi związane. Ja naprawdę nie oczekuję dużo. Chciałabym tylko mieć spokój. To jedyne czego teraz pragnę.
-Jesteśmy. - Mówi Josh, a ja bez słowa wysiadam i rozglądam się dokoła by zakodować w głowie gdzie jesteśmy.
-Idziemy na kręgle? - Pytam, kiedy zauważam naszą kręgielnię w zasięgu mojego wzroku.
-Nie tym razem. - Odpowiada chłopak z uśmiechem.
-To gdzie?
-Choć to zobaczysz. - Mówi i wyciąga w moją stronę dłoń. Nie pewnie ją chwytam i ruszamy w drogę.
Gdy kierujemy się w stronę dużego, pomarańczowego, neonowego napisu Wrotkarnia już wiem gdzie chce mnie zabrać. Niezbyt mi to odpowiada i to nie dlatego, że nie umiem jeździć na wrotkach. Bo tą umiejętność akurat posiadam. Bardziej jednak nie mam ochoty ani sił się ruszać.
-Naprawdę? - Pytam przyjaciela z niechęcią słyszalną w moim głosie.
-Tak i możesz sobie marudzić ile chcesz. Nie rusza mnie to. - Mówi i nadal mając nasze dłonie splecione wchodzimy do środka.
Po otrzymaniu od miłej pani naszych wrotek zakładamy je i ruszamy na środek sali, gdzie ludzie robią różne akrobacje, piruety, pokonują tory przeszkód, a inni po prostu spokojnie sobie jeżdżą dookoła. To będę też dzisiaj ja. Po chwili zamykamy szafkę z naszymi rzeczami i ruszamy w kierunku jazdy.
Podczas naszej jazdy brunet próbuje wykonywać różne akrobacje jednak trzeba zaznaczyć, że nie do końca mu to wychodzi. Parę razy to sprawia, że wywraca się gdyż grawitacja się z nim bawi. Albo on z nią. Jednak to wywołuje u mnie śmiech. W końcu szczery śmiech.
-To co może jakiś zakład? - Pyta Josh.
-Jaki?
-Kto szybciej przejedzie ten tor slalomem wygrywa. - Mówi wskazując ręką na tor obok nas.
-No dobra ale o co ten zakład?
-To może już powiemy sobie, jak zobaczymy kto jest wygranym.
-No dobra. Niech ci będzie, jak tak bardzo chcesz przegrać.
-Twoje marzenie.
Po trzech rundach zaciętej walki wygrywam. Dlaczego trzech? Bo męska duma została urażona, że to nie on wygrał. Dodatkowo na koniec jeszcze się wywalił i obecnie leży na końcu toru. Wyobrażacie sobie tego głupka? Na tym zimnym betonie leży, jak gdyby nigdy nic.
-Wstawaj. - Mówię kiedy podjeżdżam do niego.
-Nie dzięki wygodnie mi tu. - Odpowiada ze śmiechem.
CZYTASZ
Friendzone
Teen Fiction"Znowu mam całe załzawione oczy na samo to wspomnienie. -Wyjdź stąd. - Mówię spokojnie. -Cher proszę, wysłuchaj mnie chociaż. -Stawałeś zawsze po mojej stronie nawet jeśli nie trzeba było i nawet jeżeli był to twój najlepszy kumpel, a teraz kiedy mo...