55. Daj mi siłę

1.4K 65 14
                                    

Pov Krzychu:

Kolejne dni mijały bardzo szybko, nim się obejrzeliśmy była już niedziela. Nasz pobyt dobiega końca, zabieram więc Alę ostatni raz nad morze.
- Podobało się?
- Bardzo. Szkoda, że to już koniec- odpowiada wtulona.
- Przyjedziemy tu jeszcze w czwórkę, obiecuję- całując ją w czoło. Udajemy się brzegiem morza na spacer, wieczorem przyjeżdża po mnie mój brat i wracamy w trójkę do Krakowa.

Kilka godzin później:

Właśnie dotarliśmy na miejsce, pod dom ekipy. Gdy tylko wysiadamy z samochodu od razu wszyscy domownicy wychodzą na zewnątrz, udają złych.
- Kamilu bracie, jakie masz plany na ostatnie dwa tygodnie wolności?- pyta Krzysztof.
- Nie mam planów albo mam- odpowiadam i widzę wzrok Ali na sobie. Chwilę później żegnam się z bratem i całą ekipą wchodzimy do środka. Od razu rozchodzimy się do swoich pokoi.
- Kamil?
- Tak?
- Nie myśl, że to, co zrobiłeś ujdzie ci na sucho, jutro porozmawiamy- mówi Karol. Co u takiego zrobiłem? Idziemy spać.

Następnego dnia:

Pov Ala:

Dziś jest poniedziałek, zabieram wszystkie dziewczyny z ekipy, moją i Kamila mamę. Dziś mam zamiar kupić sobie suknię ślubną, właśnie dotarłyśmy do salonu. Dałam wszystkim dziewczyną możliwość wybrania jednej sukni, którą przymierze. Fajnie jest widzieć szczęście i frajdę na ich twarzy. Mnie od kilku dni nic nie cieszy, dokładnie od dnia, gdy dostałem tajemniczą wiadomość, że mam zostawić Kamila. Dostałam jeszcze dwie wiadomości od tej samej osoby, choć stoję teraz w sklepie i mam na sobie suknię, nie wiem, czy ślub się odbędzie. Mam ochotę uciec jak najdalej i zaszyć się w takim miejscu, aby Kamil nigdy mnie nie znalazł. Nie wiem co ta dziewczyna ma na myśli, nie wiem jak daleko się posunie. Boję się, że skrzywdzi Kama albo nasze dzieci. Nie myśl o tym teraz, nie przy wszystkich.
Udaje się do przymierzalni i przymierzam kolejną i kolejną suknię. Opinią kobiet, które zabrałam ze sobą, we wszystkich wyglądem ślicznie, może i tak, ale nie będę kupowała pięciu sukni. W ostateczności decyduje się na własny gust.
Po zakupach udajemy się wszystkie coś zjeść, następnie wracamy. Po dotarciu na do domu, czekała mnie kolejna przykra wiadomość:

Obserwuję każdy Twój krok, masz 24 godziny aby odwołać całą uroczystość i zerwać zaręczyny. Zegar tyka tyk, tyk, tyk. Czas ucieka a ja nie żartuje.

Upadam na ziemię z bezsilności, moje oczy przez ostatnie dni wylały litry łez. Najczęściej płacze w łazience aby Kamil nie widział.
- Boże... Daj mi siłę abym mogła popatrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć z nami koniec!

Stworzeni dla siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz