Drogi pamiętniku!
Kopę lat, co nie?
Świat zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, a ja wpadłam na genialny pomysł uwiecznienia tego na papierze, niczym taki postapokaliptyczny Gal Anonim wprost ze ziem Śląskich. Jako naoczny świadek tych posranych wydarzeń postanowiłam spisywać wszystko, co się aktualnie dzieje. A kiedy wszystko wróci do normy, wydam ten skromny zeszyt i zarobię kupę kasy, stając się jednym z pierwszych milionerów Nowego Świata. Brzmi świetnie, co nie? No brzmi!
Tylko, że... Jest mały problem.
Bo wpadłam na ten pomysł o dwa lata za późno.
Jakby to Francis powiedział: „To takie natalkowe!", i w sumie miałby rację, bo wszystko, co mnie otacza, normalne być nie może. Więc jakim cudem JA mogę być normalna, skoro Wszechświat pogrywa sobie ze mną niczym kosmiczna wersja Człowieka Skurwiela?
Do rzeczy, bakłażanie.
Wszystko zaczęło się niecałe dwa lata temu, a zgaduję, że dwa, bo aktualnie mamy drugie lato, odkąd wirus Kon-17 w trzy miesiące sprawił, że nasz Świat się zatrzymał. Po tym czasie super strategicznie zmutował i doprowadził do Wielkiego Upadku.
Ten wirus zamieniał ludzi w zombie. Serio, naprawdę nic nie ćpałam.
Ale nie jest to takie zombie, jak pokazywali na filmach, ociekające krwią i śmierdzące na kilometr zgniłym mięsem. Wyglądają i zachowują się... jak dzikusy nastawione wyłącznie na zabijanie.
Początkowo powodował zapalenie skóry i narządów wewnętrznych, doprowadzając do ostrego zapalenia mózgu. Według Ludwiga, a dojdę do niego za chwilę, przez tę całą mutację zaczął atakować cały układ nerwowy oraz mózg, zamieniając przez to ludzi w agresywne, nie czujące bólu istoty. Reagują głównie na ruch i dźwięk, rzucając się w amoku na wszystko, co żywe i, na swoje nieszczęście, nie zdąży uciec. Żeby przeżyć, trzeba było zabijać. A agresywny wirus rozprzestrzeniał się jedynie przez kontakt z krwią.
To była chyba zima, kiedy wraz z innymi skryliśmy się w bunkrze w parku Redena. Nie pamiętam już dokładnie, jak to się potoczyło, że się tam znaleźliśmy, ale pamiętam, że było tam wilgotno, zimno i głodowaliśmy. Głód, smród oraz przenikające do kości uczucie zimna pamiętać będę chyba do końca życia.
Po miesiącu tam spędzonym, udało nam się przedostać do mojego byłego liceum ogólnokształcącego. I tu właśnie Wszechświat, którego w tym miejscu chciałabym serdecznie pozdrowić, pokazał kolejny raz, jak bardzo był złośliwy. Po maturze przysięgłam sobie, że nigdy, przenigdy moja stopa nie postanie w tym przeklętym miejscu. A gdy doszło co do czego, to mieszkam tu już prawie dwa lata z moją przyszywaną rodziną.
Cała szkoła jest dla nas jak twierdza. Wysokie ogrodzenie, w które dyrektor zainwestował w ostatnie wakacje przed Apokalipsą, doskonale spełniało swoją funkcję. Pierwotnie miało służyć placówce jako ogrodzenie przed dzieciakami, które nagminnie włamywały się na teren szkoły, a nie przed zombie. W ciągu tego czasu, odkąd tu byliśmy, dopracowaliśmy to i owo, dzięki czemu nasza kryjówka stała się prawdziwą, niezdobytą twierdzą. Zombiaki poruszają się poza wysokim ogrodzeniem, czasami na niego napierając, ale nie miały żadnych szans, by przedostać się do środka. Wszystko dzięki naszemu Szefowi.
I tu dochodzimy do Ludwiga, o którym pisałam wcześniej. Bo Ludwig Beilschmidt jest naszym szefem. Chociaż trudno w to uwierzyć, Ludwig jest personifikacją Narodu Niemieckiego, który gnoił nas z braciszkiem Prusem przez setki lat.
CZYTASZ
Hetalia Axis... Zombie?! - Tom 2 ✓
ФанфикMinęły prawie dwa lata od ostatnich wydarzeń. Przeżyłam. Tak jak przeżyła Nela i niektórzy z naszej grupy ocalałych. Ale to wciąż nie był koniec naszych problemów. Apokalipsa Zombie to zdecydowanie za mało, jak na nasz mały szkolny Świat. Musiały d...