24. To było królestwo Payne'a.

2.3K 164 19
                                    

Co słychać? Jak w szkołach i jak z obostrzeniami w nich? Ja po części pracuje w domu, a po części jeżdżę do biura 😊

Zayn spakował do specjalnej torby duże płótno, nad którym pracował ostatnim czasem.

Jego dłoń czasem lądowała na płaskim brzuszku, a on sam uśmiechał się do siebie jak głupi. Może nie był to odpowiedni moment na szczenię, ale nie mógł narzekać.

Wiedział, że Liam nie pozwoli mu się denerwować, przez bliskich w jego stanie. Ufał swojemu partnerowi.

Ubrał się ciepło, po czym wziął z miseczki na przedpokoju swój komplet kluczy i wyszedł. Na dole czekał już na niego Peter, dzięki któremu wiedział gdzie dokładnie ma się kierować, kiedy wejdzie do firmy. Miał szczęście że mężczyzna już trochę pracował dla jego alfy. Wiedział też, że nie ominie go spotkanie na recepcji, jednak wcześniej sprytnie się upewnił, czy Liam go wpisał na listę stałych gości.

Sytuacja była zaplanowana w stu procentach, jak nie lepiej. Peter znał dokładnie cel ich podróży. O tej porze ulice Londynu, były mniej oblegane. Spokojnie dojechali pod budynek w przyzwoitym czasie. Zayn wyjął długi pokrowiec, nie wiedział co mu odwaliło, przywożąc to tutaj. Nie mógł dłużej chować emocji w sobie.

Chrząknął, głęboki wdech i wszedł do środka. Przeszedł do recepcji, gdzie siedziała dość młoda omega.

- Dzień dobry - zaczął - Ja do Liama Payne'a.

- Nazwisko poproszę, był pan umówiony? - spytała rudowłosa, nawet nie spoglądając na Zayna.

Była elegancka, idealnie pasowała do całego biura i widać było przez to, jaki poziom reprezentuje Liam.

- Zayn Malik - zaakcentował ostatnie słowo, zaciskając mocniej dłoń na rączce. Odrobinę się stresował.

- Och, oczywiście. Witam panie Malik, to jest wejściówka dla pana. Piętro siódme po prawej stronie do końca korytarza. pan Payne kończy spotkanie do dziesięciu minut.

- Dziękuję - nałożył sobie wejściówkę i uciekł do windy. Był podekscytowany. W maszynie, jego dłoń czule wylądowała na brzuszku, wiedząc że tam rośnie to, o czym obaj marzyli.

Wcisnął odpowiednie guzik z namalowaną cyferką. Bujał się lekko z palców na pięty i z powrotem. Czuł motyle w brzuchu na myśl, że za kilka chwil jego alfa się o wszystkim dowie. Do gabinetu dostał się bez problemu i zajął boczną kanapę. Płótno bezpieczne odłożył obok siebie.

Zdjął kurtkę ze swojego ciała, jak i szalik oraz czapkę. Dobrze wiedział, że musi o siebie mocniej dbać. Biuro Liama, było spore, ale nie ogromne. Miało ładny widok na tylnej ścianie, która była szklana. Nowoczesne meble idealnie się komponowały z białymi ścianami oraz czarnymi dodatkami. Ślicznie tu. Pomyślał, odrzucając materiał na bok. Liam powinien niedługo przyjść, więc czuł tylko rosnące i rosnące podekscytowanie. Zagryzł wargę i nie mógł się powstrzymać, żeby nie usiąść w skórzanym fotelu przy drewnianym biurku.

To było królestwo Payne'a.

Nie mógł usiedzieć na miejscu, nikt nie powinien go za to obwiniać. Hormony opanowały jego ciało i jeszcze długo będą to robić.

- Dzięki Sam, poszło dobrze - rzucił Liam po czym wszedł do gabinetu i zamknął drzwi za sobą - Kogo my tu mamy?

- Na pewno nie twoją omegę - Zayn zachichotał i obrócił głowę w stronę przeznaczonego - Masz zwidy Lee.

- Zdecydowanie nie mam, za to moja omega złożyła mi miła wizytę w biurze. Czym ją sobie zawdzięczam? - podszedł do młodszego i nachylił się, aby na chwilę połączyć ich usta.

Self-seeker  || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz