Pov. Hadley
Dziś kończy się pierwszy semestr nauki. Mamy tydzień wolnego, a potem znów do Hogwartu. Od zniknęcia rodziców minęły już ponad dwa miesiące. Powoli zbliżają się urodziny Harriet, która za rok w lutym będzie gotowa żeby jechać do szkoły magii i czarodziejstwa. Postanawiam napisać do Syriusza, żeby dowiedzieć się jak czuje się Hari.
- Had, mówię do ciebie od ponad pięciu minut a ty ciągle gapisz się na tę ścianę. Co jest? - wyrywa mnie z zamyślenia przyjaciółka.
- Przepraszam Hermiona, po prostu myślałam o rodzicach i Harriet...
- Rozumiem, ale nie możesz tak robić. Jak McGonagall zobaczy że zachowujeszs się inaczej, wyśle cię do psychologa! - upomina mnie. Zgadzam się z nią bez słów. Naszą wymianę zdań przerywa Harry.
- Dziewczyny, pamiętajcie że Had ma trening. Przyjdę za pół godziny, musimy być trochę wcześniej - informuje.
- Zapomniałabym! Dzięki braciszku - ściskam mocno bliźniaka. Ktoś delikatnie uderza mnie w ramię, więc mimowolnie rozluźniam uścisk.
- Hadley, chcesz go udusić i pozbawić Gryffindor najlepszego szukającego? - upomina mnie przyjaciółka.
- Przepraszam Harry. Ostatnio jestem jakoś dziwnie rozkojarzona - uśmiecham się nieśmiało.
- Rozumiem. Ale następnym razem postaraj się opanować siłę której używasz - prosi brat. Obiecuję mu to skinieniem głowy, po czym idę do dormitorium żeby przygotować się do treningu. Pół godziny mija szybciej niż możnaby się spodziewać, dlatego z lekkim opóźnieniem schodzę do pokoju wspólnego.Pov. Harry
Hadley odrobinę się spóźnia, ale wygląda lepiej niż wcześniej. Jest gotowa, widzę to w jej uśmiechniętych oczach. Razem zbiegamy po schodach na parter a potem pędzimy do komórki na miotły. Zabieramy z niej swoje Nimbusy i wolniej idziemy na boisko. Wszyscy oprócz bliźniaków Weasly i Olivera już są. Nieobecność kapitana mnie nie dziwi, ale Freda i George'a już tak. Kiedy w końcu pojawiają się na murawie są przygnębieni. Wood w ręce trzyma gazetę.
- Trening odwołany, Potterowie do mnie - informuje chłopak. Zdziwieni podchodzimy bliżej i czekamy aż teren opustoszeje.
- Macie, czytajcie pierwszy artykuł. Przykro mi - mówi podając nam Proroka.
- Dnia 30.01.1992 roku na ulicy Girmmauld Place zostały znalezione ciała dwójki czarodzieji. Badania DNA potwierdziły, że to Lily i James Potterowie. Składamy najszczersze kondolencje dzieciom wymienionych wyżej magów - kończy i zaczyna płakać. Nie dociera do mnie to, że rodzice nie żyją a ich ciała znaleźli tak blisko domu Syriusza. To jest niedorzeczne!
- Hadley, ty wierzysz w te brednie? - pytam.
- Harry to prawda. Dumbledore nie ma żadnego wpływu na to, co piszą w gazetach - odpowiada mi siostra. Przyznaję jej w myślach rację, po czym udaję się do zamku. Zamykam się w dormitorium, nie mam ochoty widzieć nikogo. Załamuję się do końca. Albusie Dumbledore, to koniec twojej gry. Wygrałeś..._---------------------------------------------------_
Hejka naklejka!Dzisiaj trochę smutku, ale nie macie się o co martwić kolejny rozdział coś wam wyjaśni i pokaże, jak bardzo bliźniaki się mylą. Do zobaczenia w piątek,
Wasza Nimrell
CZYTASZ
Ulubienica Godryka ✔
FanficLily i James Potter nigdy do końca nie zaufali Peterowi. Dzięki temu uciekli Voldemortowi sprzed nosa, z dwójką małych dzieci. Bliźniakami Harrym i Hadley. Co się stało z tą dwójką? Czy Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać da sobie spokój z przepo...