Prosimy o komentarze! Będzie ten Louis czy go nie będzie?
Będą od teraz 3 rozdziały w tygodniu w środę, piątek i niedziele. Kto zadowolony?
Harry wysiadł pod znajomą kamieniczką. Miał wszystko przygotowane dla Zayna, który rano napisał do niego, że dostał gorączki i nie rusza się z domu. Naprawdę porządnie zebrał notatki, aby ciemnooki miał jak najmniej zaległości. Ruszył do znajomego budynku. Na klatę dostał się bez problemu i przywołał windę, już pięć minut później pukał w cienkie drewno.
- Pamiętasz co mówiłem o drzwiach? Spójrz się na mnie i słucham - brunet usłyszał jeszcze na klatce.
- Nie wolno otwierać nieznajomym - wyrecytował dziecięcy głosik.
- No właśnie kolego, dlatego ja otwieram drzwi - przypomniał mu Niall.
- Hej Niall - zaczął brunet, widząc w końcu znajomego - A ty musisz być Michael? - dodał, kucając przed chłopcem - Jestem Harry, przyjaciel twojego taty.
- Cześć Hally - blondynek, bardzo podobny do Nialla pomachał do nowo poznanej osoby.
Mimo odwagi w głosie, trzymał się mocno nogi swojego taty. Był dzieckiem, które dopiero poznawało świat. Harry złapał za nosek chłopca z dziwnym dźwiękiem, a ten się na to zaśmiał.
Brunet zaraz stanął na równe nogi i spojrzał na betę.
- Ni? Mam notatki dla Zayna.
- Siedzi u siebie w pokoju, możesz zapukać, bo nie wiem w jakim jest stanie. Jakieś dwie godziny temu dałem mu wodę i szedł spać - wyjaśnił - Ewentualnie zostaw w salonie i później sobie weźmie.
- Chyba wezmę tą drugą opcję. Nie chcę go bardziej męczyć - doskonale rozumiał, jak męcząca jest gorączka bez partnera - A wy gdzieś się wybieracie?
- No Michael, gdzie za chwilę idziemy? - dopytał Horan, przechodząc do kuchni i sięgając po bidon, który chciał napełnić wodą dla syna.
- Na piłkę! Lubię piłkę i pana trenera też! - zawołał chłopiec.
- Och, widzę że rośnie tutaj wielki piłkarz - zagadała omega, odkładając wszystkie papiery - Ile strzeliłeś bramek, smyku?
Jakoś nie potrafił wyjść, widząc tak urocze szczenię.
- Dużo! Więcej niż paluszków! - wystawił ręce do przodu.
- Piłka dobra sprawa, pozbywa się nadmiaru energii, bo bez tego chyba zwariowałbym - blondyn spakował mały plecaczek.
- Mogę z wami pójść? Chętnie zobaczę jak młody gra... - zaczął niepewnie, bawiąc się swoimi palcami - Oczywiście nie zmuszam, ale zanudzę się chyba w domu.
- No jasne, nie pogardzę dobrym towarzystwem - Niall zgodził się bez problemu - Zakładamy buciki, dalej kolego. Masz na rzepy, poradzisz sobie sam.
- No dobrze tato, ale to jest truuudne - Michael mruknął, ociężale kierując się w stronę swoich bucików.
- Potrafisz Miki, już zakładałeś je sam. Mamy jeszcze chwilę do treningu. Pokaż wujkowi Harry'emu, że jesteś dużym chłopcem - podpuszczał syna.
To zadziałało na szczenię jak magiczna różdżka. Pięciolatek już po chwili dumnie prezentował swoje buciki na nóżkach.
- W takim razie wychodzimy, musimy tylko dokładnie zamknąć drzwi, żeby Zee był bezpieczny - zarządził Horan - Kto złapie windę?
- Ja! - pisnął Michael i pobiegł prosto do dźwigu, gdzie wykonał swoje zadanie.
- Masz naprawdę rozkosznego syna - Harry nie mógł przestać się uśmiechać, a chęć własnego szczenięcia tylko rosła z każdą sekundą tego spotkania.
CZYTASZ
Self-seeker || Larry
FanfictionHarry zawsze myślał o swojej przyszłości, starał się być racjonalny i myśleć o tym co będzie dla niego najlepsze. Chciał inwestować w siebie i być przy okazji dobrym synem dla Anne i Desmonda. Nawet jeśli wiedział, że działa wbrew swojemu instynktow...