32. Jestem przy Tobie

1.5K 77 9
                                    

Pov Friz:

Jest pierwsza w nocy, ktoś od kilku dobrych minut dobija się do drzwi. Wychodzę z Weroniką z pokoju i schodzimy na dół gdzie zebrała się tam już większa część domu ekipy.
- Co się dzieje? Kto tak wali? Pewnie Krzychu zapomniał kluczy - mówię udając się w stronę drzwi. Po chwili przekręcam klucz i otwieram, moim oczom ukazali się rodzice Krzycha.
- Obudziliśmy Cię?- pytają.
- Nie będę ukrywał, że nie.
- Była u nas policja- rzuca zapłakana kobieta. Zapraszam ich do środka.
- Policja? Po co policja? Coś się stało?- pytam a po chwili uświadamiam sobie, że Krzycha nadal nie ma w domu.
- Kamil...Kamil...nasz syn...
- Co z Kamilem?- pyta Łuki.
- Skatowali naszego syna- słowa, które słyszymy mrożą krew w żyłach. Patrzymy wszyscy po sobie i nie wiemy jak zareagować, co powiedzieć.
- Co z nim?- pytam.
- Jest zmasakrowany, jego twarz jest nie do poznania, cała opuchnięta. Lekarze określają jego stan jako stabilny.
- Czy Ala ona wie?
- Tak, byliśmy u niej. Miała jechać z tatą do szpitala, my też wracamy.
- Przepraszam a czy wiadomo kto mu to zrobił?
- Wasz przyjaciel-oznajmili i wyszli. Staliśmy chwilę w ciszy.
- Mogliśmy się domyślić, że zniknięcie Krzycha to sprawka Tromby- stwierdza Patecki.
- Mogliśmy go szukać, a nie siedzieć na dupie- rzucam.
- Gdzie, gdzie byś go szukał?- pyta Łuki. - W parku czy na rynku? Znając Trombe to jakieś pustkowie musiało być, zdała od świadków.
- Jadę do szpitala- informuje biegnąc na górę się przebrać.
- Jedziemy z tobą- krzyczą pozostali udając się do swoich pokoi. Piętnaście minut później jedziemy do szpitala na dwa samochody, wszyscy oprócz Wery, która położyła się dalej spać.

Pov Ala:

Po dotarciu do szpitala i uzyskaniu od lekarza prowadzącego informacji na temat stanu zdrowia Kamila, pozostały mi dwie opcje. Jedną z nich to powrót do domu, druga to spędzenie nocy na szpitalnym korytarzu. Lekarz nie wyraził zgody, abym mogła wejść do narzeczonego. Uzasadnił to beznadziejnym argumentem nie trzymającym się ani kupy, ani dupy.
- " Jest Pani w ciąży, w zaawansowanej ciąży proszę się oszczędzać. Widok nie jest przyjemny".
Wysłuchałam go grzecznie i poinformowała siwego Pana, że nie rusze się ze szpitala, dopóki nie zobaczę Kamila. Ten pokiwał głową i odszedł, oczywiście, że nie odpuszczę. Siadam na krześle obok ojca.
- Wracamy?- pyta głaszcząc mnie po głowie.
- Żartujesz?
- Moja krew, wiedziałem, że nie odpuścisz. Idź do niego, ja zostanę na czatach. Gdy będzie zbliżać się niebezpieczeństwo zapukam trzy razy w drzwi- stwierdza mój kochany tata. Zawsze mnie wspiera, za co bardzo mu dziękuję. Daje mu buziaka i gdy pielęgniarka idąca korytarzem przechodzi salę Kamila nie zauważalnie prześlizguje się do środka. Podchodzę pod łóżko i przyglądam się leżącemu chłopakowi, dzięki lekkiemu oświetleniu sali. Twarz Kamila jest opuchnięta i cała poraniona tak samo jego dłonie, ale to niepowód, abym nie mogła go zobaczyć. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że żyje, a nie jego wygląd po wypadku. Nagle słyszę:
- ( Kaszel)- Kamil, On jest przytomny. Robię krok bliżej i delikatnie dotykam jego dłoni, jego głowa przekręca się w moją stronę. - Ala?
- Jestem przy tobie.
- Ja miałem do Ciebie przyjść, chciałem przyjść, ale wtedy...
- Ciii... nic nie mów, ja wszystko rozumiem i nie mam Ci za złe. Odpoczywaj.
- Ja naprawdę chciałem...- nagle słyszę trzy krotne pukanie w drzwi, to znak od taty, abym wychodziła.
- Wiem kochanie i bardzo się cieszę, że chciałeś dotrzymać obietnicy. Teraz muszę już iść, może jutro lekarz pozwoli mi Cię jutro normalnie zobaczyć- mówię i delikatnie ściskam jego dłoń tak, aby nie zadać mu kolejnego bólu. Następnie opuszczam salę, na korytarzu są domownicy domu ekipy, rodzice Kamila i lekarz. Przechodzę nie zauważalnie za plecami lekarza i udaję się do szpitalnego barku. Kupuję sobie w nim batonika i dołączam do pozostałych, gdyby nigdy nic.
- To mogę zobaczyć już Kamila?- pytam lekarza.
- Już rozmawialiśmy na ten temat- odpowiada krótko.
- Nie to nie.


---------------------------
Komentujesz = motywujesz
45 gwiazdek - kolejny rozdział

Stworzeni dla siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz