22. Test ciążowy.

2.5K 185 45
                                    

Louis nie był zadowolony z tego, że Harry podniósł go wcześniej z łóżka niż zamierzał sam wstać. Jednak omega doskonale przypomniała mu, jak poprzedniego dnia obiecał jej podwózkę do szkoły. Harry nawet zrobił im większe oraz pożywniejsze śniadanie, w nagrodę dla starszego.

- Louis? - Harry nagle odłożył widelec i spojrzał na przeznaczonego - Nigdy mi nie powiedziałeś ile masz lat, oraz kiedy świętujesz urodziny.

- Mówiłem ci na boisku, kiedy znaleźliśmy się drugi raz - uśmiechnął się alfa - Dwadzieścia pięć i urodziłem się w Wigilię - odpowiedział zajęty śniadaniem.

- Nie pamiętam - sapnął - Za dużo się wtedy działo, połowa naszej rozmowy jakby przepadła w mojej głowie, przez wszystkie myśli.

- W porządku skarbie, nie dziwie się, bo dużo się działo. Ale już wiesz. Urodziny to nic wielkiego. A kiedy ty obchodzisz swoje? - spytał szatyn.

- Urodziłem się pierwszego lutego, więc też jestem zimowym dzieckiem - odstawił pusty talerz do zmywarki.

- Najpierw moje urodziny i niedługo później twoje. Pyszne śniadanie - pochwalił młodszego i wstawił również swój talerz do zmywarki.

- To prawda. Kurcze, koniecznie muszę ci kupić jakiś prezent na urodziny, to już blisko! - związał włosy w koczka.

Przeszli na korytarz, gdzie musieli ubrać wierzchnie rzeczy.

- Kupiłeś samochód, to jest wystarczająco dużo jak dla mnie Harry. Nie musisz mi nic kupować - pokręcił głową, ubrał się i wziął kluczyki.

- Uch. No dobrze, a może razem kupimy prezenty dla twojej rodziny? - zaproponował, wiedząc że pojadą do Doncaster.

- Jasne, to będzie w porządku - otworzył drzwi, puszczając bruneta przodem.

Londyn zrobił się naprawdę chłodny, jednak dalej nie było śniegu, na który wiele osób wyczekiwało. Chociaż każdy wiedział, że tutaj bardzo, ale to bardzo rzadko pada biały puch. W małych miastach jeszcze jeszcze, ale nie tu. Przeszli szybko do auta, gdzie Louis natychmiast je odpalił i włączył radio. Mieli nawet trochę więcej czasu niż zakładał Harry, ale nie lubił się spóźnić.

- Kurde, miałem sprawdzić pocztę - Harry wygrzebał telefon, podrygując w rytm muzyki - Wyniki powinny być.

- Wyniki? - Louis trzymał wzrok na drodze.

- Zaraz... - brunet odparł, przeszukując całą pocztę. O potencjalnej przegranej lub wygranej, miał się dowiedzieć już dwa dni temu, ale o tym zapomniał.

W końcu znalazł maila z odpowiedniego adresu i o tytule, który mówił o wynikach. Czytał zdanie po zdaniu nie chcąc przeoczyć, żadnej ważnej rzeczy. Krótki pisk wyszedł spomiędzy jego warg, a telefon spadł na jego uda. Udało mu się, wygrał! Wyda swoją pierwszą bajkę!

- Harry nie strasz mnie - upomniał go Louis, parkując na wolnym miejscu pod uniwersytetem.

- No przepraszam, ale wydam książę, rozumiesz Lou?! Wydam własną bajkę, bo wygrałem konkurs - dał dużo informacji swojemu alfie.

- Czekaj, czekaj. Napisałeś bajkę i wysłałeś ją na konkurs, tak? I udało ci się wygrać jej wydanie? - upewnił się, że dobrze rozumie.

- Mhm, to było miesiące temu i nie sądziłem, że mi się uda - chaotycznie kiwał głową - Spójrz, pisze że mam z nimi spotkanie w styczniu.

- Jestem dumny. Gratulacje kochanie - pocałował policzek omegi, uwielbiał patrzeć na uśmiech Harry'ego.

- Musze lecieć, później pogadamy. Kocham cię Lou! - pocałował usta szatyna i prędko uciekł z pojazdu. Po drodze złapał Zayna, w którego ramiona się rzucił.

Self-seeker  || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz