85. Niezapomniana noc...

977 83 13
                                    

Pov Ala:

Moja noc u Moni legła w gruzach, bo zapomniałam zabrać pendriva, wracam więc do domu. Wchodzę do środka ściągam buty i zauważam siedzącego przed laptopem Krzycha w salonie.
- Hej, co tak siedzisz? Myślałam, że śpisz albo przed kompem- pytam.
- Pocztę sprawdzam. A ty nie u Moni?
- Zapomniałam pendriva, wpadłam tylko na chwile- odpowiadam kierując się na górę. Otwieram drzwi do pokoju i...
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!- krzyczę zaraz po wejściu. Obracam się automatycznie, bo moje oczy nie wytrzymają tego widoku. Chyba moim krzykiem zwołałam wszystkich domowników. Chłopaki zaraz po wejściu do pokoju się poobracali i wybuchli śmiechem.
- Co się stało?- pyta mój mąż dołączając do nas a dokładnie zatrzymując się na korytarzu.
- Zepsułam Ci niezapomnianą noc- mówię, i kieruje się w stronę schodów schodząc po nich na dół. Włożę buty i opuszczam dom ekipy, kierując się w stronę bramy ocieram spływające łzy po policzkach.

Pov Krzychu:

Zerknąłem tylko do pokoju i zobaczyłem w nim Sylwie. Była owiniętą kocem, nie chce nawet wiedzieć jaki widok zastał Ala. Od razu zbiegam na dół, rozglądam się i nigdzie nie widzę dziewczyny. Nie ma też butów. Wybiegam na zewnątrz i zauważam znikającą za bramą żonę.
- Ala zaczekaj! To nie tak jak myślisz- krzyczę i biegnę w jej kierunku. Gdy doganiam moją ukochaną łapę ją za nadgarstek. - Zatrzymaj się!!!
- Puść mnie i wracaj do niej.
- Nie puszczę Cię bo to Ciebie kocham- mówię i przytulam płaczącą Alę. - Sylwia nic dla mnie nie znaczy, Ty jesteś moim światem.
- Kamil ona nigdy nie odpuści, zrobi wszystko, aby nas zniszczyć.
- Ej ślicznotko? Nas się nie da zniszczyć. Nas jest dwoje, ona jest jedna- mówię i ocieram spływające łzy po policzkach mojej żony.
- Ja przepraszam, ja muszę już iść- wydusza z siebie zapłakanym głosem.
- Chodź podrzucę Cię, nie będziesz chodziła sama po nocy- informuje łapiąc Ale za rękę i wolnym krokiem udając się pod dom ekipy. Wchodzę tylko na chwile do środka po kurtkę i kluczyki, następnie wychodzę otwierając samochód. Minutę później jesteśmy już w drodze do domu rodziców Moniki. Jedziemy w ciszy. Jestem wściekły na Sylwie za tą szopę, którą odwaliła w moim pokoju, co myślała, że się z nią prześpię? Czy ona zupełnie postradała do reszty rozum? W poniedziałek wyjeżdżamy z Alą w podróż po ślubną, po powrocie nie wrócę już do domu ekipy. Nie chce mieć nic do czynienia z tą wariatką. Dwadzieścia minut później docieramy pod dom.
- Monika po mnie wyszła, muszę już iść- rzuca i otwiera drzwi od samochodu.
- Zaczekaj!!!- informuje łapiąc ją za dłoń. - Nas naprawdę nic nie łączy, nie wiem skąd Sylwia wzięła się w naszym pokoju. Wróciłem do domu dosłownie dwie minuty przed Tobą, jeśli mi nie wierzysz spytaj Karola. On mnie widział, rozmawialiśmy.
- Kamil? Ja wiem co widziałam i wiem do czegi zdolna jest twoja była. Uświadomiła nam to wiele razy, zapewne uświadomi jeszcze więcej. Proszę Cię tylko o jedną rzecz.
- Jaką?- pytam.
- Uważaj na nią- dodaje i odchodzi kierując się w stronę czekającej przyjaciółki. Wbijaj wsteczny i wycofuje, następnie wracając pod dom ekipy. Opuszczam samochód i udaje się do środka. Idę na górę i wchodzę do pokoju.
- Czy możesz mi kurwa powiedzieć co Ty odpierdalasz?!- krzyczę.
- Nie widać?- pyta z uśmiechem na ustach. - czekam na Ciebie...
- Ty jesteś pojebana!!! Możesz sobie czekać ile chcesz, dzień, miesiąc, rok. Ja mam Alę!!!
- Ala i Ala, czy Ty nie widzisz, jaka ona jest brzydka?
- Widzę twoją wstrętną gębę, pełną tapety!!! Uwarzaj, bo tynk kiedyś odpadnie.
- Dupek
- Możesz nazywać mnie jak chcesz, wyzywać mnie ile chcesz, lata mi to. Ale między nami nic nie będzie, nie kocham Cię.
- Nie kłam!!!!
- Czy gdybym Cię kochał, Ala byłaby moją żoną?
- Nie? Ty kłamiesz!!! Ślubu nie było, byłam na miejscu uroczystości.
- Wiem. Wiem, że byłaś dlatego ślub nie odbył się w zaplanowanym miejscu, ale się odbył, mam żonę i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy- oznajmiam, zabieram psa i wychodzę. Schodzę na dół, Kabanos zajmuje wygodne miejsce na kanapie a ja siadam obok. Mam takie nerwy, że zaraz rozszarpią mnie od środka.
Wychodzę z domu wsiadam w samochód i odjeżdżam, z każdą sekundą jadę co raz szybciej. Prędkość teraz nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, jest noc ulice mają mniejsze natężenie w ruchu. Gaz dociśnięty do dechy, tylko ta ciężarówka nadjeżdżająca z przeciwka. Zostaje oślepiony, nic nie widzę.
- Jeśli zginie to przepraszam za grzechy!!!- krzyczę zapominając że wybierałem numer do Krzyśka...



















Dobra. Jesteście genialni udało wam się. Jak obiecałam tak też dodaje nowy rozdział.

Jakie o nim sądzicie???

Stworzeni dla siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz