Wszyscy studenci cieszyli się, kiedy zostali wypuszczeni szybciej do domu. Profesor, z którym mieli dwa ostatnie zajęcia rozchorował się. To oznaczało, że byli wolni równo w południe. Harry w tym znalazł okazję, na odwiedzenie swojego przeznaczonego. Musiał tylko włączyć w intrygę Zayna. Jak zwykle z Malikiem opuścili uniwersytet i wyszli na skwer.
- Co robimy? Jest cholernie zimno, więc musimy szybko podjąć decyzję Harry - ciemnooki przeskakiwał z nogi na nogę.
- Ja... Myślę, że pojedziemy do ciebie - chrząknął i pociągnął starszego w stronę samochodu - Napiszę do Liama, że będziemy się uczyć do wieczora - dodał. To był jego najlepszy pomysł. Potem tylko przekabaci Zayna na swoją stronę.
- Będziemy się uczyć, czy napiszesz Liamowi że będziemy się uczyć? - spojrzał poważnie na przyjaciela, bo to były dwie kompletnie inne rzeczy.
- Później ci wyjaśnię. Chodź szybko do samochodu. Jest zimno - pchnął ciemnookiego - Cześć! - Harry zawołał do kierowcy, kiedy wpadli do auta jak burza - Do Zayna, poprosimy.
- Oczywiście panie Payne - Peter był jak zawsze profesjonalny, mimo że brunet nie raz polecał mu mówić do siebie po imieniu.
- Mam czasem dość angielskiej pogody - poskarżył się Malik, drżąc przez zmianę temperatury - Czy nie może być już lato?
Harry tylko się zaśmiał i spojrzał za szybę, lubił pogodę, która panowała na dworze.
🐾🐾🐾🐾
- Zayn mam sprawę - zaczęła młodsza omega, kiedy próbowali się dostać do klatki - Mógłbyś mnie w pewien sposób kryć?
- Kryć cię? W jaki sposób? - spytał nie rozumiejąc, czego oczekuje od niego brunet.
- Chcę pójść do mojego przeznaczonego... On jest trenerem Michaela. Louis - wyjaśnił dość cichym głosem, kiedy dostali się na pustą klatkę.
- Co? Trener syna Nialla? - spojrzał poważnie na przyjaciela - Spotykasz się z nim w ukryciu przed Liamem?
- Tylko rozmawiamy i tak, Liam nie wie - zagryzł dolną wargę - Muszę znaleźć przeznaczonego Liama, nie wiem jak... Ale muszę to zrobić.
- Powodzenia, Nie znalazł przez ponad trzydzieści lat swojego życia, a ty chcesz to zrobić? - Malik przewrócił oczami - Oczywiście, że będę cię krył. Od czego są przyjaciele.
- Pogadamy o tym później, chcę do Louisa - przytulił go z całej siły - Dziękuję Zee, jesteś najlepszy!
- Liczę, że pogadamy. Musisz koniecznie wpaść do nas na nockę. Inaczej się obrażę - ostrzegł Harry'ego.
- Nie ma sprawy Zaynie - cmoknął mężczyznę w policzek i uciekł ze śmiechem.
Zadrżał na zimno, jednak był zdeterminowany. Potrzebował zapachu Louisa. Plus miał nadzieję, że alfa będzie zadowolony z niezapowiedzianego przyjścia. Odtwarzał w głowie ostatnią drogę do szatyna i bez problemu dostał się do pięknego domku. Tym razem widział go dokładnie, ponieważ było jasno. Zawahał się chwilę nad guzikiem, który był domofonem. W końcu nacisnął kilka razy i odsunął się delikatnie od bramki. Poprawił torbę na swoim ramieniu i czekał, czekał z wielkim sercem na dłoni.
Drzwi otworzyły się i najpierw wybiegły psy, które od razu skierowały się do bramki. Następnie wyszedł Louis w dresowych spodniach i klapkach, miał zdecydowanie leniwy dzień.
- Cześć psiaki, jakie wy jak zwykle urokliwe - najpierw swoją uwagę podarował zwierzakom, nim złapał zdziwiony wzrok szatyna - Postanowiłem wpaść, jeśli ci to nie przeszkadza?
CZYTASZ
Self-seeker || Larry
FanfictionHarry zawsze myślał o swojej przyszłości, starał się być racjonalny i myśleć o tym co będzie dla niego najlepsze. Chciał inwestować w siebie i być przy okazji dobrym synem dla Anne i Desmonda. Nawet jeśli wiedział, że działa wbrew swojemu instynktow...