74. Znowu sprawdzałeś ile urosłeś, prawda?

1.5K 157 90
                                    

Przedostatni?👀

W niedziele kończymy to ff!

Przyszedł czas na pierwsze zajęcia, które miał prowadzić Louis. Był podekscytowany i miał rozpisany cały plan zajęć dla grupy dzieciaków. Miały to być alfy i bety, był ciekawy czy znajdzie jakieś talenty. Czasami od najmłodszych lat można było to wyłapać. Jasne, na pewno nie spamięta wszystkich imion na zajęciach, pewnie będzie się mylić... Ale z czasem złapie każdy mały szczegół i nauczy ich tego, czego sam potrzebował za młodu. Pierwsi rodzice zaczęli przychodzić, a szatyn wskazał, gdzie są szatnie, aby można było przebrać się w sportowe stroje. Zapewnił też wodę w dystrybutorze, aby dzieciaki mogły z niej korzystać. Nawodnienie było bardzo ważne.

- A co z tą kawiarnią? - spytała jedna z matek, wskazując na okna od wymieninego sklepu - To albo bardzo dobra taktyka albo pan komuś sprzedał sale.

- Mój narzeczony się nią zajmuje razem z moją siostrą. Nie sprzedałem sali, cały obiekt jest w moim posiadaniu - zapewnił kobietę.

- To bardzo sprytny pomysł. Chętnie coś zamówię z kilkoma znnajomymi, przy okazji spoglądając na postępy dzieci - szczerze się uśmiechnęła - Powodzenia.

- Zapraszamy, okna wychodzą na boisko. Po drugiej stronie są trybuny, trening jest otwarty do oglądania. Niczego nie ukrywam - powiedział swobodnie Louis.

Kobieta zawołała swoje znajome i razem z nimi ruszyła do kawiarni, gdzie Harry wszystkich powitał swoim szerokim uśmiechem z dołeczkami. Na tablicy za lada było napisane kredą co dzisiaj podają. Zarówno jeśli chodziło o kawę, jak i ciasta czy ciasteczka. Wszystko było domowe i świeże. Omega uwielbiała piec i mówiła o tym każdemu, kto podchodził do rozmowy z nim. Felicite naprawdę dobrze pracowała, dąc całą siebię w tym.

Louis wziął dziennik zajęc i sprawdził listę, kiedy dzieciaki stanęły w rzędzie na korytarzu. Przestawił zasady jakie panowały na zajęciach, szczenięta musiały ich przestrzegać. Dyscyplina w sporcie była bardzo ważna. Z jednym z chłopców poszedł po piłkę, jak i szarfy, które miały potem podzielić wilczki na dwie grupy. Potem zachowując spokój, zaprowadził ich na boisko, gdzie zaczęli od rozgrzewki. Alfa musiał upewnić się, że nie dojdzie do żadnej kontuzji.

- Okej! Ustawcie się w dwuszeregu. Mniejsi na przód, więksi z tyłu - zawołał po piętnastu minutach, stając na sztucznej trawie.

Większość chłopaków, posłuchało się trenera, jednak dwóch z nich dalej szalało z nadmiaru energii. Dokuczali sobie i przeszkadzali innym uczestnikom. Były to alfy. Mógł się tego spodziewać, ponieważ sam wiedział, jakie są takie wilki w młodym wieku. Dobrze pamiętał swój przykład.

- Halo koledzy - krzyknął ponieważ o wszystkim pomyślał, ale nie o gwizdku.

Oba dzieciaki, zwróciły na niego uwagę, cała grupa przyglądała im się.

- Niegrzecznie się tak zachowywać. Dwa kółka wokół boiska powinny rozładować waszą energię - polecił.

- Ale trenerze - jęknął blondasek, zaraz zamykając się niechętnie, widząc surowszy wyraz twarzy Louisa - Dobrze! - szturchnął bruneta, który niechętnie zaczął za nim biec.

Cała grupa poczekała, aż skończą swoje zadanie. To miało pokazać, że im bardziej rozrabiają tym krócej grają i to tyczyło się całej grupy. Odpowiedzialność zbiorowa. Louis zadowolony w końcu mógł się zająć dzieleniem chłopców na dwue grupy, podając im szarfy.

Nadszedł czas na poprawną zabawę. Na klasniecie dłońmi, dzieciaki zaczęły grać. Musiał zobaczyć z kim ma do czynienia i dobrać ćwiczenia na kejne zajęcia. Był pełny pozytywnej energii i chciał rozwijać każdego, kto będzie się angażował.

Self-seeker  || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz