[15 październik]
Obudziłam się rano koło godziny dziewiątej po nocy pełnej koszmarów, mordów, rzezi i gwałtów. Rozejrzałam się lekko spanikowana i z ulgą zobaczyłam, że Ario leżał spokojnie koło mojego łóżka i chrapał pogrążony w śnie. Zazdrościłam mu tego. Przymknęłam oczy i oklapłam na poduszkę.
Dziś dzień Sądu Ostatecznego. Mordor, Oko Saurona było w posiadaniu Neli, która radośnie wsadzi mi widelec w dupę na śniadaniu, a następnie powiesi na żyrandolu, którego nie mamy, i zrobi sobie ze mnie zajebistą piniatę.
Z tą jakże optymistyczną wizją zmusiłam się do wstania, by ogarnąć się w miarę szybko, umyć i położyć z książką w ręku, mając zamiar spożytkować swoje ostatnie pół godziny życia. Niestety, po kilku minutach rozległo się pukanie do drzwi.
Zbladłam. Mimo to zebrałam się na odwagę, wstałam i podeszłam do drzwi.
— Kto tam? — zapytałam cicho. — Hasło!
— To ja.
— Jaki ja? HASŁO!
— Honhonhonhon~.
— Hasło nieprawidłowe. Zaraz nastąpi poszczucie psem.
— Nie wygłupiaj się! — Usłyszałam przerażony głos.
Westchnęłam i wpuściłam go do pokoju. Francja wszedł i pierwsze co zrobił, to przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
— Szkoda, że nie dokończyliśmy wczoraj... — wymruczał po chwili.
Odsunęłam go szybko od siebie, nim moje ciało zdołało ogarnąć, że to Francja i rozłożyć się poddańczo w jego ramionach.
— Co się stało? — zapytał. W jego głosie wyraźnie brzmiał zawód. Jeszcze tego by mi brakowało.
— Tak szczerze, to dużo — mruknęłam i szybko zamknęłam drzwi na zamek. — Słuchaj, chcę z tobą porozmawiać. Tak szczerze, szczerze.
— O co chodzi? — Zdziwiony usiadł na łóżku, a ja zaczęłam krążyć zdenerwowana po klasie.
— Chcę zacząć od nowa.
Widząc, że gościu nie do końca ogarnia o co mi chodzi, zbliżyłam się do niego i złapałam go za kołnierz.
— Po pierwsze, niechętnie to przyznaję, ale miałeś rację. Rozumiesz? — Zaczerwieniłam się. — Podobasz mi się i to bardzo, co więcej czuję do ciebie coś więcej, niż żądzę mordu.
— Kochasz mnie. — Ucieszył się.
— Nie wiem. — Skrzywiłam się i go puściłam. — Chyba tak. Nie wiem. Znaczy tak, na pewno tak. Agghhh, to jest zbyt porąbane! — Złapałam się za głowę. — Mam propozycję.
— Słucham? — zapytał rozbawiony.
— Zacznijmy od nowa, ok? Anulujmy ten układ i po prostu... Bądźmy ze sobą. Dobrze? — zapytałam. Widząc, że Francis się podjarał, dodałam szybko: — Ale jest jedno „ale", jak mówiłam wcześniej, nie zmuszaj mnie do niczego. Dobrze...?
Francis wstał i podszedł do mnie. Serce waliło mi jak oszalałe, gdy ten złapał moją dłoń i złożywszy na niej pocałunek, spojrzał mi w oczy.
— Jak sobie życzysz, mademoiselle.Ale my jesteśmy nienormalni...
— Super. — Odetchnęłam z ulgą. — To co, idziemy na śniadanie?
— Jak trzeba, to trzeba.
Zeszliśmy razem po schodach w milczeniu, a w moim mózgu kotłowało się zbyt wiele myśli, jak na jego pojemność. Doszliśmy prawie do stołówki, gdy się zatrzymałam.
CZYTASZ
Hetalia Axis... Zombie?! - Tom 2 ✓
Fiksi PenggemarMinęły prawie dwa lata od ostatnich wydarzeń. Przeżyłam. Tak jak przeżyła Nela i niektórzy z naszej grupy ocalałych. Ale to wciąż nie był koniec naszych problemów. Apokalipsa Zombie to zdecydowanie za mało, jak na nasz mały szkolny Świat. Musiały d...