Pov. Hadley ( MARATON 1/4)
Rano budzą mnie współlokatorki. Kłócą się o coś, lecz jestem zbyt zaspana by rozumieć słowa. Po chwili przytomnieję, przypominając sobie gdzie się znajduję. Zerkam na zegarek na mojej dłoni i zamieram. Zaraz zaczną się pierwsze zajęcia! Szybko zabieram szatę z herbem Gryffindoru i wkładam ją na siebie. Ubrana łapie torbę, wybiegając z dormitorium, a po chwili również z wieży. Pędzę do Wielkiej Sali na śniadanie by odebrać swój plan lekcji od opiekunki mojego domu. W drodze na parter spotykam się z bratem. Wspólnie wchodzimy do sali i zajmujemy miejsca. Kilka minut później, już w trakcie jedzenia McGonagall daje nam rozpiskę zajęć. Zauważam, że pierwsza lekcja to zaklęcia z opiekunem Ravenclow, profesorem Flitwickiem. Stwierdzam, że mamy mało czasu i wstaje nie dokańczając posiłku. Podchodzę do Hermiony, a po krótkiej chwili idziemy na lekcje razem. Ignoruje ciekawe spojrzenia na korytarzu. Droga do sali niskiego nauczyciela jest prosta i szybka, więc bezproblemowo dołączamy do reszty naszego rocznika. Równo z dzwonkiem do sali wpadają ostatni maruderzy, wśród których zauważam Harry'ego i Rona. Wzdycham ciężko równo z Hermi. Profesor odczytuje wszystkie nazwiska, przy moim i brata o mało nie spada z stosu książek robiącego mu za podwyższenie. Chichoczę cicho. Po przedstawieniu teorii zaklęć, przechodzi do praktyki. Pokazuje nam ruch różdżki, a potem recytuje formułke czaru lewitacji.
- Windgarium leviosa - macha Patrykiem w specyficzny sposób, wywołując zdziwienie. Pióro Rona się unosi! Nauczyciel każe nam ćwiczyć zaklęcie w parach. Hermiona dostaje do pary Weasley'a, a ja Harry'ego. Zadowolona wyciągam własne pióro i pozwalam bratu spróbować swoich sił. Niestety, jego czar nie przynosi oczekiwanego efektu. Potem próbuje ja.
- Obrót i trach - mamroczę pod nosem - Windgarium leviosa! - mówię. Nagle przedmiot zaczyna lewitować, tak jak na pokazie Flitwicka. Profesor zaczyna klaskać.
- Zobaczcie, pannom Granger i Potter się udało! Po pięć punktów za każdą z was, dziewczynki - rzuca zadowolony. Uśmiecham się do koleżanki, co ona odwzajemnia. Po raz kolejny słucham, jak Harry próbuje wykonać poprawnie czar. Nagle orientuje się co mój bliźniak robi źle. Zanim po raz kolejny popełni ten sam błąd, przerywam.
- Harry, źle. Na złą sylabę dajesz akcent.
- Naprawdę? Która ma mieć akcent?
- Przed ostatnia, to jest leviooosa. Spróbuj teraz, tak jak Ci powiedziałam.Pov. Harry
- Ok. Windgarium leviosa! - rzucam zaklęcie. Tym razem wiem, że dobrze to mówię. Jestem pewien udanej próby już za nim na sali rozlega się zdumione westchnienie.
- Brawo, pan Potter otrzymuje pięć punktów - cieszy się opiekun krukonów. Po jego słowach rozlega się dzwonek. Nie zadając zadania nauczyciel wypuszcza nas z klasy. Zerkam na plan, ale zauważam wolną godzinę. Stwierdzam, że pójdę pozwiedzać zamek, skoro i tak nie mamy żadnych zaplanowanych lekcji. Zabieram ze sobą Rona. Pytam Hadley czy do nas dołączy. Dziewczyna zgadza się. Zabiera jeszcze Hermionę. Całą godzinę spędzamy na chodzeniu po szkole. Siostra informuje nas o tym, że kolejne zajęcia zaczynają się w lochach. Wszyscy wiemy, że idziemy na eliksiry. Nikt nie jest zbytnio szczęśliwy, bo Snape nienawidzi gryfonów. Ślizgoni, z którymi będziemy się uczyć wrażenia mikstur są zawsze wyróżniani, lepiej traktowani. No cóż, bywa._-----------------------------------------------------------------------_
Hejka naklejka!
Jak mówiłam maraton weekendowy. Około godziny 20.30 pojawi się kolejny rozdział. Jutro tak samo.
Wasza Nimrell
CZYTASZ
Ulubienica Godryka ✔
FanfictionLily i James Potter nigdy do końca nie zaufali Peterowi. Dzięki temu uciekli Voldemortowi sprzed nosa, z dwójką małych dzieci. Bliźniakami Harrym i Hadley. Co się stało z tą dwójką? Czy Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać da sobie spokój z przepo...