115. Prawdziwy powód

860 126 39
                                    

-My przeniesiemy się na górę- zostawiają mnie samą. Podjeżdżam pod okno gdy nagle zauważam postać stojącą w ogrodzie. Odchylam firanke aby sprawdzić czy to nie sen. To....
Za oknem w ogrodzie stał Kamil, najwidoczniej mnie zauważył bo od razu odszedł...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Trzy dni później:

Wstaje już o 6:30. Nie mogę spać a z nerwów rozbolał mnie strasznie brzuch. Udaje się na do łazienki na poranną toaletę a następnie ubieram na siebie ubrania przygotowane wczorajszego wieczoru, dwie godziny później jestem gotowa. Odkąd poruszam się na wózku dużo więcej czasu zajmują mi podstawowe czynności. Przemieszczam się do kuchni, gdzie moja mama smaży pachnące naleśniki.
- Jak samopoczucie córeczko przed dzisiejszym dniem?- pyta, gdy ja w tym czasie nakładam naleśnika z owocami i bitą śmietaną na talerz.
- Dobrze- odpowiadam krótko, lecz moja mama nie ma zamiaru odpuścić i drąży dalej temat.
- Ala a może udałoby się uratować jeszcze wasze małżeństwo? Jesteście jeszcze młodzi, na pewno się dogadacie.
- Mamo, proszę. Czy choć przez chwilę możemy nie rozmawiać o Kamilu? Było minęło.
- Dobrze, nie denerwuj się. Myślałam, że się kochacie i zależy wam na sobie.
- To źle myślałaś- warczę a mama milknie. Po śniadaniu razem z tatą udaje się do samochodu i jedziemy do sądu. To dziś, dzień mojego rozwodu. Gdy podjeżdżamy na miejsce tata parkuje samochód, następnie udaje się do bagażnika, z którego wyciąga mój wózek. Pomaga mi się przesiąść a później udajemy się do budynku. Już po przekroczeniu progu zauważam mamę i rodzeństwo Kamila siedzących na ławkach. W moje oczy rzucają się też członkowie ekipy ( Marta, Friz, Łuki, Majk i Patecki) jest też nowa ukochana mojego męża. Jej wygląd jest perfekcyjny, zazdroszczę jej go. Zatrzymuje się kawałek dalej od pozostałych, po chwili obok mnie staje tata. Widzę ich wzrok na sobie, ale nie mam ochoty z nikim rozmawiać.
- Kamila jeszcze nie ma- szepcze mój stary.
- Przyjdzie. Zależy mu na rozwodzie.
- Jest nie wiele czasu.
- Ile?- pytam.
- Cztery minuty- faktycznie nie wiele. Zaczynam od razu się denerwować, spuszczam głowę i w myślach zaczynam odliczać upływające sekundy, zamykam oczy. Nagle słyszę odbiegające do moich uszu dźwięki, a dokładnie kroki. Otwieram oczy, podnoszę głowę do góry i już wiem do kogo należały kroki. Starszy mężczyzna, adwokat z teczką w ręku. Chodzi po korytarzu z telefonem przy uchu jakby chciał się do kogoś dodzwonić. Obserwuję chwilę jego zachowanie a w mojej głowie rodzi się pytanie. Czy ten facet to adwokat Kamila? Otwierają się duże drewniane drzwi a w nich staje elegancko ubrana blondynka. Patrzy na kartkę, którą trzyma w ręce a po chwili mówi:
- Wysoki Sąd wzywa na salę rozpraw Pana Kamila Chwastka i Panią Alicję Chwastek- po czym staje do drzwi bokiem i czeka. Patrzę ostatni raz w stronę drzwi wejściowych z nadzieją, że ujrzę w nich Kama. Jest, przyszedł w ostatnim momencie. Gdy starszy mężczyzna go zauważa kieruje się w jego stronę, witają się po czym idą w stronę sali rozpraw.
- Pamiętaj, że nie zależnie jaki wyrok zapadnie za tymi drzwiami zawsze będziesz moim młodszym braciszkiem i zawsze będę Cię wspierał- mówi Michał klepiąc brata poramieniu . Wjeżdżam na sale a tuż za mną wchodzi moj mąż, żadne z nas nie odważyło się na zwykłe "cześć" czy "hej". Drzwi zamykają sie a my zajmujemy miejsca po dwóch stronach. Jego wzrok jest zatopiony gdzieś w podłodze, nawet na mnie nie popatrzył. Czy tak bardzo mnie znienawidziłeś? A może moje kalectwo nie pozwala Ci na mnie spojrzeć? Mój mózg zadaje sobie pytania. Po chwili w sali pojawia się sędzia i rozpoczyna rozprawę.
- Otwieram rozprawę pomiędzy małżonkami Panem Kamilem Chwastkiem i Panią Alicją Chwastek z domu Majcher. Czy strony wstawiły się?
- Tak- odzywa się pierwszy brunet.
- T..ak- wyduszam z siebie tuż po nim...

