Pov. Hadley
* time skip *Dziś po raz pierwszy zagram na pozycji ścigającej w drużynie Gryffindoru. Długo ćwiczyłam, czasem z dziewczynami ale częściej sama bądź z Harry' m. Krukoni mają dość słaby skład, nie ma sensu bać się przegranej bo wygramy. Stres trzyma mnie od samego rana, nic nie zjadłam, bo żołądek mam ściśnięty w supeł. Wypiłam tylko szklanke soku dyniowego. Aktualnie próbuje słuchać przemowy Olivera. Znajduję się w szatni gryfonów. Fred i George parodiują kapitana. Stwierdzili że całą jego mowę znają na pamięć. Jak narazie idzie im świetnie. Wcale się nie mylą. Kiedy jednak chłopak orientuje się że bliźniacy go parodiują, mocno zirytowany kończy mówić. Wszyscy są wdzięczni trzecioklasistom. Lee Jordan, komentator meczu wita serdecznie wszystkich uczniów na trybunach. Potem słyszymy oklaski, kiedy krukoni na swoich miotłach pojawiają się na boisku. Potem przychodzi nasza kolej.
- A teraz drużyna Gryffindoru. Z numerem jeden, kapitan i obrońca, Oliver Wood. Następnie z dwa i trzy pałkarze, Fred i George Weasley. Kolejne są ścigające, cztery, pięć i sześć. Kolejno Angelina Johnson, Katie Bell oraz nowe odkrycie, Hadley Potter. Za nimi z siodemką Harry Potter na pozycji szukającego - słowa Lee giną w szumie. Każdy chce mnie zobaczyć. Powodzenia obu drużynom życzy profesor Hooch, która sędziuje mecz. Zadowolona z powszechnego zdziwienia na trybunach pierwsza łapie kafla. Od razu rzucam go do Katie. Szybko zmierzam w kierunku słupków bramkowych po drugiej stronie. Mijam tłuczek, a z nim także jednego z ścigających drużyny przeciwnej. Pokazuję Angelinie że jestem na swoim miejscu. W przeciągu kilku sekund czerwona piłka trafia prosto do moich rąk. Rzucam pod kątem i jestem pewna gola. Zdezorientowana przeciwna drużyna zaczyna mnie kryć. Jednak mamy dobrą strategię. Zamiast prosić o podania zajmuję uwagę krukonów. W tym czasie dziewczyny zdobywają kolejne punkty. Potem mój brat łapie znicz i mecz kończy się wynikiem 170 do 0 dla nas. Nagle, tuż po zakończeniu mój Nimbus zaczyna szaleć. Zerkam na Harry' ego i widzę że on ma tak samo. Zdezorientowana zniżam nieco lot. Jestem na takiej wysokości, że upadek spowoduje najwyżej złamanie nogi bądź ręki.Pov. Harry
Had spada z miotły. Wiem, że upadek nie jest śmiertelny i dalej próbuje opanować swój sprzęt. Niestety ja znajduję się znacznie wyżej od siostry, dlatego nie ryzykuję skoku. Zauważam nauczycieli ale w tłumie uczniów nie ma Rona ani Hermiony. Niesforna miotła nadal wierzga. Nie daję się jej zrzucić. Nagle czuje, że się uspokoiła. Zerkam w dół i zlatuję na trawę. Od razu rzucają się na mnie moi przyjaciele. Ruszam szybko do szkolnego szpitala zobaczyć się z Hadley. Kiedy w końcu udaje mi się przekonać pielęgniarkę wchodzę do środka. Blada dziewczyna leży na jednym ze szpitalnych łóżek. Łapię ją za dłoń. Jest zimna. Kilka minut później pani Pomfrey wygania mnie ze skrzydła szpitalnego, dokładnie sprawdzając czy jestem cały. Zmartwiony piszę listy. Jeden do Harriet, drugi do Syriusza a ostatni do rodziców. Ten do mojego chrzestnego daję Hedwidze, Hitomiko leci do rodziców a kiedy zastanawiam się kogo wysłać do Hari, z rzędu zlatuje Heat, jej sowa. Oddaję zwierzątku wiadomość i wracam do wieży. Dzięki Herm nie muszę martwić się o zadania, więc tylko przebieram się do piżamy. Zasypiam szybciej niż bym chciał.
_---------------------------------------------------_Hejka naklejka!
Ten rozdział miał pojawić się wcześniej, ale miałam problem z klawiaturą. Do następnego.
Wasza Nimrell
CZYTASZ
Ulubienica Godryka ✔
Fiksi PenggemarLily i James Potter nigdy do końca nie zaufali Peterowi. Dzięki temu uciekli Voldemortowi sprzed nosa, z dwójką małych dzieci. Bliźniakami Harrym i Hadley. Co się stało z tą dwójką? Czy Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać da sobie spokój z przepo...