Pov. Natalka
Gdy już otrząsnęłam się z pierwszego szoku po tym, co zobaczyłam spojrzałam na chłopaków, którzy stali i nerwowo obserwowali sytuację za krzakami. Ja nie wiedziałam co zrobić, ale na szczęście Wojtek odciągnął mnie na bok i powiedział:
-Natalka rusz się i dzwoń, ale tam dalej - pokazał za krzaki parę metrów dodał.
- A ja zrobię zdjęcie jakby zdążyli uciec.
- Dobrze, ale uważaj na siebie- powiedziałam, po czym go przytuliłam i oddaliłam się do pobliskich krzaków i zadzwoniłam pod 112, bo wiedziałam, że oprócz pogotowia będzie potrzebna policja.Pov Wojtek:
Gdy przyjechało pogotowie razem z policją było już za późno. Ludzie, którzy znęcali się nad nieprzytomnym chłopakiem uciekli po usłyszeniu łamanej przez nasze nadepnięcie gałąź. Pozostawili chłopaka w miejscu całego zajścia. Powiedziałem policjantom co widziałem i pokazałem zdjęcie, które udało mi się zrobić chwilę wcześniej. Znadzieją, że uda im się ustalić dane trzech mężczyzn. Ratownicy natychmiast zajęli się leżącym na ziemi chłopakiem udzielając mu pierwszej pomocy i zabierając do szpitala. Policjanci zapytali mnie jeszcze o kilka szczegółów, po czym zabrali do radiowozu, aby spisać zeznania, ale cały czas myślałem o tym pobity chłopaku. Gdy funkcjonariusze zakończyli spisywać moje i moich znajomych zeznania, postanowiłem spytać ich, czy wiedzą coś na temat stanu chłopaka.
- Przepraszam, a wiadomo co z nim?- pytam.
- Został zabrany do szpitala.
- Czy On z tego wyjdzie?
- Lekarze zrobią wszystko, co w ich mocy, aby tak było. Musi przejść komplet badań i wtedy personel szpitala wdroży leczenie.
- A do którego szpitala go zabrano?
- Do Jana Pawła.
- Dziękuję- Po zakończeniu wszystkich czynności z policją ode chciało nam się klubu, udaliśmy się do domu Tymka gdzie spędziliśmy resztę wieczoru.Pov Ala:
Od kilku godzin nie mogę dodzwonić się do Kamila, miał do mnie przyjść o 14 ani nie dotarł, ani nie odbiera. Dzwoniłam do chłopaków z domu ekipy z myślą, że chociaż oni wiedzą co się z nim dzieje. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam, że Kamil opuścił dom o 10 i do tej pory nie wrócił. Friz obiecał, że jeśli tylko dowiedzą się o jego położeniu dadzą mi znać, mam się nie denerwować. Ale jak ja się mam nie denerwować skoro nie odbiera, nie odpisuje i nie ma to w domu? Co, jeśli coś mu się stało? Co, jeśli już więcej go nie zobaczę? Co, jeśli nasza córeczka nie będzie miała możliwości wychowywać się przy ojcu? Boję się, cholernie się o niego boję. Mam złe przeczucia, czuję, że coś się stało. Boję się, że zniknięcie Kamila to sprawka Tromby. Policji po ostatnim ataku na mnie i zranieniu Friza udało im się go zatrzymać, ale uciekł z aresztu. Tromba na pewno jest blisko, na pewno siedzi gdzieś w norze przyczajony i czeka na atak.
--------------------
45 gwiazdek - kolejny rozdział
komentujesz- motywujesz
CZYTASZ
Stworzeni dla siebie
FanfictionCześć. Zapraszam bardzo serdecznie na moją opowieść o PoczciwyKrzychu pt. "Stworzeni dla siebie". Książka pisana będzie z perspektyw różnych bohaterów a wystąpią: ● Alicja ( Ala) Majcher ● Poczciwy Krzychu ● Friz ● Wersow ● Minimajk ●Tromba ●Wuje...