Zayn obudził się nagle, oddychając bardzo szybko. Nie rozumiał co się stało, ale był znowu w sypialni, a przecież dopiero co sprawdzał pokoik bliźniaków. Spojrzał w miejsce, gdzie powinno stać łóżeczko, jednak dalej go tam nie było. Serce mężczyzny mocno zabiło, a w głowie automatycznie zakręciło. Do oczu napłynęły łzy.
Na trzęsących się nogach wstał i wyszedł z sypialni. Tym razem słyszał rozmowy w salonie, doczłapał się tam i pociągnął nosem widząc Liama, dzieci oraz swoich przyjaciół. Łzy zaczęły spływać po jego policzkach, wszelkie emocje puściły. Prędko podszedł do maluchów, które z wprawą zagarnął w ramiona i odsunął się do wszystkich innych w salonie.
Uspakajający zapach dotarł do jego nozdrzy, jego spięte mięśnie powoli się rozluźniały.
- Zayn? Kochanie? - alfa ułożył dłoń na ramieniu swojego chłopaka, wyszedł za nim od razu - Wszystko w porządku? Nawet nie przywitałeś się z chłopakami?
- Chciałeś mi je zabrać, zabrałeś je - powiedział trzęsącym się głosem, wciąż będąc w szoku po bardzo realistycznym śnie.
Harry ścisnął udo swojego alfy, czując się nie na miejscu. Zayn widocznie miał gorszy moment.
- Zee... Nie chciałem cię budzić, wziąłem je do salonu bo przyszedł Harry i chciał poznać ich - wyjaśnił Liam - Wiem jak zmęczony byłeś.
- O-okej - wyjąkał, wciąż nie puszczając dzieci i spojrzał na przyjaciół. Zarumienił się, widząc jak Niall się z niego śmieje.
- Czemu płaczesz Zayn? - sięgnął do policzka młodszego i otarł go - Chcesz na chwilę przejść do sypialni? - spytał ciszej.
- Mhm, jeśli możemy - szepnął nieśmiało, chcąc przez chwilę pozostać wśród rodzinnych zapachów.
Liam ułożył dłoń na dole pleców bruneta i przeprosił na chwilę ich gości. Przeszli do odpowiedniego pomieszczenia, gdzie usiedli na łóżku, a alfa chciał przejąć jedno ze szczeniąt.
- Nie - Zayn mocniej objął synka - Nie zabieraj mi go Liam. Potrzebuję ich - poprawił maluchy w swoich ramionach i picałował obu w czubek głowy.
- W porządku, a powiesz mi co się stało? - spytał delikatnie, obserwując reakcję Malika, nie chciał sprawić, że ten poczuje się jeszcze gorzej.
- Miałem sen. Zostawiłeś mnie. Zabrałeś wszystkie rzeczy i nasze dzieci. Zostawiliście mnie samego i nie wiem dlaczego - poczuł, jak ponownie łzy napływają mu do oczu.
- Kochanie... To tylko głupi nic nie znaczący sen. Nie zostawię cię samego, nie zbiorę dzieci. Kocham was wszystkich - starał się zapewnić Malika - Nie jestem z tobą tylko a szczeniąt, tak? Kocham cię.
- O-Okej, ale przytulisz nas? - poprosił, spoglądając w ciemne oczy - Proszę, potrzebuję was wszystkich.
Alfa bez wahania przybliżył się i objął ramionami cała swoją rodzinkę. Byli dla niego najważniejsi i nie wyobrażał sobie życia bez nich. Szczenięta zaczęły marudzić w ramionach rodziców. Widocznie było to dla nich za dużo.
- Pójdziemy do salonu? Nasi goście czekają na nas. Chętnie też przywitają się z tobą - zaproponował.
- Mhm - potwierdził, chcąc już mieć to za sobą. Dość głupio się zachował.
- Daj mi Arona, dalej nie powinieneś dźwigać, a dwójka na raz to nie lekka sprawa. I tak już zdążyłeś ich wziąć w ten sposób - wszystko było ku trosce o omegę.
- Dobrze, ale nie idź z nim daleko - poprosił, luzując uścisk wokół synka - Potrzebuję ich blisko.
- W porządku nie oddalę się - obiecał Payne i wziął szczenię w swoje ramiona, po czym przeszli do salonu.
CZYTASZ
Self-seeker || Larry
FanfictionHarry zawsze myślał o swojej przyszłości, starał się być racjonalny i myśleć o tym co będzie dla niego najlepsze. Chciał inwestować w siebie i być przy okazji dobrym synem dla Anne i Desmonda. Nawet jeśli wiedział, że działa wbrew swojemu instynktow...