Pov Michał:

Wyjechaliśmy do Krakowa o 6:00 i na styk zdążyliśmy na rozprawę. Mój brat całą drogę był mało mowny, nieobecny. Całą drogę podziwiał widoki za oknem, gdyby je pierwszy raz na oczy widział. Wiem, że rozwód to nie jest przyjemność, ale nic nie mogę z tym zrobić. Wiele razy, wiele wieczorów, wiele godzin spędziłem na rozmowie z bratem. Pytałem, prosiłem, błagałem, aby wyznał mi prawdziwy powód rozstania.
-Czy wasze małżeństwo rozpadło się przez zdradę, którą nie umiesz wybaczyć?
- Też.
- Co znaczy też?
- To znaczy, że nie tylko zdrada przyczyniła się do podjęcia decyzji o natychmiastowym rozwodzie.
- Co jeszcze?
- Czy nie przyszedł Ci do głowy fakt, że mnie zdradziła z kumplem przed ślubem?
- Wybaczyłeś jej.
- Nigdy jej nie wybaczyłem i nie wybaczę. Nie potrafię jej wybaczyć.
- To dlaczego? Po co ten ślub?
- Jak dobrze wiesz nie chciałem tego ślubu.
- Wiem, ale jednak...
- Zrobiłem to dla taty.
- Jak to dla taty, o czym Ty mówisz?
- Gdy pewnego wieczoru siedziałem na molo, tuż przed ślubem, gdy u Ciebie byłem, zadzwonił do mnie telefon.
- Kto to?
- Tata. Miał złamany głos, spytał czy mam chwilę bo chciałby mi coś powiedzieć. Wyznał mi wtedy, że jest ciężko chory i nie ma dla nie go ratunku. Dodał również, że zostały mu góra dwa tygodnie. Nie mogłem uwierzyć w słowa które przed chwilą usłyszałem.
- Co wtedy zrobiłeś?
- Spytałem go o czym mówi. Lecz ojciec z płaczem powiedział: Synku tylko Tobie odważyłem się wyznać prawdę, nikt nie wie o mojej chorobie, nawet mama. Po chwili niezręcznej ciszy spytał czy wiem jakie jest jego największe marzenie. Odparłem krótko nie.
- O jakim marzeniu ojciec mówił?
- Jego marzeniem był ślub dziecka. Czy teraz rozumiesz dlaczego ten ślub się odbył? Zrobiłem to tylko i wyłącznie dla niego. W tamtym momencie nie liczyło się nic więcej.
- To dlatego gdy powiedziałem, że udzielę wam ślubu w innym miejscu zależało Ci aby tata był obecny.
- Tak. Dlatego właśnie tylko tata był obecny.

Wyznanie Kamila było dla mnie dużą nauką, tamtego wieczoru uświadomiłem sobie, że życie jest naprawdę kruche. Nawet się nie obejrzymy a już jesteśmy na jego końcu. Uświadomiłem sobie, że mój skrzywdzony przez miłość brat ciągle grał w teatrzyku. Wszystko po to aby uszczęśliwić ludzi dookoła siebie, nie patrząc na swoje szczęście. Jak powiedział: "Moje szczęścia odeszły tamtego poranka, moje serce zostało zniszczone. Po Kamilu pozostały tylko strzępy których nie da się skleić, krwawiące serce, nigdy się nie za bliźni"


















Witajcie w 115 rozdziale!!! Jak obiecałam a właściwie to przyjęłam wyzwanie na długi rozdział od poczciwa_kobitka to jest!!!
Mam nadzieję że się podoba czekam na wasze opinie w komentarzach i oczywiście gwiazdeczki ( 150 - Wiem że dacie radę, jesteście niesamowici  wiec do roboty ) nagroda jakaś musi być bo się napracowałam i wylałam morze łez pisząc dla Was ten rozdział. Miłego czytania.

Stworzeni dla siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz