21. Nie jestem już waszym synem.

2.6K 191 37
                                    

Harry obudził się przez coś twardego, co wbijało się w dół jego pleców. Zmarszczył brwi, powoli się rozbudzając, a na jego policzki wdarła się czerwień. Jego alfa był twardy... Ciepło rozlało się po dole brzucha omegi. To było coś zdecydowanie nowego, jednak dobrego.

Louis trzymał młodszego przy sobie i nie miał zamiaru go puścić. Spał. Czuł jego spokojny oddech na swoim karku. Chciał coś zrobić, pragnął pomóc jakość starszemu. Chwila szarpania i leżał twarzą do twarzy Tomlinsona. Ten miał naprawdę stalowy sen.

Brunet zagryzł dolną wargę i niepewnie zawędrował swoją dłonią pod kołdrę, a potem i bokserki mężczyzny.

Głęboki wdech.

Złapał ciepłą grubość w swoją zamkniętą już piąstkę. Usta alfy się uchyliły, a oddech stawał się coraz szybszy i cięższy z każdą sekundą. Jego biodra również zaczęły się poruszać zgodnie z ruchami dłoni bruneta.

To było magnetyzujące i gorące. Omega obserwowała wszystkie zmiany na twarzy starszego i zastanawiała się, kiedy ten się przebudzi. Kciukiem przejechał po mokrej główce i to był właśnie ten moment, zielone oczy napotkały te zamglone niebieskie.

- Dzień dobry Lou - przyśpieszył delikatnie ruchy nadgarstka.

- Harry? - sapnął - Co ty robisz? Znaczy wiem, ale... - zamilkł, zaciskając powieki, przez to co czuł.

- Puść to Loueh - omega nachyliła się do karku szatyna i złożyła tam kilka drobnych pocałunków, czasem zaciskając delikatnie zęby na skórze Tomlinsona.

Alfa warknął i doszedł prosto w rękę partnera, jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w zawrotnym tempie. Nie wiedział co powiedzieć, ani jak zareagować na to co zrobił Harry.

- Uwielbiam cię - Styles jeszcze chwilkę poruszał dłonią. Potem go puścił i spojrzał na ubrudzoną rękę. Zaciekawiony przybliżył palce do ust i wsadził je do buzi.

- Kurwa Harry... - szatyn rzucił, ponieważ to było tak gorące, że nie sądził, że coś wcześniej na niego tak zadziałało.

- Nie jest złe, ale chyba tylko dlatego, że wciskam w ciebie masę zdrowego jedzenia - mruknął, kładąc rękę wzdłuż siebie.

- W takim razie, teraz trochę przyjemności dla ciebie - wdrapał się na ciało młodszego i zaczął obcałowywać je.

Harry mruknął zadowolony, układając dłonie na plecach mężczyzny - Podoba mi się twój plan - mocniej przekrzywił głowę.

Szatyn był coraz bliżej bielizny młodszego, droczył się nawet chwilę i zrobił dwie malinki na kościach biodrowych Harry'ego. Coś tylko dla nich. Jego niebieskie oczy nie opuszczały tych zielonych, chcąc widzieć każdą reakcję omegi. Zahaczył palcami o brzeg bielizny i zacząć zsuwać ją z nóg Stylesa. Musiał odpłacić się młodszemu za tak miłą pobudkę.

- Co chcesz zrobić? - wyszeptał Harry, unosząc biodra w górę, żeby ułatwić sprawę Louisowi.

- Chcę cię spróbować - powiedział lekko i oblizał przy tym swoje wargi.

- W jaki sposób? - złapał dolną wargę pomiędzy swoje czerwone wargi. Jeszcze się nie całowali, a wyglądały na tak mocno zmaltretowane.

- A może w taki? - przejechał językiem po erekcji bruneta.

Po tym spojrzał na niego, jego usta były uchylone, a oczy błyszczały w piękny sposób. Nie mógł się powstrzymać i wziął do ust główkę. Harry jęknął głośno, unosząc delikatnie biodra. Palce zacisnął na pościeli, a powieki przymknął. Uczucie ciasnych warg na swojej męskości było nowym, ale i dobrym doświadczeniem.

Self-seeker  || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz